Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-07-2022, 18:52   #975
Kejsi2
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Co jeden to lepszy. Najpierw baba która ciągle krzyczy, chłop ubrany jakby spadł z księżyca, elf, a teraz wrócił Ill. No i doszło do kolejnej zadymy. Dirith próbował wyjaśnić kwestie ich związku i Kiti się nie mieszała. Ale jak Dirith zaczął wyjaśniać Illa, skończyło się jak zwykle zadymą. Czy aż lawiną trzeba by rzec. Świat wali się im na głowę nabrało nagle dosłownego znaczenia. Urwanie głowy z tymi drowami, prawie dosłownie. Ill był bardzo zabawny, bardzo, bardzo, bardzo. Zapewne mógł po prostu wysadzić ją całą w powietrze, ale nie, nie, nie, musiał się bawić, musiał być zabawny i strzelać w sufit. Znaczy dobrze, że tak zrobił. Mogło być gorzej. Tak czy inaczej nie ma to jak być przysypanym toną kamieni. Podróżuj, mówili. Będzie fajnie, mówili. Zostaw te księgi, wyjdź na świeże powietrze, mówili.

Kiti analizowała całe swoje życie podczas gdy wrzeszcząca kobieta i wystrojony chłop oraz elf odkopywali ją z kamieni. Sam Dirith chyba nie zjadł dziś śniadania, ponieważ Ill powiedział co wiedział i po prostu sobie polazł. Nie pamiętała kiedy ostatnio coś jadła jak się nad tym zastanowić. Zjadłaby kaszankę czy coś. Golonkę z piwem nawet.
Kiedy w końcu wyciągnęli ją z gruzu, uleczyła Diritha, a potem siebie. Dotarło do niej, że właśnie została jedynym klerykiem w tym towarzystwie. Kolejna wizyta Illa i bedzie tyle do roboty! Najlepiej, stali i się gapili… Nie ma to jak stać i się gapić!
- Dlaczego stoją i się gapią!? – burknęła. – Wszystko trzeba robić samemu!?
Choć jej wkład ograniczył się praktycznie do leżenia pod gruzem, to jakby nie patrzeć i tak zrobiła więcej niż ci co nawet pod gruzami nie leżeli…
- Właściwie coś ty za jeden!? – skierowała do elfa. – I wy!?
Ale elf interesował ja bardziej. No bo wiadomo z oczywistych przyczyn.
- Opiekowałem się tym miejscem – powiedział prosto z mostu elf. - Opiekowałem się lasem i Behemotami, dopóki nie przybyli oni – spojrzał z urazą na kobietę i mężczyznę.
- Co my, co my? - odburknął mężczyzna. – Nie chcemy nikomu zrobić nic złego, ok?! Jesteśmy tu uwiezieni w tym cholernym miejscu!!! Behemotami?! Jak to “opiekowaliście się”?! Tymi bestiami?! – wskazał na żółwia w tunelu. – Co to w ogóle jest za zwierzę?!
- Behemoty żyły w tym pustym miejscu odkąd wzniesiono tu świątynię na cześć władcy Piątego Wymiaru – odparł elf. – Kiedy wzniesiono świątynię jako dowód wdzięczności i czci dla niego, bardzo mu się to spodobało. Niebawem w tym pustym miejscu pojawiły się Behemoty, i żyły tu, jak w rezerwacie, w swoim własnym miejscu, pod naszą i jego pieczą. Sprawiało mu to radość i przyjemność, prawdopodobnie. Niestety od czasu, gdy wy się pojawiliście, Behemoty nie są takie jak dawniej, są zupełnie inne, o wiele agresywniejsze, a całe to miejsce się zmieniło. Wzbudziliście jego gniew i teraz wszyscy jesteśmy tu uwięzieni, my, wy, behemoty…
- Pięknie, kurna, pięknie! – podsumował Janusz, który zrozumiał z grubsza tylko końcówkę. - Ale ja nic nie zrobiłem, ja nikogo nie wkurzyłem, siedziałem sobie w aucie a nagle jedna z tych franc wywróciła auto, to co miałem zrobić?! Co ja im niby zrobiłem?! Nic nikomu nie zrobiłem! Dlaczego nagle mam odpowiadać za coś czegoś nie zrobiłem?! Wiesz w ogóle gdzie jest wyjście?!
