Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-07-2022, 20:18   #3
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
K1. Mały odpis (Pinn)

Poniżej Uskoku Alderasa, popołudnie 22 czerwca 2595

Kiedy tylko karawana ruszyła z miejsca, dowodzący eskortą szlachetnej damy Ruiz podjechał do boku pani Anji Irabandy Durmont i chrząknął znacząco w dłoń zwracając tym dźwiękiem uwagę szlachcianki.

- Tak, panie Ruiz? - spytała Sanglierka odrywając spojrzenie od dumnego profilu neolibijskiego magnata i przenosząc je na jehammedańskiego fechtmistrza.

Niski żylasty weteran był w oczach Anji prawdziwym mistrzem męskich manier, albowiem podczas żadnej z dotychczasowych rozmów nawet na sekundę nie zerwał kontaktu wzrokowego ze szlachcianką, nie przejawiając nawet cienia chęci spojrzenia na resztę jej ciała. Pani Durmont ogromnie to doceniała, choć po prawdzie niewiele wiedziała na temat obyczajów kastowych ludu Pasterza. W Montpellier nie żyli żadni jehammedanie, w Tulonie pojawiali się sporadycznie. Ich liczna i zamożna perpignańska społeczność była prawdziwym ewenementem na południowym wybrzeżu Franki, ponieważ tylko klan Bordenoir zdecydował się zaprosić wyznawców Rogatego Boga na swe ziemie - ku wielkiej zgryzocie żyjących na północ od Perpignanu anabaptystów.

Wieloletnia i wyjątkowo krwawa wojna o Nizinę Adriatycką dobiegła w końcu kresu, ale wyzwolona okropieństwami tych zmagań nienawiść jeszcze długo miała płonąć w ludzkich sercach. Anja Irandula studiowała swego czasu historię tego konfliktu, ponieważ możnowładcy Montpellier przykładali dużą wagę do kształcenia kolejnych pokoleń w dziedzinie nauk politycznych i historii współczesnej. Delta Rhone była świadkiem wielu wstrząsających wydarzeń, ale nawet krwawa zagłada ekspedycji Wachsmann-Lecroix nie mogła się równać potwornościom adriatyckiego konfliktu. Jeńcy ścinani lub żywcem krzyżowani. Wyrzynane w pień wioski, niemowlęta nabijane na ostrza włóczni. Nienarodzone dzieci wypruwane z brzuchów ciężarnych matek, gwalty i okaleczenia.

Spoglądając na naznaczone białymi nitkami starych blizn oblicze Miecza Anja zadała sobie w myślach pytanie, czy weteran też stąpał po grząskich od krwi ziemiach wschodniego Purgare i jakie przyniósł stamtąd wspomnienia.

- Dzisiejszej nocy staniemy w obozie wozaków w Ille-Sur-Tét - powiedział zwyczajowo ściszonym głosem Ruiz, zawsze dbający o to, aby treść jego rozmów z panią Durmont nie docierała do niczyich wścibskich uszu - Kiedy znajdziemy się na równinie, możemy odłączyć się od karawany i pojechać przodem, aby zyskać na czasie. Niezamężna kobieta winna korzystać z każdej okazji, aby odświeżyć się i przebrać z dala od oczu mężczyzn nie będących strażnikami jej honoru.

Ruiz przemawiał tonem pełnym szacunku, ale szlachcianka nie mogła oprzeć się wrażeniu, że w jego oczach mignął na ułamek chwili cień dezaprobaty.

Mogła się tylko domyślać, co jehammedański weteran sądził w duchu o jej obecności w karawanie. Czciciele Pasterza przykładali ogromną wagę do wartości rodzinnych, honoru rodu i cnót niewieścich. Anja miała podstawy sądzić, że żadna krewna Ruiza pozostająca w stanie panieńskim nigdy nie dostałaby zgody na wyjazd do Pradesu w towarzystwie nieokrzesanych i zaniedbanych górników.

Pamiętała obóz w Ille-sur-Tét z podróży w przeciwną stronę. Kilka drewnianych domów, w których nikt nie zamieszkiwał na stałe; niewielka łaźnia, miejsce do gotowania. Wędrujący w Pireneje i z powrotem górnicy zatrzymywali się w tuzinie takich rozrzuconych po pogórzu obozów, aby odpocząć w podróży.

Łaźnia! Tak, to była szaleńczo kusząca propozycja.

- Pojechalibyśmy w naszej grupie? - upewniła się analizując jednocześnie w myślach ów pomysł - Ja, pan i Miecze?

- Tak, pani - przytaknął głową Ruiz - Zadbamy o pani komfort i bezpieczeństwo.

Pani. Anja westchnęła w duchu uświadamiając sobie jak bardzo po wielu miesiącach podróży zaczynało jej brakować obowiązującego w Montpellier zwrotu „Wasza miłość”.

W oczekiwaniu na dalsze wpisy pozwoliłem sobie na tzw. mały odpis, nawiązujący do postaci Pinna. Chciałem w nim przybliżyć nieco postacie jehammedian, a także udostępnić Anji Durmont pewną opcję na następną kolejkę; mianowicie odłączenie się przed wieczorem od kawalkady i pogalopowanie przodem do pustej osady wozaków, by szlachcianka mogła się wykąpać i przebrać z dała od reszty współtowarzyszy.

Czy Pinn z tej możliwości skorzysta, to już jego wybór, naturalnie.

 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem