Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-07-2022, 20:07   #78
Lua Nova
 
Lua Nova's Avatar
 
Reputacja: 1 Lua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputację
Dolina Zelbadu w okolicach Steinwaldu

Odkąd opuścili Zelbad, droga stawała się coraz trudniejsza. Nie tyle z powodu trudnego szlaku, a paskudnej pogody, częstych wypadków i ogólnego zmęczenia wszystkich. Melissa robiła wszystko co mogła, by nieść pomoc, pociechę i podnieść nieco morale. Sama była twarda, nawykła do ciężkich warunków, przez lata pomagania ojcu i wujowi nabyła odporność, w zasadzie nie chorowała. Także teraz stawiała opór deszczowej aurze i niedogodnościom, ale zmęczenie i nawał pracy przy chorych dawał się jej we znaki, przez co czuła się lekko osłabiona. Starała się jednak nie dawać znać po sobie zmęczenia. Dla wszystkich miała zawsze ciepły uśmiech i słowo pociechy. Lepiej nie niepokoić ludzi dodatkowo i tak byli już podenerwowani i mówili o złych omenach. medyczka nie była przesądna, taka pogoda była czymś normalnym o tej porze roku w górach. Zapewniała więc pacjentów, że bogowie nad nimi czuwają i zachęcała kapłankę Yvonne, by wspierała ją w tych staraniach. Podczas całej podróży, uzdrowicielka i kapłanka nawiązały nić porozumienia i zaprzyjaźniły sie nieco. Młoda medyczka poznała też lepiej Inez, nic tak nie zbliża wszak do siebie jak wspólne zainteresowania, a zielarstwo było zaprawdę frapujące dla Melissy, a zielnik niezwykle ciekawą lekturą.

Młodą kobietę martwił też stan trzech z jej ochroniarzy. Lenard, Wilhelm i Hektor źle znosili kaprysy pogody. toteż chętnie przystała na propozycję Petry i Inez, by jeden z nich jechał z nimi na wozie. Dwóch pozostałych znalazło miejsca na wozach innych członków karawany. Melissa dbała o wszystkich, więc nikt jej także nie odmówił pomocy. Co prawda było to tylko za dnia, podczas podróży, a w nocy spali jak wszyscy, ale i tak byli tak osłabieni, że przynajmniej w podróży mogli oszczędzać siły. Ich obowiązki wziął na siebie Hugo i Olaf. Medyczka martwiła się poważnie o stan zdrowia członków karawany i z wytęsknieniem wyglądała stanicy, o której opowiadała Petra. Miałą nadzieję, że chociaż ci najbardziej chorzy będę mogli spęzić ze dwie noce w suchym, ciepłym miejscu i wydobrzeć trochę. Poza tym chciała porozmawiać z jej mieszkankami. Cały czas miałą w głowie obietnicę złoźoną śledczemu Klausowi Nacht.

Greta dotrzymała obietnicy i te rzadkie chwile, które miała Melissa, poświęcały na szkoleniu medyczki w strzelaniu z łuku. Ku zaskoczeniu uzdrowicielki, łowczyni była dość cierpliwą nauczycielką. Melissa miałą sporo pytań do Grety, ale wrodzony takt jak również brak czasu, skutecznie ją hamował przed zadaniem ich. Miała nadzieję, że kiedy dotrą do Bastionu, będzie więcej czasu, by się lepiej poznać. Uważnie słuchała instrukcji i starała się dokładnie wykonywać każde ćwiczenie jej zlecone. Melissa zawsze starała się wykonywać wszystko najlepiej jak mogła. Perfekcjonizm i dokładność, którą wpoił jej wuj. Miała nadzieję, że u niego wszystko dobrze.

Podczas kiedy wszyscy świętowali z krasnoludem Golim, Melissa starała się nie rzucać w oczy. Nie piła alkoholu i nie przepadała za pijanymi ludźmi. toteż starała się unikać towarzystwa. Usiadła na uboczu, niezbyt daleko od reszty, by nikt się o nią nie martwił, ani ona niepotrzebnie nie narażała się na niebezpieczeństwo, ale na tyle, by mieć odrobinę prywatności. Był to luksus, na który nie mogła sobie pozwolić odkąd opuścili Lenkster. Patrząc w gwiazdy, cieszyła się tą krótką chwilą spokoju. A mogła przecież być teraz żoną tego okrutnika, Henrego, poniżaną i bitą. Zamiast tego jechała w nieznane, mogła leczyć ludzi na własny rachunek i nikt jej tego nie odbierze. Nikt nie przywłaszczy sobie owoców jej pracy. Uciekła, naprawdę uciekła. Nikt jej tutaj nie znajdzie, ani Henry ani jego napastliwa rodzina. Czuła w sercu czystą dziką radość i gdyby nie ludzie siedzący niedaleko, przy ogniskach, mogła by krzyczeć z tej radości.

Choć cyruliczka miała sporo pacjentów, pragnęła się od nich oderwać choć na chwilę. Upewniwszy się, że są dobrze zaopiekowani przez Inez i Yvonne, ona również zgłosiła się na wyprawę do strumienia.
 
__________________
Nawet jeśliś czysty jak kryształ i odmawiasz modlitwę przed zaśnięciem, możesz stać sie likantropem, gdy lśni księżyc w pełni...
Lua Nova jest offline