- Nikt stąd nie wyjdzie – odparł elf.
- Ale jeden koleś wyszedł! – zawołała Kiti. – Prawie… Znaczy wyszedł… Chyba…
- Tym gorzej dla wszystkich pozostałych – dodał elf. – To miejsce zmienia umysł. Możemy wejść poza fizyczne bariery, ale nikt stąd nie ucieknie z barier własnego umysłu… Dopóki to się nie skończy…
– No to jak to skończyć?
– Skąd ja mam wiedzieć, to wy to zaczęliście!
– Nic nie zaczęliśmy i nic nie zrobiliśmy!!! Z kim można pogadać i jak tę sytuację wyjaśnić?!
– Proponuję zatem udać się do świątyni i prosić o przebaczenie – uśmiechnął się elf.
Janusz machnął ręką.
– Phef tam o kolejny, już mu na łeb padło! Do świątyni!
– Oj zamknij się – mruknęła zniecierpliwiona Katarzyna. – Posłuchaj go, on jest stąd, musi coś wiedzieć! Czy w świątyni mogą nam pomóc stąd wyjść?
– Zapewne – odburknął elf niemal od niechcenia i mało przekonująco. – O ile zechcą was wysłuchać przy tym co się teraz wokół dzieje…
- No ale gdzie indziej ktoś coś, może pomóc?
Elf wskazał ręką na żółwia i tunele.
– W tym miejscu nie ma niczego poza świątynią i legowiskami Behemotów, jeśli o to pytacie. Jeśli pytasz o to, czy na powierzchni, poza jaskiniami, będziecie bezpieczni, to nie, nie będziecie. Jeśli pytasz o to, czy tak po prostu można opuścić to miejsce, to nie, nie można. Zamiast tego zastanówcie się raczej jak naprawić to co zniszczyliście, inaczej nikt z nas już nigdy stąd nie wyjdzie.
Janusz machał znów ręką.
– Łoj tam łoj tam nigdy tam!... Nic nie zniszczyłem, nic nie będę naprawiać!!!
“To oczywiste, że HellLight jest w tej świątyni!! Na pewno go tam schowali i nie są w stanie opanować jego potęgi! Na pewno jeśli tu jest to tam!”
- To może chodźmy do tej świątyni! To lepsze niż iść tak po prostu błądzić w tunelach! Na pewno ko przeżył też tam pójdzie, no nie?
- Zapewne.
– Jak myślisz jak to powstrzymać?
- Nie wiem jak to powstrzymać, gdyż nie wiem co oni zrobili! - fuknął elf. – Chwilowo jestem tu uwięziony jak my wszyscy. Próbuję zebrać informacje, tak jak my wszyscy. Wiem, że coś w tym miejscu zmieniło się i ma bardzo zły wpływ na umysły istot żywych. Mają omamy, postradały zmysły. Nie są sobą. Ludzie, behemoty, elfy, zwierzęta. Widzą i słyszą rzeczy, których nie ma. Popadają w szaleństwo. I zabijają się nawzajem, lub błądzą w amoku, aż spadają w przepaście, wchodzą prosto w paszcze behemotów, umierają z głodu, lub giną zagubieni w ciemnościach. Nie wiem jak to przerwać. Próbowałem znaleźć towarzyszy, pomoc, informacje. Udanie się do świątyni brzmi rozsądnie.
- Rozumiem że to tamtędy droga przez te żółwie i smoki, nie? Co to za żółw I jak się tego pozbyć?
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline