Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-07-2022, 11:28   #2
Pinn
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Pogórze poniżej Psiego Kła, 22 sierpnia 2595

Podróż zdawała się Anji ciągnąć w nieskończoność, ubita żółta droga po której jej czarnej maści klacz Noira uderzała łagodnie i w równym tempie, chyba jak ona znudzona, ale bardziej przywykła do trudów drogi. Brunatne pagórki porośnięte kępami niskiej roślinności wydawały się bardzo odmienne od jej rodzinnych okolic, od gęstej zieleni podmokłych nizin delty Rhone. Słońce raziło jak bicz sprawiając, że pod jej szytym na miarę czerwonym płaszczem strużki potu niemiło spływały, po brudnej już, związanej zmęczeniem bladej skórze.

Obracając się w siodle spojrzała z niesmakiem na śpiących górników, którzy nawet nigdy nie pomyśleliby, aby zmyć pył z twarzy, pozbyć się kędzierdziawych zlepionych włosów. To myśląc przeczesała swoje długie, ciemne rude włosy. Poczuła, jak oczy prostackiego dzikusa Yago znowu ją żywcem pożerają. Nie w sposób dyskretny, jak robiło to większość mężczyzn od niepamiętnych czasów. Kipiący drapieżną męskością przybysz zza Alp zdawał się powoli konsumować wzrokiem każdą ją krągłość, wypukłość i delikatność odsłoniętej skóry, która od żaru Pirenejów tylko lekko musnęła się barwą, pigmentem skazana już na wieki na bladość Franki.

Gdyby nie obstawa jaką zorganizował dla niej mistrz jubilerski Hakir Barsad - właściciel kopalni srebra w Pradesu - tacy jak on mogliby się na nią rzucić niczym owładnięte ślepą chucią zwierzęta. Myśl o gwałcie przeraziła ją tak bardzo, że mimowolnie dotknęła rękojeści zdobionej szpady, która mogła swymi złotymi ornamentami wzbudzić w pospólstwie zarówno zazdrość jak i chęć kradzieży. Spojrzała na rozweselone Miecze Jahammeda. Gdyby nie pan Ruiz, zapewne młodzi potomkowie emigranckich rodów zostaliby w dowolnej tawernie grając w karty i pijąc niedozwolone im trunki, ale milczący weteran trzymał ich ku jej zadowoleniu w twardej pieczy.

Przez większość drogi rozmawiała właśnie z Ryizem i czarnoskórym magnatem, jak ona arystokratą, choć pochodzącym z Afryki - Kuoro Wanadu. Ten zdawał się równie milczący co weteran Mieczy, lecz biła od niego jakaś lakoniczna mądrość, rozwaga. Gdy się odzywał, mówił w sposób artykułowany i przemyślany, z interesującym neolibijskim akcentem, ale przywykłym do znajomości wielu języków. Anja Durmont nie mogła wyzbyć się swojego frankańskiego głoskowania, ale wrodzona i zgłębiona z wychowaniem duma, czy nie do końca umyślna arogancja nakazywały jej trzymać się kanonu Starej Franki, na której ziemiach Kuoro Wanadu był przecież tylko gościem.

Nie mogła też uwolnic sie od jak zawsze biegnącego mimowolnie, strumienia wspomnień dnia, w którym popadła w niełaskę patriarchy rodu. Ventricule Pierre Durmont skazując ją na próbę okazał zwyczajową surowość, ale tym razem w opinii dziedziczki dał jej nauczkę zbyt ostrą, pozornie wręcz durną i nieprzemyślaną. Utrata łask ojca już musiała być przedmiotem licznych plotek w Montpellier, ale na szczęście dla reputacji Anji oficjalnie przydzielono jej misję handlową.

Niemal rok spędzony z dała od śnieżnobiałych murów Rubinu - sześć miesięcy w Tulonie i miesiąc w Perpignanie - jedynie z powodu pożądania do hybrispaniańskiego awanturnika, bez pochodzenia, zwykłego członka biedoty, który zranił ją o wiele bardziej niż jej ojciec!

Na samą myśl o Marcelu żyły na skroni wychodziły jej do niedawna na zewnątrz. Teraz jednak, trzy tygodnie po dwudziestych trzecich urodzinach, emocje nieco przycichły, rodowy rozsądek zaczynał brać górę. Dobrej jakości, próbka srebra w jej skórzanej zdobionej torbie i możliwość umowy z kopalnią Barsada dawała jej możliwość ponownego otwarcia bram Château de Durmont. Znała swego ojca, oczekiwał, że dorośnie i wróci z czymś godnym odpracowania jej ukrywanej przed publiką hańby. Jako jedynaczka przecież nie mogła zostać bezpańskim psem na wieki, Pierrowi Durmontowi jak zawsze chodziło o lekcję, tym razem brutalną lekcję życia. Sześcio Pokoleniowy monopol tkacko-jubilerski, coś na wzór domów mody z dawnej przeszłości domagał się pieczy, przyszłości, którą mogła zapewnić.

Wtem z zamyślenia wyrwały ją czarne snopy dymu daleko na brązowej pasteli horyzontu. Okropne roje feromantów przerażały ją na wskroś, chociaż nigdy nie pozwalała sobie na publiczne okazanie lęku. Jej szkolenie wojskowe w szeregach Sangów skończyły się na znienawidzonej musztrze i całkiem dobrych wynikach w szermierce i strzelectwie, lecz bezpośrednia walka, zmierzenie się z śmiercią… zadanie komuś śmierci… wzbudzało silny niepokój. Ten długi, niemal wieczny rok na szlaku zabrał jej preferowane przez bogatych kawalerów estetycznie nadmierne krągłości, pod skórą piętrzyły się bardziej pierwotne włókna mięśni a oczy o kolorze stalowej, głębokiej zieleni przybrały pewniejszy siebie, bardziej drapieżny wygląd, ale piekło walki z rojem uderzało realnym zagrożeniem. Wsłuchiwała się w rozmowy, zatrzymanego na chwilę konwoju.

- Jak mniemam, jesteśmy dość daleko, aby nic nie mogło nam zagrozić - Wanadu wyprostował się w siodle własnego wierzchowca i przyłożywszy dłoń do czoła zlustrował bacznym spojrzeniem odległy horyzont, widać było nie tylko po lunetach drogocennego karabinu, że wzrok ma idealny - Jeśli tak, proponuję nie marnować czasu na zbędne postoje. Naglą mnie ważne terminy w Perpignanie.

- Nie sposób się nie zgodzić z panem Wanadu - oznajmiła nieco cieplejszym tonem Sanglierka - Marzę o gorącej kąpieli.- powiedziała maskując ulgę szlachcianka. Faktycznie nawet ciepła bala, a nie porcelanowa wanna sprawiły, by mogła utonąć w ciepłej toni, najlepiej z kozim mlekiem jak podobno pielęgnowała się Afrykańska Królowa zapomnianego Egiptu 2500 lat temu.

Woźnica syknął i znów ruszyli do przodu, ale snopy dymu sprawiały, że Anja chciała już dojechać do celu.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 31-08-2022 o 11:19.
Pinn jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem