Ojciec Ognicha westchnął z ulgą gdy znalazł się w kapliczce.
- Wiedziałem, że mnie nie zawiedziesz Panie - powiedział półgłosem.
Jednocześnie poczuł przypływ odwagi i siły duchowej. Rozejrzał się i zauważył sejf. Prowadzony ręką Pana bez trudu zdołał go otworzyć. Sięgnął z pietyzmem po anielskie pióro. Zabrał też toporek. Nie zamierzał wprawdzie nikogo nim atakować, ale zawsze może przydać się do rozbicia jakiegoś zamkniętego kufra, albo po prostu pójdzie na sprzedaż. Z racji braku innych możliwości, po wyekspolowaniu kaplicy duchowny udał się z powrotem na korytarz z zamiarem sprawdzenia jak idzie czarnowłosej ślicznotce. Może i była niewychowana, ale jeśli potrzebowała pomocy to ksiądz Bonifacy na pewni jej nie odmówi.
Zadowolony i pewny siebie duszpasterz ruszył więc szybkim krokiem do korytarza, zabierając po drodze jedną z walających się Biblii, a potem w prawe drzwi. Jeśli dziewczynie nie będzie potrzebna pomoc ksiądz ruszy dalej prosto, tzn. w kolejne drzwi po prawej stronie pokoju. Gdyby jednak Agnieszka weszła tam jako pierwsza to wtedy o. Ognicha skręci w prawo i przejdzie drzwiami zwróconymi w stronę wejścia do budynku.