Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-07-2022, 00:22   #139
Pinn
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację


[media]http://www.youtube.com/watch?v=B-8I-SET1ec&list=PL43516D2ACB876976&index=32[/media]

Gwiezdny Niszczyciel Typu Resurgent „Grace” na cześć zaginionej córki Admirała Korneliusa Vintorii sunął przez hiperprzestrzeń z łagodnością płynącego łabędzia. Metalowe ściany celi nieco drgały, ale tylko niezauważalnie, zupełnie mniej niż na dawnym Imperialnym Niszczycielu. Carold Khalido próbował się poruszyć. Rany były tak bolesne, że wymiotował około trzech razy do toalety, jedynym wyposażeniu jego uwięzienia oprócz umywalki i pryczy. Na szczęście serum hiperstezyjne zaczynało schodzić. Te zakute pięści kata, liczne ostre narzędzia tortur, porażacze, podtapianie z workiem na głowie... Jak najgorsze zbrodnie, których sam się dopuszczał lata temu... Zanim Imperium upadło. Zanim zakochał się w za młodej dziewczynie, do której nie powinien żywić uczuć.

Złamane kilka żeber utrudniało mu oddychanie, jednak wstał kuśtykając i napił się nieprzyjemnie ciepłej , źle filtrowanej wody z kranu. Poziomy więzienne dostały najgorszy przydział środków życiowych na liniowcu tak przeraźliwie nazwanym na cześć dziecka Korneliusa. Gdyby ten stary skurwiel, wiedział, że on stracił ukochaną tak samo jak on córkę. Być może sam dokonał zbrodni, ale po fakcie zarówno Carold jak i Kornelius popełnili winny czyn. Grace zawsze była żywa, zawsze stawiała na swoim. Dbał o nią, naprawdę ją kochał jednak dziewczyna była młoda pewna siebie, a on nie kłamiąc się był mężczyzną zbliżającym się wtedy do późnej pięćdziesiątki.

Były imperialny porucznik oddziałów piechoty szturmowej dotknął łysego czubka głowy, chwycił wyrwany brutalnie złoty kolczyk z strzępka prawego ucha, który potwornie powtórnie przyspawano. Nie ważne jak starał się żyć jako wyzwolony samozwańczy król Mos Myrro był starym dziadem, który sam siebie skazał- czy to z pożądania czy prawdziwej miłości- teraz nie mógł odróżnić tych dwóch rzeczy w wspomnieniach. Stanął na nogi i zapukał w szarą stal drzwi. Oszczędne, przyciemnione panele świetlne na suficie, śpiewały ponurą wizję śmierci za jego plecami.

-Hej, obywatelu, podaruj fajkę biedakowi!- zaśmiał się ze swoich słów, jakby już popadł w obłęd.- Hej bielutki, DAJ MI PAPIEROSA! WYPUŚĆ MNIE DO CHOLERY! KIEDYŚ RZĄDZIŁEM TAKIMI JAK TY!

I wiem, że prawdziwy szturmowiec jest uwarunkowany na posłuszeństwo rozkazom. Nie tak jak moi weseli dezerterzy. Wiecznie pijani, teraz wyrżnięci w pień. Ten gość którego zatrudnił, Egde Allcax; według informacji był byłym szturmowcem, ale z wyglądu w ogóle nie zdawał się stracić żołnierskiego pazura.

Cisza była koszmarna, cichy szmer lotu w nadświetlnej, praca położonych dwa poziomy niżej pomniejszych transformatorów. Carold poddał się i niezgrabnie zamierzał wrócić na pryczę. Wtem rozległ się syk drzwi. Jakby miał dostać papierosa, jak surrealistycznie to nie brzmiało.

-Car. Stęskniłeś się kłamco? Złodzieju? Zboczeńcu?- głos był suchy jak pustynia, zimny jak tytastalowa głownia miecza.

-Kornelius...- odwrócił się Khalido.- Nie wiem gdzie jest Grace. Szukam jej od ośmiu lat. Tak samo jak ty.

Stał przed nim wysoki, chudy ale z śladem dawnej krzepy admirał. Jego srebrzyste włosy były ulizane na prawo, a między długim orlim nosem mieściły się błękitne drapieżne, inteligentne oczy wtłoczone w skórę jasnej oliwy. Przy szarym, wystawnym mundurze był przypasany chromowany, reliktyczny blaster.

-Tyle, z tego co powiedziałeś ja nie zatrudniłem bandy partaczy. Rodia, podejdź no tu.

-Nie tylko nie ON!

W przestrzeni wąskich drzwi pojawił się atletyczny, biało skóry mężczyzna z czarnymi tatuażami i kolczykami na twarzy. Rattataki spojrzał na niego jak na zepsute jedzenie. Jego kat.

-Nie przejmuj się wkrótce spotkamy twoją ukochaną.- rzucił powolnym, opanowanym, ale jadowitym tonem.

-I poderżnę ci gardło Car. Na jej oczach. Oboje odzyskamy to co utraciliśmy. Ty, mój dawny przyjacielu, mój drogi straciłeś życie kiedy odebrałeś moją drogą córkę. Przeszłości nie wymażesz. Pięć dni. Za tyle wylądujemy na Dathomirze.

-Podsłuch i tropienie to moja specjalność. Podobnie jak dawkowanie bólu.- Thoram uśmiechnął trzymając iniektor z środkiem podkręcającym ból. Khalido zacisnął zęby i zamknął oczy. Na szczęście Vintorii nic nie wiedział o swoim wnuczku, jego synu...
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 13-07-2022 o 06:49.
Pinn jest offline