- Myślę, że musimy pocze... - zaczęła Joan, lecz przerwał jej brzęczyk w jej komputerze. Wyraźnie podniecona, usiadła przy nim i wlłczyła monitor - Oh, mam go! - powiedziała - Czyżby Opatrzność nam sprzyjała? - spytała bardziej siebie niż innych, klikając coś i naciskając klawisze klawiatury.
- Okej, nie mam programu, który by Wam przekazał dane bezpośrednio... i nie, nie patrzcie na mnie, jestem hackerką, a nie programistką, to dwie różne rzeczy... ale mam tutaj na mapach Google podgląd live. Będę z Wami się komunikowała za bieżąco, a teraz lepiej idźcie, zanim znowu się gościu (lub gościówa) wyloguje - popędziła swoich towarzyszy, nakładając słuchawki na głowę.
~*~
Dzięki wskazówkom Joan, dotarli w końcu do miejsca, gdzie tajemniczy troll/hacker miał się ukrywać. Okazała się nim być kawiarnia "Mała czarna" na rogu Ósmej i Dwunastej. Była maleńka, ładna, zadbana...
... i obecnie panował w niej istny chaos.
W środku wszyscy się kłócili, w powietrzu leciały talerze, kubki i naczynia, panował krzyk i jazgot. Wyglądało to jak najgorsza możliwa kłótnia kochanków, ale klientów było co najmniej 20. Trochę jak bitwa na jedzenie, ale tutaj w ogóle nie było zabawnie.
Herosi stanęli w drzwiach, rozglądając się na boki, bojąc się wejść w środek rozgardiaszu. W końcu, znaleźli siedzącego w rogu człowieka, który musiał za to wszystko odpowiadać.
Wyglądał jak stalowy, biały robot, bez choćby elementu ciała, który o dziwo popijał - jeśli można tak nazwać wlewanie w siebie - duży kubek kawy. On jedyny nie krzyczał, ale jego elektroniczne oczy lśniały z ekscytacji.
- S'up? - spytał, odnajdując wzrokiem bohaterów w progu. Obok jego głowy rozbiła się filiżanka kawy, ale on najwyraźniej niczego sobie z tego nie robił.