Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-07-2022, 00:11   #41
Elenorsar
 
Reputacja: 1 Elenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwu
Szybka przerwa i powrót do podróży. Jemu aż tak bardzo potrzebna nie była, ale jak już się zdarzyła to grzechem byłoby nie skorzystać, aby za jakiś czas nie wymuszać kolejnego niepotrzebnego postoju. Przy okazji udało się ustalić, aby nie wjeżdżać do centrum St. Louis. Przynajmniej tyle, chociaż Shuren zdecydowanie wolałby odbić szeroko na wschód, później na południe, a następnie powrót na prawidłową trasę. Nie poruszał jednak tego. Nie widział już w tym sensu. Nie udało się przekonać raz, to i argumenty nie dotrą przy kolejnych próbach.

Jazda autostradą była nużąca. Ciągła jazda powolnym tempem. Gdyby jechał sam to byłoby co innego. Mógłby zaszaleć, dać gazu i zaryzykować szybką jazdę po spękanej nawierzchni rozpalonego promieniami słońca asfaltu, którego światłość już dawno minęła. Jednak nie było sensu jechać w przód, aby po chwili czekać, albo się wracać do kolumny. Szkoda było paliwa.

Bloomington, jeden z obrazów, który urozmaicił im widoki. Autostrada nagle zaczęła się rozjeżdżać na zjazdy do centrum miasta lub w całkowicie innym kierunku. Oni jadąc główną trasa nad sobą mijali raz na jakiś czas mosty. Cud, że te wszystkie zjazdy, podjazdy, mosty i inne do tej pory jeszcze się nie zawaliły przy pomocy dążącego deszczu i wyrywającego wiatru przez dwie dekady, przez które nikt o to nie dbał. Co innego było z mijanych wiatrakami, które kiedyś służyły do produkcji ekologicznego prądu. Ramiona, albo były całe zardzewiałe, a w większości wcale ich nie było i gdyby nie wiedział jak wcześniej wyglądały, to zapewne nie domyśliłby się co to w ogóle miało być. Ekologia. Słowo, które straciło sens. Ludzkość na tym punkcie miała bzika. No może nie cała, ale znaczną jej część. Obecnie nie miała racji bytu, a Alexa zdziałał dużo więcej w sprawie zanieczyszczenia świata niż cała ludzkość od jego początku. Chociaż… Alexa to też twór ludzki, więc to co wyczynia ona, także powinno się przypisywać ludziom.


Minęli także bejsbolowe boiska. Sport znany bardziej w Stanach niż w Chinach. Liao znał jakieś tam zasady. Jeden rzuca piłkę, inny go odbija, ale co dalej to niezbyt się interesował. Dla niego sporty drużynowe nie były niczym interesującym. Co innego sztuki walki. To był sport jego życia i niejednokrotnie uratował mu owe życie. A taki bejsbol jak mógł uratować komuś życie? Oczywiście były pałki, można było taką przywalić komuś w łeb, ale pałką mógł machać każdy. Małpie by dać kija to będzie wiedziała jak machać, co innego nauczyć się odpowiednich technik, ruchów. Do tego potrzeba czasu, poświęcenia, wielu godzin treningu, a także minimum talentu. To było coś co posiadał Chińczyk jadący swoim Harleyem.

Z zamyślenia wyrwał go głos Nakpeny po radiu, że z prawej znajduje się stara fabryka samochodów oblegana przez zombiaków. To oznaczało, że mogła nigdy nie być sprawdzana, a takich miejsc zbyt wiele nie zostało. Głupi tylko nie skorzystałby z okazji odwiedzenia takiej miejscówki, kiedy los podsunął mu ją pod nos.

- Jedziemy tam - Powiedział Shuren po radiu do wszystkich - Może uda się tam znaleźć coś wartościowego.

Ktoś z samochodu także potwierdził, że chcą tam jechać. Nie rozpoznał głosu przez zakłócenia w etherze. Już po chwili znaleźli się u bram wjazdu na teren fabryki i rzeczywiście można było zobaczyć 20-30 żywych trupów. Niby niewiele, ale też nie mało. Jeden błędny ruch i można dołączyć do tej miłej grupki bezmózgich wędrowców.

Pickup przodował tym razem w tej wyprawie. Miał on taką przewagę, że nie musiał się przejmować pojedynczymi sztukami z gnijących potworków. Zwyczajnie mógł je staranować. Gorzej gdyby była to grupa, bądź bardzo dużo pojedynczych sztuk. Zatkanie przedniego "grilla", a następnie chłodnicy, co zdarzyło się widzieć Shurenowi na własne oczy, nie kończyło się szczęśliwie dla maszyny na czterech kołach. Tutaj tego problemu nie było. Bez większych ekscesów przebijali się przez zgraję truposzy.

