- Polinka, słonko, chyba niebo mi ciebie zesłało – Roksana wyciągnęła dłonie, do lekko przestraszonej dziewczyny, aby matczynym gestem przycisnąć ja do piersi. - Nic się nie martw, słonko – perorowała dalej, gdy już weszły do klitki, gdzie Pola spała. – Powrót do mnie zawsze masz zapewniony, choć ty się do tej roboty nie nadajesz. Nie żeby klienci narzekali – uniosła dłonie w przeczącym geście. – Chodzić o to, ze prawdziwa dziewczynka musi mieć to coś. Cos takiego.. trudno to opisać. Ty tego, dziecko, nie masz. Masz za to telefon, prawda?
Pola miała telefon był jednym z najtańszych modeli, jeszcze z klawiatura, na kartę , oczywiście. - Nie rejestrowany - podkreśliła Pola z dumą. – Czysty.
- Świetnie , dziecko, świetnie. – Roksana wsunęła komórkę do spodni. – Zabiorę go, a ty kupisz sobie nowy. – Dała dziewczynie 200 zł - To zaliczka, reszta przyjdzie wkrótce. Ufasz Królowej, prawda? – dziewczyna szybko pokiwała głową. – Zadzwonię do kuchni i dam Ci numer do paczkomatu. Tu nic nie będę słała.
- Dobrze.. – byłaś w szkole fryzjerskiej, prawda? – To do roboty.
Kiedy rano Roksana weszła do stołówki, większość osób w pierwszej chwili jej nie poznała. Blond loki zniknęły , zamiast nich pojawiała się krótka, ciemna postrzępiona fryzura. Tylko Zmora by nie miała żadnej wątpliwości, kim jest nowoprzybyła, ale dziewczyny nie było. - Gdzie Marusia? - na razie nikt jej nie odpowiedziała.
Roksana zamówiła śniadanie dla wszystkich. - Nie możemy tu dłużej siedzieć – powiedziała. – Proponuję jechać w stronę wschodniej granicy. Tam możemy się przerzucić dalej
__________________ A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić. |