Od rozpoczęcia infiltracji, Mharcis w zasadzie nie używał magicznych mocy. Oczywiście przywał broń, która na pewno była w jakimś stopniu zaczarowana, ale poza tym... Nie rzucił ani jednego zaklęcia.
Strażnik, przez ostatnie kilka dni, zauważył pewne różnice między sobą a Argaenem czy Vallem. Ich dzienne zasoby mocy były zauważalnie większe. Mharcis mógł rzucić ledwie kilka mocniejszych zaklęć i czuł się pusty. Zastanawiał się, czy przyczyną tego stanu rzeczy był fakt, że jego moce zostały pobudzone sztucznie i on sam jako "naczynie", nie był w stanie pomieścić ich zbyt wiele. Może z czasem, kiedy organizm przywyknie do korzystania z magii, jej maksymalny limit też się zwiększy. Gorzej, jeśli maksymalna ilość mocy kształtowała się w czasie dorastania i im wcześniej nastąpiło przebudzenie, tym więcej można zgromadzić. Mharcis nie był w najlepszej sytuacji, jeśli to ostatnia wersja była prawdziwa. Mimo wszystko, było coś jeszcze, coś co nieco zmieniało postać rzeczy. Magia strażnika odnawiała się niewiarygodnie szybko. Po wyczerpaniu wszystkich jej zasobów, potrzebował jedynie krótkiego odpoczynku, by całkowicie zregenerować siły. Nie wyobrażał sobie jednak przerwy w obecnym położeniu, dlatego oszczędzał moc na konfrontacje z Nualią. Zakładał, że nie będzie sama i ta potyczka będzie najbardziej wymagającą z dotychczasowych.
Demoniczne ogary były przerażające, ale Glewia równie łatwo cięła ich ciała, jak wcześniej gobliny. Umiejętności strażnika i w tym zakresie uległy znaczącej poprawie. Możliwe, że miał talent do walki. W zasadzie do tej pory broń nosił głównie jako oznakę pełnionej funkcji. W czasie wypełniania codziennych obowiązków nie miał zbyt wielu okazji, żeby jej używać. W zasadzie nie mógł sobie przypomnieć, kiedy ostatnio sięgał po broń. Za to od kilku dni od biegłości w posługiwaniu się orężem zależało jego życie. Chciał czy nie chciał, musiał się obyć włócznią, która dość szybko wymieniła na cięższą i dłuższą glewię. Był bardzo zadowolony ze zmiany.
***
Po dobiciu drugiego stwora, chciał jak najszybciej oddalić się z okolicy. Ogary były nienaturalne, niepokojące i straszne. Wrażenie pozostawało nawet po ich pokonaniu. Trzeba było ruszać.
-Nie. - odpowiedział zaklinaczowi - Chodźmy stąd jak najszybciej.