Dwóch Harleyowców miało tę przewagę, że było bardziej zwrotni od samochodu i samych trupów, więc większość z nich mogli ominąć. Chińczyk jednak odjechał w bok jadąc łukiem za samochodem. Dużo bezpieczniej było widzieć dokładnie co się przed nim dzieje, niż zdać się na los kierowcy osobówki, którego działania rozbryzgiwały śmierdzące i kleiste flaki daleko za tył samochodu, nie raz właśnie na dwóch jeźdźców. Z boku nie dość, że mijała go ta niemiła czynność zbierania pozostałości to dodatkowo nie musiał omijać części kończyn korpusów i głów, bądź ich mieszanek lądujących na ziemii. Na flance miał też okazję to użycia swojej szabli dao, której głownia była ostra i twarda. Pierwszego trupa wyminął bardzo zręcznym manewrem, w trakcie którego kopnął trupa butem, a ten przewrócił się i rozpadł się na pół widocznie od przegnicia od tych dwudziestu lat. Chwilę później zdarzył już wyjąć swoją broń, która zamachnął się na swoją kolejną ofiarę, której jednym cierniem odciął głowę. Z kolejnym już nie było tak świetnie. Tracąc impet po pierwszym "zabiciu" trupa, kolejnego jedynie drasnął w ramię, z którego popłynęła ciemna krew.

Przed nimi znajdowała się już ostatnia linia trupów. Shuren skierował się na jednego z nich i już z zamiarem odcięcia mu głowy uniósł dłoń, lecz ten w momencie zamachnięcia odwrócił się słysząc głośniejszy warkot samochodu, więc czego efektem było ponowne draśnięcie, które tym razem oddzieliło rękę od łokcia z jej posiadaczem. Zaraz po tym byli już przy głównym budynku, odjechali go łukiem, Liao nawet dosyć ostrym przeczesując, czy może coś nie zaplątało się dalej.

Trafili na otwartą bramę, niestety była ona mocno wygięta, jakby ktoś próbował się tutaj wcześniej dostać siłą. Zapewne sprzętem ciężkim. Czyżby to oznaczało, że ktoś wcześniej tutaj był i zgarnął to co było bardziej wartościowe? A może to jednak wyłom sprzed dwudziestu lat, kiedy ktoś chciał uciec przed pierwszym niebezpieczeństwem? Zaraz się to okaże.

Wjechali do środka, a po hali rozniósł się huk silników. Początkowo samo pyrkanie pickupa, a później warkot dwóch motocyklowych bestii zamykających kolumnę. Liao przejechał się kawałek po rozpadającym budynku. Dziury w suficie zdecydowanie pozwalały dostawać się tu wodzie podczas deszczowych dni, nic więc dziwnego, że większość maszynerii z linii produkcyjnych była zardzewiała i zniszczona. Ciężko sprzęt, w większości zautomatyzowany, który kiedyś służył do produkcji samochodów, dający pracę wielu ludziom w fabryce, którzy zarobione pieniądze przeznaczali na swój byt. Jakie to wydaje się odległe i nierealne. Jakby nigdy nie istniało, a to miejsce było jedynie strefą ich bujnej wyobraźni.


Lampy wiszące nad głowami były zgaszone, zapewne w zamierzchłych czasach rozświetlały całą halę dzień i noc. Produkcje zwykle się nie zatrzymywały, a działały całe doby, a ludzie zmieniali się w miejscach pracy. Teraz nawet jakby wszystkie te zwisająca kabelki były w pełni sprawne nic by to nie dało. Elektrownie nie działają, a więc i lampy się nie zaświecą. No… z pewnością taka fabryka musi mieć gdzieś swój generator w przypadku awarii, ale w obecnych czasach nikt go nie odpali nawet jakby był sprawny. Szkoda paliwa na takie akcje. Obecnie jednak hala była dobrze widoczna. Przeszkolił sufit dawał wiele światła w ten popołudniowy dzień. Jednak latarka w pogotowiu może się przydać, gdy będą zwiedzać inne pomieszczenia jak gabinety, schowki, magazyny, biura. Tam niekoniecznie musi być dużo światła, więc warto sobie oświetlać drogę.

Liao Shuren po krótkim zwiedzie, wypatrzył gdzie są przejścia i już zdecydował, gdzie może pójść oraz co zwiedzić. Wrócił więc do swoich towarzyszy wynikające wołający się na podłodze metalowy sprzęt. Na miejscu zobaczył, że kompani w podróży zablokowali drzwi pickupem. W końcu i tak będą musieli je odblokować i zawalczyć z pozostałą grupką zombiaków, które obecnie zapewne pchają się do wrót. W wąskim przejściu raczej nie powinny mieć dużej przewagi, ale na to przyjdzie jeszcze pora. Teraz poszukiwania. Chińczyk zatrzymał się, postawił swój pojazd na stołkach i rozprostował się schodząc z motoru. Wziął kilka najpotrzebniejszych rzeczy, które oczywiście leżały na swoim miejscu, więc nie musiał ich szukać i udał się w stronę towarzyszy poinformować, gdzie się udaje.
 
Elenorsar jest offline