Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-07-2022, 08:42   #25
Dydelfina
 
Dydelfina's Avatar
 
Reputacja: 1 Dydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputację
Czasami problemy otaczają kogoś ze wszystkich stron i jest ich więcej, niż w ogóle można sobie wyobrazić. A gdy zabrnie się w nie dość daleko, nie pozostaje nic, jak tylko przedzierać się dalej - byle do przodu, żeby dotrzeć na drugi brzeg. Czy właśnie ta zasada kierowała dziwną, teraz już martwą, kobietą aby wzbić się wysoko w powietrze i tam próbować swojej szansy? Swojej i jeszcze innych dusz, taki pakiet łączony. Jakże Dove się cieszyła że oni podróżują po bezpiecznej, twardej ziemi. Z auta można było wyskoczyć i jeśli umiejętnie się to zrobiło co najwyżej dostało się parę otarć albo siniaków. Tyle.
Gorzej gdy maszyna spadała kilkadziesiąt albo kilkaset metrów z nieba. Wtedy ratunek był na granicy błędu statystycznego jak to lubiła mówić Evelyn.

Ich powrót do domu był mniej spektakularny niż kraksa latającego wehikułu i to dosłownie wehikułu czasu, bo kto widział teraz działające samoloty?
- Leciałaś kiedyś tak ponad chmurami? - młodsza z sióstr O’Haley spytała tej drugiej gdy już zabrały swój sprzęt z pickupa, oddały dziewczynkę oraz papiery i mogły spokojnie odejść na bok. Wydawała się żywo zainteresowana, głowa co i rusz uciekała jej do tyłu.
- Ciekawe kto to jest i skąd. Myślisz że z nami zostanie? Ciekawe jak ma na imię, albo czy lubi polować… w ogóle czy umie. Mogłabym jej pokazać, przecież to nic trudnego, wystarczy trochę cierpliwości i dobre oko. Młoda jest, młodsza ode mnie więc szybko załapie… ciekawe czy lubi komiksy.

Uderzona potokiem rozważań oraz pytań Jednooka łypnęła z góry na małego rudzielca, biorąc głębszy oddech. Tak wiele pytań i tak niewiele odpowiedzi, mimo że najchętniej udzieliłaby wszystkich możliwych.
- Tak, leciałam kiedyś. Raz, może dwa… ale to było naprawdę dawno. Byłam naprawdę bardzo mała, niewiele pamiętam oprócz dywanu z chmur pod samolotem. Nie wiem czy ta mała z nami zostanie, pewnie tak. Martha nie wykopie jej ot tak. Potrzebowałaby dobrego powodu, zobaczymy. Na razie nie ma co sobie zawracać tym głowy… mam inne obowiązki, a co będzie to będzie - westchnęła.

Dove popatrzyła na nią, marszcząc nos.
- Nie martw się Eve, będzie dobrze. A jak będzie źle to Mach nas połata, co nie?

Na chwilę blondynka uśmiechnęła się pod nosem, zerkając w kierunku gdzie znikął ich zarośnięty medyk.
- To z pewnością - mruknęła całkiem sympatycznie, poprawiając przepaskę na oku i zaraz wróciła do powagi.
- Dobrze dzieciaku, przejmuję wartę w gnieździe. Wracaj do domu, zjedz a potem postaraj się zrobić kolejne dwie strony zadań…

- Eeeeeve! - przerwał jej jęk wyrzutu.
Próbował przynajmniej, choć nieskutecznie.

-... z matematyki. Przeczytaj też dwunasty rozdział książki do geografii. - starsza siostra kontynuowała niewzruszona - Sprawdzę cię jak skończę. Sprawdzę dokładnie Dove, jeśli zlekceważysz polecenie pan Tolkien mówi papa na następne dwa tygodnie, rozumiesz?

Od strony rudzielca doszło niewyraźne mamrotanie. Dziewczyna szła z ciężkim karabinem przerzuconym przez ramię i wzrokiem wbitym w ziemię.

- Nie słyszę, Dove - blondynka powiedziała krótko, na co ruda przewróciła oczami.

- No dobrze przecież zrobię i przeczytam, weź już się nie wyżywaj. - prychnęła

- Nie wyżywam. Jest wystarczająco wielu idiotów dookoła, nie możesz być głupia. Podstawy musisz znać. Znać i umieć wykorzystać… - Evelyn powiedziała cicho. Podniosła też rękę i poczochrała rdzawą czuprynę na co jej właścicielka zaśmiała się wesoło.

xXx

Wezwanie na spotkanie z Radą przyjęła jak zbawienie. Mogła odłożyć nudną książkę gdzie nie było dużo obrazków za to małe literki nijak nie chciały się złożyć w ciekawą treść sprawiając że Dove prawie usnęła z nosem na podręczniku. Na szczęście wybawienie przyszło niespodziewanie jak Gandalf Biały i Erkenbrand w bitwie o Rogaty Gród!
Snajper szybko i chętnie opuściła dom, aby w te pędy ruszyć na wyznaczone miejsce… i wtedy się zaczęło.

Większości tego co mówiła pani Martha rudzielec nie rozumiał. Tajne bazy, eksperymenty?
Najważniejsze chyba jednak wyłapała - lek pomagający okiełznać nienażarty apetyt żywych trupów to dużo, bardzo dużo. Zadała więc ich przywódczyni kilka pytań które przyszły jej do głowy, a potem wzruszyła ramionami, opierając się plecami o front siostry.
Też gapiła się na mapę, bo wychodziło że czeka ich daleka droga. Bardzo daleka.
- Łatwiej walczyć z ludźmi niż maszynami. Ludzie krwawią i sie męczą.

Popatrzyła w pewnej chwili na Azjatę z pogodnym uśmiechem.
- Nie jesteś stąd, Saint Louis to brama Wschodu na Zachód jedno z głównych przejść przez Mississippi. A jak byśmy patrzyli gdzie jest bezpiecznie to nie ruszylibyśmy się stąd bo albo żywe trupy, albo Alexa, albo naziole, albo koklusz, albo sekciarze, albo świry w białych kapturach, albo gradobicie. Skoro to takie ważne załatwmy to szybko i wracajmy… o ile w tym Nowym Meksyku w ogóle coś jest oprócz ruin, ale to zobaczymy - wzruszyła ramionami z wesołą miną. Nieważne, jak bardzo życie daje człowiekowi w kość, zawsze jest lepsze niż to drugie.
Albo nuda.
 
__________________
This is my party
And I'll die if I want to
Dydelfina jest offline