9 sierpnia 2050, Torowisko na terenie elektrowni
Elementy infrastruktury elektrowni oznaczone na mapie w wiekszości leżały u stóp swojej dawnej świetności. Davis nie był kaligrafem co objawiało się rozbieżnościami między jego rysunkiem a oryginalną mapą. Medykowi nie chodziło jednak o wierne odwzorowanie mapy, a bardziej utrwalenie elementów na rysunku gdyby oryginał został skonfiskowany przez lokalnych możnych.
Kiedy ekipa znów była w komplecie można było na spokojnie przeanalizować znalezisko. Dzięki owocnemu wypadowi do stróżówki grupa zaoszczędziła cenny czas chociaż nadzieja JD na wyrobienie się z robotą w umówionym terminie słabła z każdą chwilą. John z werwą ruszył do maszyny Billa i lustrował wszystko uważnie aż do postoju przed kolejną bramą. Medyk zaklął kiedy rumor walącej się stalowej siatki poniósł się po okolicy. Jeżeli jakaś istota w pobliżu kompleksu nie miała pewności czy kogoś słyszy to właśnie w tamtym momencie zyskała pewność, że coś nowego wtargnęło na rejon. Osłodą całej sytuacji były tory, które Leśny dostrzegł chwilę później.
Zwiad nie trwał długo kiedy Garcia i Leśny zaczęli coś czuć. JD przez dłuższą chwilę nie miał pojęcia o czym mówią. Dopiero po kilku większych krokach i głębszych oddechach nozdrza medyka wyłapały doskonale znaną mu woń. Perfum tak paskudny i charakterystyczny, że nie mógł go pomylić z niczym innym. Trup. Spokojna i bezpieczna robota zaczynała nabierać rumieńców. Namierzenie jelenia nie było dla Leśnego trudne. Diagnoza jaką postawił przewodnik nie podobała sie Davisowi ani trochę. Z dwojga złego John wolałby chyba wilki chociaż miał nadzieję, że wataha zmieniła teren łowiecki lub chociaż czuje wstręt na myśl o ludzkim mięsie...
-
Nie martwcie się. - powiedział stanowczo JD. -
W razie czego jestem ekspertem od ran ciętych i szarpanych. - uśmiechnął się medyk.