Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-07-2022, 21:47   #295
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Po nocnej bitwie

Nie miał szczęścia, bo kapitan de Rivera jak zwykle nałożył nań przykre obowiązki. Sam świetnie panował nad emocjami przyzwyczajony do trudów i wyrzeczeń. Natomiast inni radzili sobie z tym znacznie gorzej. Widać było niezadowolenie na twarzach przydzielonych mu ludzi. Już stokroć woleliby kopać, jak ich kamraci, grób przy rzece. Grzebaliby swoich, praca szła by sprawniej z racji podmiękłego gruntu i nie musieliby zapuszczać się nawet na krok do zielonego gąszczu. Poza tym jawne obrzydzenie i skryte obawy budziły ciała przekleńców, które pokotem zalegały na plaży. Carsten zakasał rękawy, dając dobry przykład podkomendnym. Mimo odrazy wraz z innymi wrzucał resztki ciał na wóz, przy akompaniamencie szczeknięć Bastarda, który szarpał też czasem skrawki odzienia i kości nieumarłych. Odwozili je na skraj dżungli, gdzie w głębokim rowie, pogłębionym przez kopaczy, przywalone większymi kamulcami zaległy na wieczność.


Chociaż tego ostatniego nie mógłby dziś rzec z pełnym przekonaniem...

***

Podczas pracy miał czas przemyśleć wszystkie zdarzenia z Hexennacht. Przypomniał sobie lot nad plażą, gdzie jego ciało nie podlegało żadnym ziemskim prawom. Vivian szarpiącą się zaciekle z rycerzem w podwodnej walce, hordy nieumarłych szturmujące obóz, wyraz zdziwienia i duszonej wściekłości na twarzy Rojo, kiedy odebrano mu bransoletę, Schwartz przypominającą wiedźmę parającą się zakazaną magią, odór śmierci przeszywający nozdrza swym wyziewem i odwrót piekielnej armii. Wszystkie te obrazy zlewały się w jeden mroczny fresk, który rozwiał się jak koszmar po rannym przebudzeniu, lecz pozostawiał niepokojące ślady i przeświadczenie, że istnieją siły, których pojąć i z którymi zwykłemu śmiertelnikowi mierzyć się było nie sposób...

Wspominał pytanie kobiety i co niedawno rzekł jej w odpowiedzi. Może po przemyśleniu brzmiałoby to inaczej. Nosił przecież wielki ból w sercu, związany z chorobą syna, a obserwując jej zdolności, zastanawiał się teraz czy potrafiłaby znaleźć remedium na jego troski i uleczyć młodzieńca, pozostawionego za przepastnym oceanem.

- Choć staram się trzymać zasad honoru, nie jestem rycerzem. Jedynie wierna służba łączy mnie z rycerskim stanem. Nie śmiem teraz prosić o nagrodę, Pani. Może wyrażę swą skromną prośbę przy innej okazji, wszak wielce możliwe, że staniemy ramię w ramię przeciw wyzwaniom, które skrywają się w dżungli. To ochrona i dbanie o życie innych przyświecała moim czynom, które teraz wydają mi się szaleńcze.

Obiecał jej milczenie, ale miał pewne skryte wątpliwości związane z tą decyzją. Kapitan winien przecież wiedzieć, jakie zdolności posiadała intrygująca uczona. Z drugiej strony przesądność uczestników wyprawy łatwo mogła przerodzić się w niechęć i nienawiść do kobiety. Ludzkie uprzedzenia zwykle były silniejsze, niźli rozsądek. Sam Sylvańczyk miał pewne odczucia, które zatrzymał tylko dla siebie. Postanowił cierpliwie poczekać na rozwój wydarzeń. Przed nim była narada, która mogła rzucić więcej światła na wydarzenia tej nocy.

***

Zgromadzenie w namiocie zamieniło się w festiwal wzajemnych pochwał i laudacji. Rzeczywiście ochroniarz przyznawał w duchu, że wszyscy wymienieni wykazali się odwagą i zaciętością wobec wrogich zastępów. Nie zwątpili w obliczu trupiej armii, rzucili na szale swoje życie i zdrowie. Carsten zachował kamienną twarz, wiedząc że to zdolności Vivian i jego skromna pomoc, w ogromnej mierze przyczyniły się do odparcia ataku złowrogich sił zalęgłych w dawnych nekropoliach. Jedynie zarzut Rojo wyprowadził go nieco z równowagi. Wystąpił kilka kroków naprzód, z dłonią na rękojeści miecza, mierząc się spojrzeniami z Estalijczykiem. Panna Schwartz zdążyła jednak użyć całego swojego uroku i sprytu, zapobiegając przykrym następstwom otwartej zniewagi. Lekkość z jaką owinęła sobie towarzystwo i podarunek godzien iście królewskiej wspaniałomyślności sprawiły, że wnet wszyscy zapomnieli o czynionych wcześniej wyrzutach. Carsten złapał jedynie porozumiewawcze spojrzenie Vivian i nie podnosił juz tej sprawy, godząc się na jej warunki. Czuł, że balansuje na cienkiej linie lojalności wobec de Rivery, dzieląc sekret z tą damą, której motywacje były dla niego niejasne. Nie wiedział czy za tę tajemnicę nie przyjdzie mu w przyszłości zapłacić wysokiej ceny?

***

Po naradzie wyczerpany udał się na zasłużony spoczynek, ponieważ czekały go jeszcze wieczorne obowiązki. Z pewnością wspomnienie ofiar, modlitwa za ich dusze i świętowanie zwycięskiej potyczki pomogą wykuć serca najemników i wlać w nie tak potrzebną wiarę. Mimo przeciwności zdolni będą osiągnąć cel wyprawy. W końcu przeżyli noc grozy i starcie z nieumarłymi.
Kto jeszcze mógł ich powstrzymać przed wyrwaniem z trzewi dżungli starożytnych skarbów?

Sen zmorzył sylvańskiego wojownika, lecz nie tylko parne powietrze i doskwierający upał sprawiły, że był nad wyraz niespokojny...
 

Ostatnio edytowane przez Deszatie : 11-07-2022 o 23:35.
Deszatie jest offline