Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-07-2022, 23:12   #8
Nanatar
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
12 sierpnia 2595, Perpignan

Tucznik nie odróżniał się od innych lokali w okolicy, przynajmniej w mniemaniu mężczyzny z północy. Południowcy więcej mieli zapału do krzyku i słownych gróźb niż w istocie odwagi do ich spełnienia. Smoliści byli groźniejsi, za to stosowali zasady, które ich ograniczały, powstrzymywały czarny pożar. Yago nauczył się to wykorzystywać, słuchać i uderzać w najsłabsze ogniwo. Łatwo zarabiał, głupcy sami dawali mu weksle i gotówkę za obietnicę spełnienia ich wstydliwych rządz. Zazwyczaj gładkie słowa poparte niezwykłą opowieścią obieżyświata, przyozdobione kobietą i posypane opium wystarczało, choć zdarzało się, że Pollanin musiał sięgać głębiej.

W Tuczniku grał w Smolka, prostą hazardową grę karcianą z dobieraniem kart ze stołu. Stworzoną bardziej do blefu niż oszukiwania, co nie znaczy, że oszustwa nie były możliwe. Swarny wiedział, że oszukuje co najmniej trzech z sześciu graczu, w tym naturalnie i on. Zastawione fanty niespodziewanie opuszczały przestrzeń barbarzyńcy, rozchodząc się między pozostałych graczy. Kalkulując, że przystępował do gry z niczym i nie mógł się wycofać, a żeby wynieść z rozdania cokolwiek, najlepiej w zamieszaniu, które było jego żywiołem, postanowił zablefować grę na wyższym poziomie.

- Malik, co masz w rękawie? Co tam chowasz? - Malik już wstawał, na stole zrobiło się zamieszanie, Iber był zapalczywy, a przy stole na pewno nie oszukiwał, co jeszcze bardziej go wkurzyło. Wtedy ujawnili się inni oszuści, Kambrian, Janikko i Drejfuss, - aż tylu - pomyślał Yago, a mężczyźni przyłączyli się do jego oskarżenia z większym niż on sam zapałem oskarżając Ibera o przerwanie partii. Do kłótni dołączyli pozostali i wybuchła awantura, jak zwykle bardziej na pyskówki. Przełamał Iber i wysadził z dyńki Drejfussowi. Yago chwilę pobawił się bijatyką, ale kiedy tylko odnalazł weksle na paliwo i cysterny bokiem opuścił zajazd i wymknął się na ulicę.

Pod minaretem dostrzegł znajomą postać, podążył za jej wezwaniem.

Chłopak przy Pollaninie wydawał się chudy i mikry, ale tych dwóch już nie raz udowodniło przed sobą lojalność ochraniając się nawzajem. Młodego nazywali Kosa, bo nie wahał się użyć noża. Był szybki i precyzyjny, ale nie zarabiał na chleb zabijaniem. Zbierał i wymieniał informacje, kupował akcje. Ze Swarnym dopełniali się idealnie, tak przynajmniej twierdziły ich wspólne kochanki.

- Ruffus cię szuka, to już nie sprawa długu, chce cię dopaść i przejąć twoje zasoby.
- Zasoby bezpieczne, sam wiesz gdzie. Mam coś nowego, trzeba by wyprać, choć szkoda to puszczać, bo dobra moneta.
- A co to?
- Afrykanowe pisma na ropę i cysterny.
- Trzeba puścić szybko, niedługo przypłynie duża dostawa i cena spadnie, chyba, że chcesz trzymać do zimy.
- Do zimy? Ty myślisz, że ktokolwiek tego dożyje?

Roześmiali się. do maleńkiego, wypełnionego mebelkami, bibelotami pokoiku na poddaszu weszła staruszka niosąc tacę z ziołowym naparem i różanymi bułeczkami, jeszcze ciepłymi. Staruszka nazywała się panną Galsberry i wynajmowała młodemu o nic nie pytając. Kolejna lojalna osoba. Oddałaby sztuczną szczękę, a nie zdradziła żadnego z nich. Co więcej często służyła radą i koneksjami. A miała ich wiele bo niegdyś prowadziła kilka prestiżowych lupanarów.

- Jedzcie chłopcy. Ruffusem się nie przejmujcie, podobno ciężko zachorował i długo nie pociągnie. Możesz się synku tu zatrzymać do jutra. Przydałaby ci się uczciwa praca, bo marnujesz mi się w tych spelunach. Jutro wyrusza karawana do Predastu. Mógłbyś na kilka dni zniknąć, stary chuj powinien wykorkować.

Dwa tygodnie wcześniej

- Słuchaj Parzydło, ostatnio towar nie jest tak dobrej jakości. - chudzielec z obwisłą twarzą pluł wprost w twarz Pollanina - uważaj bo skończysz w kanale - wskazał ruchem głowy na dwóch wielkich drabów uzbrojonych w buzdygany i małe tarcze.
-... - Ruffus położył palec na ustach Yago
- I chcę tą małą córkę farbiarza. Zrozumiał?!
- Nie jest jeszcze gotowa - kupiec ruszył głową, a Swarny nawet nie blokował, nie było potrzeby wszczynać awantury. Przyjął na biceps cios od zbira. Zdawał sobie sprawę, że tan moment nasycenia nadejdzie, opium i dojrzałe kobiety przestały interesować kupca zbożowego. Ruffus odsłonił swe prawdziwe oblicze, Pollanin tylko na to czekał.
- Dobra załatwię to. Słuchaj Ruffi, jesteś dobry klientem i bardzo cię szanuję. Obiecuję, że towar będzie lepszy. Mam tu próbkę, tylko jedną, ale jutro będą następne. - podał zawiniątko brytanowi - To jest zajob

12 sierpnia 2595, Perpignan

- Racja, jesteś niezastąpiona mon amour.
- Kwiatek, nazwałabym cię kwiatek i pragnęła zasadzić w swoim ogrodzie, ale jestem już za stara.
- Jesteś młodsza od nas wszystkich - protestował Kosa
- Nieśmiertelną driadą uwięzioną w smolistym grodzie - wtórował Yago
- Ten Kwiatek winien kwitnąć w Ogrodach Czarnego Lwa. Zagraj synu - usiadła na szezlongu i podała mu flet.
Takie małe wprowadzenie dla Yago Swarnego.
 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem