Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-07-2022, 15:43   #30
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Wieczór oraz noc, minęła właściwie wszystkim pod znakiem… ekscytacji. Wybierali się na wyprawę przez pół PSA, wybierali się w nieznane tereny, by stawić czoło wszelkim niebezpieczeństwom, i dostarczyć bardzo, bardzo cenne przesyłki, mogące odwrócić losy… całej ludzkości?

Kurde, jak tak serio nad tym pomyśleć, to to była misja ich życia!


Pakować graty, pakować, sprawdzić broń, amunicję, leki, opatrunki, stan pojazdów. Co brać, co się przyda, co nie. Pierdylion rzeczy i decyzji na głowie…




23 czerwca, niedziela…
Rano.

Pickup gotowy i zatankowany do pełna, na jego pace 200 litrowa beczka z paliwem, jaką wyhandlowano od sąsiadów. Motory pełne baki już miały…

Żegnano ich różnie. Uścisk dłoni, poklepywanie po ramieniu, "trzymajcie się", czasem i ktoś kogoś nawet przytulił. Wiwatów i tłumów nie było… ale "Rada Starszych" owszem.

- Uważajcie na siebie, to najważniejsze. Pilnujcie wzajemnie, pilnujcie Amy i teczki. I powodzenia, powodzenia wam wszystkim! - Powiedziała Martha, i każdego z nich przytuliła po kolei, niczym prawie własne dzieci.

A od "Rady" każdy dostał jeszcze pakunek z żywnością… no i ruszyli.

~


Opuścili tereny College'u, przejechali obok dawnej oczyszczalni. Później mostem przez kanał, i wzdłuż niego, i w końcu na resztki autostrady 55, w kierunku mniej więcej południowym. Wśród ruin dawnej cywilizacji, gruzu i śmieci.

No i tak się to wszystko zaczęło.

Ich wielka podróż, ich życiowa misja…

Nakpena i Liao, na swoich Harleyach na szpicy.

Laverne i psiak na pace, wraz z beczką i wieloma gratami, reszta w kabinie Forda, a między nimi 10-letnia dziewczynka-zbawienie ludzkości. Siedziała cicho, obserwowała otaczających ją ludzi, jak i świat za oknem samochodu. W prezencie dostała wysłużoną lalkę Barbie, którą teraz ściskała nieco nerwowo w swoich rączkach…


Autostrada była zdezelowana, ale i pusta. Wszelkie wraki, jakie kiedyś je zagracały, przez 20 lat albo rozszabrowano, odholowano, albo zepchnięto nieco z drogi, więc nie było źle… a o same autostrady nikt już nie dbał wiele lat, więc ich nawierzchnia pozostawiała wiele do życzenia, i tylko w wyjątkowych sytuacjach ktoś by się odważył jechać szybciej niż 100km/h, ale lepiej tak, niż jeszcze bardziej rozwalonymi, bocznymi drogami.

Kilometr za kilometrem, opuszczając Chicago… obok jakiegoś Diamond, obok Braidwood… Braceville… Gardner… Dwight.

125km dalej i po 3h jazdy… Amy usnęła.

Była gdzieś tak godzina 11 rano.

~

Godzinę później dziura zwana Pontiac. Z autostrady było widać po prawej budynki szpitala(OSF Saint James). Może tam zajrzeć? Może nie wszystko rozszabrowane?

Meeeh… po tylu latach? Pojechali dalej.

~

Potem Chenoa i Lexington. Kolejna godzina. Czyli już 5h jazdy i 191km za nimi… czas na porządniejszy postój i jakiś posiłek?

- Si-ku - Powiedziała Amy, pokazując i rękami jakieś znaki, chyba w owym języku migowym, o którym wspominała Martha?

Przepatrywanie okolicy lornetką.

W pobliżu budynek z dużymi oknami(Barker Chevrolet)… kiepskie miejsce, zbyt odsłonięte… po drugiej stronie ulicy były jakieś pomniejsze budynki. Tam lepiej… to w sumie tylko jakieś szopy-magazyny, kiedyś należące do jakiegoś farmera? Ujdzie…

Po zwiadzie, okazało się, iż jest ok. Można więc odpocząć i coś zjeść w spokoju.

Godzina 14.







***
Komentarze jeszcze dzisiaj.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline