Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2022, 16:09   #20
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Palenisko nie zyskiwało za wiele przy bliższym poznaniu, ale nawet Finnseachowi ciężko było odmówić kolonii jakiegoś specyficznego, prowincjonalnego uroku typowego dla ludzkich siedzib. Architektura osady, rzecz oczywista, nie umywała się do elfiego kunsztu, misternych pałaców czy eleganckich gmachów, ale elf który spodziewał się błotnistych ścieżek między drewnianymi i byle jak postawionymi ruderami został zaskoczony. Młode rasy nawet zaplanowały rozkład kolonii z myślą o potencjalnym rozwoju, zostawiając miejsca do wypełnienia. Ten optymizm, że Palenisko pozostanie stałą ludzką osadą na tym skrawku ziemi, Finnseach skwitowały zapewne cyniczną uwagę, ale ograniczył się tylko do stąpania za Adaelą i mentalnego notowania słów jakie padały z jej ust na temat Paleniska.


***



Architekt "Kamiennej Sali" wykazał się takim samym polotem, co właściciel który nadał przybytkowi tą jakże wizjonerską nazwę. Prosty pokój, przywodzący na myśl klasztorną celę, nie należał do zbyt eksluzywnych, ale Finnseach nawet w prostocie dostrzegał wartość. Najważniejsze, że pościel pachniała jeszcze mydłem po praniu i żadne robactwo nie zagnieździło się na stałe w czterech ścianach. Do tego nocleg był z góry opłacony przez pana na włościach, więc nie było co wybrzydzać. Finnseach odłożył swój skromny bagaż w kąt pomieszczenia, z gladiusem przy pasie kierując się na parter. Pierwszą dziewkę służebną, jaka weszła mu w pole widzenie, natychmiast poprosił o przygotowanie chłodnej kąpieli.

W samym pomieszczeniu łaziennym Finnseach nie mitrężył za długo. Obmył się jedynie w zimnej wodzie, wyciągając ciało w balii na parę chwil. "Ostrze Kaavy" było pozbawione takich luksusów i nawet elf nie potrafił odmówić sobie paru chwil względnej wygody. Przyjemność, jak to przyjemności miały w zwyczaju, nie trwała jednak długo i Finnseach zaczął szykować się do wyjścia. Zanim jednak opuścił "Salę", otoczył się jeszcze magiczną protekcją, wpatrując się we własne odbicie, z zimnym światłem w oczach i tatuażami wijącymi się po alabastrowej skórze.


***



Drukarnia mieściła się w piętrowym domku w centrum kolonii, zbudowanym naprawdę niedawno - deski dopiero zaczynały ciemnieć od słońca i wilgoci. Prowadziła ją samodzielnie młoda kobieta, pozbawiona władzy w nogach i poruszająca się na wózku o skomplikowanej konstrukcji. Sama maszyna drukująca także robiła imponujące wrażenie - Finnseach czytał o nich, ale pierwszy raz miał okazję zobaczyć ten wynalazek na własne oczy. Wielka prasa, pełna wałów i przekładni poruszała się gładko za lekkim poruszeniem ręki, odbijając ten sam zapis na kolejnych kartach. Lizba Penbury, bo tak przedstawiła się właścicielka, była zafascynowana swoją pracą i z ochotą wytłumaczyła elfowi jej niuanse. Co ciekawe, dzięki zainteresowaniu hrabiego drukarnia pracowała niemal cały czas, przygotowując raporty, ogłoszenia miejskie, zapowiedzi pogody z lokalnej wyroczni, przyniesione przez żeglarzy wieści z Sargavy i ze świata, a nawet biuletyn z plotkami i łamigłówkami.

- Zaiste, cud techniki - zawyrokował Finnseach.

Niewiele było rzeczy i wynalazków młodszych ras, które imponowały elfowi, ale prasa drukarska zdecydowanie należała do tej ekskluzywnej grupy. Kuriozum pozwalające na szybkie i efektywne rozprowadzanie wiedzy oraz masową produkcję słowa pisanego. Sam fakt, że Hrabia finansował działanie prasy w Palenisku, zasługiwał na pochwałę i, być może, mógł okazać się o wiele bardziej roztropnym włodarzem, niż Finnseach początkowo przewidywał.


***



Dom wyroczni z kolei już z daleka pachniał oszustem - obwieszony koralikami i talizmanami pozbawionymi żadnego znaczenia i przypominający raczej jarmarczny namiot. Wewnątrz było jeszcze gorzej: ciężkie kotary na oknach, jeszcze więcej bzdurnych talizmanów, wypchane tutejsze ptaki i wdzierający się w nos ostry zapach kadzidła, zmieszany z tytoniem, opium i alkoholem. Właściciel także nie zrobił na elfie dobrego wrażenia. Niewysoki, chudy człowieczek o szczurzych rysach, ubrany w obszerną „szatę maga” (w jakie zwykle ubierali się aktorzy grający magów w wiejskich teatrach), co chwila strzelający spojrzeniem szarych oczu na boki. Jakież było zdziwienie Finnseacha gdy po krótkiej rozmowie i próbce zdolności okazało się, że ten mężczyzna rzeczywiście potrafi korzystać z magii wieszczącej, do tego z dużą wprawą.


***



Ponowne spotkanie z Adealą nadeszło prędko. Finnseach zasiadł wraz z innymi przy stole, oferowany kufel piwa pozostawiając jednak nietkniętym. Zdecydowanie preferował wino nad gorycz złotego trunku. Słów szeryf wysłuchał z uwagą i tym wiecznym, neutralnym wyrazem twarzy który mógł przywodzić na myśl kamienną maskę. Równie uważnie wysłuchał serii pytań i odpowiedzi, co i rusz wygładzając mankiet koszuli. W końcu dołożył swoje trzy miedziaki, splatając palce na blacie i nachylając się w stronę Adeali.

- Czy w ostatnim czasie miały miejsce jakiekolwiek zdarzenia, które można by określić jako dziwne lub wychodzące poza przyjętą normę? - Neutralna melodia uciekła z ust elfa. - Być może obecność nowoprzybyłego plemienia lub dziwne zachowanie okolicznej fauny? Cokolwiek w tym duchu?

Adaela pokręciła głową w odpowiedzi.

- Nie, nie działo się nic dziwnego - zastanowiła się przez chwilę. - Może poza tym, że parę ostatnich prognoz Quentina się nie sprawdziło, a to mu się prawie nie zdarza. Ale myślę, że to nie ma związku - machnęła ręką. - Mówi, że ktoś utrudnia mu wieszczenie, ale pewnie za dużo wypił albo chciał komuś na złość zrobić…

- Cóż - Finnseachowi drgnęła delikatnie powieka - dywagacje i teoretyzowanie na temat potencjalnych magicznych zakłóceń zostawiłbym ekspertom, pani szeryf. Opinie ogólnej populacji na temat sztuki są nic niewarte.
 
Aro jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem