Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2022, 14:34   #16
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Fausto

Spacer ogrodami w kierunku patio z rzekomo odurzającymi różami nie był kłopotliwy czy nastręczający problemów. Nieniepokojony przez nikogo Alighieri parł przed siebie pewnie, stanowczym krokiem manewrując skromnym labiryntem żywopłotów i inszych rabatek. Stary złodziejski trik, który był niezwykle prosty w swej naturze i sprawdzał się niezwykle dobrze właśnie w takim towarzystwie, wobec pracowników możnych opłacanych jedynie najniższą krajową. Służba nigdy nie zatrzymywała kogoś kto wyglądał na bogatego i emanował pewnością siebie oraz pogardą dla niższego stanu. Kondotierzy jednak, opłacani grubym pieniądzem, mogli okazać się bardziej profesjonalni w swoim zawodzie, więc Fausto zwyczajnie ich wymijał.

Pnące się po kratownicy kwiaty róży rzeczywiście roztaczały wokół nader przyjemny zapach, wylewający się spomiędzy płatków w kalejdoskopowych barwach. Zwijające się wokół drewna pnącza i łodyżki segmentowane kolcami, ciasno przylegające do ukośnych złączeń, na pierwszy rzut oka mogły być znaczącą przeszkoda przy ewentualnej wspinaczce, ale parę chwil uważnej obserwacji zdradziło ścieżkę ku górzę, na marmurowy balkonik z ławeczkami. Sam zapach, mimo nienaturalnej intensywności, w osądzie Fausto nie był żadnym mechanizmem obronnym. Przylegający do róż i woniejący charakterystyczną świeżością Ghyran emanował zwyczajową zielenią, nie zdradzając jakichkolwiek innych, magiczno-eterycznych manipulacji.




Sala balowa

Pracownicy Fontaniere’ów opuścili salonik na krótko po Fausto, konstatując że przewlekła okupacja pomieszczenia mogła zwrócić na nich niechcianą uwagę czy, co gorsza, wzbudzić czyjeś podejrzenia. Prędko zaczęli więc kolejną rundkę po sali balowej, mieszając się z zamaskowanym tłumem możnych i wpływowych, naukowców i uczonych. Rzucona wcześniej propozycja stworzenia jakiejś dywersji dalej tkwiła w ich głowach, mimo że żaden z nich nie wyszedł z żadnym konkretnym pomysłem. Zajęli się więc na powrót socjalizacją i wypatrywaniem okazji wszelakich, w oczekiwaniu na powrót Fausto ze zwiadu.

Antonello jednak wyrwał się przed szereg z inicjatywą, krążąc niczym sęp wokół grupki wyjątkowych snobów i zapatrzonych w samych siebie gości Gentile. Młodzi synowie wpływowych familii, mówiąc kolokwialnie, wyżej srali niż dupę mieli i ociekali najgorszymi wartościami wyższych stanów - arogancją czy zadufaniem. Anto wywęszył więc okazję na dywersję, korzystając z takiego, a nie innego charakteru tychże gości. “Przypadkowo” trącony służący, który właśnie przechodził między księgowym i junakami z pełną tacą wina, nie zdołał złapać w czas równowagi i runął między kółko wzajemnej adoracji. Zasypani szkłem i zalani ciemnym Lucerrano bogaci panicze w pierwszej chwili zamarli, ale ta niemoc nie trwała długo.

Litania przekleństw, jaka wyrwała się z gardeł, odbiła się echem od zdobionych ścian. Młodzi przeklinali biednego służącego, jego rodzinę i kolejne pokolenia wstecz, grozili mało wyszukanymi krzywdami i szarpali za liberię. Otoczony kelner, schwycony w szpony młodzików, wznosił płaczliwe i coraz to bardziej desperackie błagania o litość, miejscami łkając nawet cicho. Zabieg Anto wywołał pożądany skutek - bal prędko zatrzymał się w miejscu, a wokół całej awantury zaraz zafalował tłum, tworząc ludzki kordon. Kondotierzy też ruszyli w tamtą stronę, lawirując między zamaskowanymi gośćmi, z krzykami ściągającymi straż nawet spoza sali balowej.

Krzyki dalej odbijały się od ścian i zapewne parę chwil tylko dzieliło zajście od przejścia w lincz na bogom ducha winnym służącym.
 
Aro jest offline