Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-07-2022, 10:32   #122
Asmodian
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
James nie widział potrzeby, aby szukać sobie kolejnych problemów, więc uporawszy się z upłynnieniem broni i towarów zagrabionych w pociągu resztę wieczoru można było spędzić w karczmie. Rewolwerowiec nie szukał problemów, i grając dla rozrywki w karty dyskutował spokojnie o lokalnych problemach i polityce, zabijając czas i sącząc whisky. Nie wszyscy jednak problemów uniknęli, bo kiedy James poszedł na zasłużony odpoczynek, próbując złapać nieco snu, huk wystrzału ze strzelby postawił go na nogi. Kiedy James zebrał się do względnej kupy, uzbrajając i wciągając portki na tyłek, nie było już właściwie do czego się spieszyć. Dziewczyny załatwiły problem trapiący Taylora szybko i całkiem skutecznie.

Sprawę komplikował nieco brak szeryfa i obecnośc w mieście zbieranych ad hoc stróżów prawa. Co prawda james był skłonny zaryzykować spotkanie z uzbrajającym się, i mobilizującym się gdzieś w miasteczku tłumem bo wiedział, że musiał w tym tłumie być ktoś, kto ich razem zbiera. Lokalny przywódca stada. Może burmistrz, może jakiś klecha. James miałby w zanadrzu prosty plan odstrzelenia samca alfa, a wtedy jego owieczki mogłyby zostać szybko przegonione na cztery wiatry. Planu jednak nie zrealizował, bo dziewczyna nalegała, a rewolwerowiec był zbyt zaspany i zły z powodu przerwanej drzemki, aby się kłócić. Zresztą i tak załatwili już co trzeba w tym grajdołku, i równie dobrze spać mogli na prerii.

W pierwszej kolejności zabezpieczył rzeczy zabitych w knajpie zbirów. Potem zszedł na dół, taszcząc swoje rzeczy. Widział gest Oppenheimera, który nieco go ubawił. Płacić trupowi na napitek nie miało najmniejszego sensu. Z drugiej strony może w grę wchodził jakiś zabobon, lub wierzenia tego przybysza z Europy, w które James wchodzić za bardzo nie zamierzał. Zostawił więc pieniądze Oppenheimera tam, gdzie leżały, jednakże wszedł za kontuar, wybrał całą butelkę Hayner`sa, całkiem niezłego w smaku burbona i poprawiając kapelusz, wyszedł siodłać konie. Zabobonny nie był, więc napitek był siłą rzeczy, zrabowany.

Skrzynki dynamitu i osprzęt zaczynał się robić już całkiem pokaźny, a koń Gato wydawał się już nieźle objuczony, choć parę rzeczy pewnie by się na nim zmieściło. Zawsze można było dociążyć konie bandytów, których ustrzeliły dziewczyny. Rozłożyć ciężar równomiernie, i nie ryzykować, że jedna, zabłąkana kula w juki spowoduje wybuch całości dynamitu.

- Osiem dolarów, i jakieś graty. Tyle mieli w kieszeniach - powiedział James kładąc “dobytek” bandytów na niewielkiej serwetce. Sam wziął paczkę papierosów, odpalił jednego i zmarszczył brwii.
- Wstrętne. Ale dają radę - ocenił.
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline