Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-07-2022, 16:28   #34
Elenorsar
 
Reputacja: 1 Elenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwu
Wieczór mógł poświęcić dla siebie. Dzienna drzemka sprawiła, że nie chciało mu się spać, a adrenalina powodowana myślą dnia kolejnego dodawała jeszcze większego pobudzenia. Miał czas, aby spokojnie się spakować i trzy razy przemyśleć co będzie mu potrzebne. Chciałby zabrać jeszcze jakieś rzeczy ze sobą, ale pojemność motocyklu, mimo powiększenia załadunku przez dodane elementy, dalej była ograniczona. Zdecydował się na najbardziej potrzebne rzeczy. Była szansa, aby zaoszczędzić nieco miejsca, ale niestety nie udało się to. Z drugiej strony może to i lepiej.

Złożone rzeczy zabrał do swojego pojazdu, które bardzo skrupulatnie przymocował, każde na swoje miejsce. Porządek co gdzie ma leżeć był bardzo ważny. Sprawiał, że nie traciło się później czasu na szukanie tego, co akurat jest potrzebne w danym momencie. Najbardziej przydawało się to w momencie sytuacji podbramkowych, nagłych, gdzie nie było czasu, aby przerzucać połowę bagaży, aby znaleźć tę jedną rzecz, która mogła uratować nam w tym momencie życie. Dlatego Shuren dokładnie miał zaplanowane miejsce na każdą rzecz w swoich bagażach i poświęcał teraz temu więcej czasu z myślą, że opłaci się to w przyszłości.

Gdy wrócił do swojego pokoju, przygotował sobie odzież na kolejny dzień oraz zabrał się za konserwacje swojej broni. Naciągnięcie cięciwy - jedna z ważniejszych rzeczy, jak również i smarowanie jej woskiem. Następnie sprawdzenie naostrzenia grotów, czy owijki i promienie nie są popękane, czy lotki są idealnie wyprostowane lub skręcone. Przyszła kolej i na inne ostre przedmioty, które należało odpowiednio przygotować. Wszystkie te rzeczy były w idealnym stanie, bo Chińczyk dbał o nie regularnie, ale jego natura kazała mu to wszystko sprawdzić. Najwięcej uwagi poświęcił jednak swojej szabli dao. Spadek po jego mistrzu, o który dbał najbardziej ze swojego całego dobytku. Ostrze było zawsze ostre i lśniące, a Liao sprawdzał je codziennie.


W momencie jak już wszystko było przygotowane i miało swoje miejsce, aby kolejnego dnia to ze sobą zabrać, Liao Shuren skierował się do ołtarzyka przodków. Zazwyczaj znajdowałyby się przy nim zdjęcia zmarłych, Shuren niestety takich nie miał, a sam ołtarzyk był raczej skromny. Umieszczone były na nim trzy kadzidełka. Po jednym dla jego rodziców i ostatni dla jego mistrza. Odpalił je i uklęknął. "Mamo. Tato. Mistrzu. Ponownie wyruszam w podróż. Daleką. Tym razem jednak mam cel. Proszę, dajcie mi siłę, abym dotrwał w niej do końca. Czuwajcie nad mym losem. - Modły trwały jeszcze jakiś czas. Liao opowiadał o tym co działo się od ostatniego razu, gdy komunikował się z duchami przodków, a także informował, że przez dłuższy moment może się nie odzywać.

W końcu przyszedł czas na sen, który nie był łatwy. Chińczyka zaprzątało milion myśli o tym co może wydarzyć się kolejnego dnia i przez kolejne dwa tygodnie, a może i jeszcze dłużej. Pół nocy kręcił się nie mogąc znaleźć miejsca w łóżku, aż w końcu zasnął i spał twardo do samego piania kura.

Rano niewiele czasu zajęło mu ogarnięcie się dzięki przygotowaniom dnia poprzedniego, więc jako pierwszy znalazł się w garażu i miał okazję jeszcze raz wszystko sprawdzić. Powoli zaczęła schodzić się reszta "wycieczkowiczów", a także starszyzna. Po rozmowach szybko zorientował się, że wybór bezpiecznej trasy pójdzie w odstawkę na rzecz tej najszybszej… teoretycznie, bo praktycznie mogą w ogóle nie dojechać. Nie miał zamiaru się kłócić. Do młodych którzy nie wyjechali poza miasto i tak nie dotrze, nie zrozumieją. Jedynie Nakpena przejawiał rozsądek podobny jak on sam.

Przyszedł czas pożegnania. Martha, jak obiecała, załatwiła beczkę paliwa oraz jedzenie. Paliwa raczej nie starczy, trzeba będzie załatwić więcej po drodze, ale większej ilości i tak by nie zabrali. Co do jedzenia… Liao był w niemałym szoku. Podczas pakowania dnia poprzedniego zastanawiał się, czy brać jakieś jedzenie, skoro Martha mówiła "Dostaniecie jedzenie.", "To jest ważniejsze niż wszystko inne." Był pewien, że dostaną spore racje, ale w końcu i tak zdecydował się na zabranie kilku swoich indywidualnych zapasów, tak na wszelki wypadek. Dobrze zrobił, bo trzy dzienne porcje na głowę, to jest niewiele na dwutygodniowy wyjazd. Czyli będą zmuszeni do przeszukiwania domów i sklepów w celu znalezienia dodatkowych porcji żywieniowych, a będzie potrzeba ich bardzo wiele.

Odjechali. Z początku znaną mu drogą, nawet niedawno przejeżdżaną, bo zaledwie wczoraj. Mógł zobaczyć skutki wybuchu samolotu, które rozniosły się na kilka ulic dalej. Tam gdzie jeszcze pozostały szyby, zostały one wybite przez wywołany wstrząs. Szkło leżało porozbijane na ulicach, które trzeba było teraz ominąć slalomem. Wyjazd z miasta przez most. Ten sam, którym się tutaj znalazł rok temu i miał nadzieję na dłuższy pobyt, gdy znalazł schronienie w starej szkole. Niestety, albo stety los poprowadził go ponownie w podróż.

Drogi i autostrady niewiele się zmieniły od jego ostatnich jazd. Popękane i zniszczone, nie pozwalające na szybszą jazdę. Chociaż doświadczenie Shurena mogło mu pozwolić pojechać szybciej, ale nie było takiej potrzeby. Samochód nie miał możliwości tak umiejętnie wyminąć wszystkich wybojów, więc trzymał się kolumny. Po kilku godzinach jazdy mieli za sobą niewiele, bo zaledwie 200 km i to nie całe. Jadąc samemu, albo w parze z drugim motocyklem obstawiałby chociaż drugie tyle. Niestety nie mogli sobie na to pozwolić.

Po radiu nagle poszła informacja, że szukają postoju. Chińczyk pomyślał, że w sumie przydałoby się rozprostować nogi i coś zjeść. Zobaczył jak Nakpena ruszył w przód. Zapewne, aby znaleźć dobre miejsce na przerwę. Była to dobra okazja, aby móc się nieco rozpędzić motocyklem, więc i Liao dołączył do Indianina w poszukiwaniach, wyprzedzając mocno czterokołowiec. Po chwili było jasne, gdzie się zatrzymają. Nie było to może najlepsze miejsce jakie mogli sobie wymarzyć, ale zdecydowanie lepiej niż na otwartym polu.
 
Elenorsar jest offline