Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-07-2022, 21:43   #5
Campo Viejo
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację
Jeśli kapitan Demarque liczył na to, że sierżant Renton będzie miał pełne ręce roboty i w pocie czoła spali więcej kalorii w werbunkowej misji do Pradesu niżby podczas pełnienia swych obowiązków w perpignandzkim obozie Rezysty… to by się sromotnie zawiódł. Dupa drętwiała od pierdzenia w deskę siedziska rozklekotanego wozu w monotonnej podróży od świtu do zmierzchu. Nuda nie przeszkadzała Rentonowi, bo zbyt wiele w życiu widział i doświadczył, aby jakoś specjalnie tęsknić za adrenaliną. Lecz jeśli co uprzykrzało ten czas w karawanie to lejący się z nieba żar słońca, który wyciskał pot z czarnej skóry Franka jak szaser krwawe błoto z wyżymanej onucy na froncie. Bezczynność i jałowość wydarzeń były tylko stanem przejściowym; misternie snującym pajęczynę pozornego bezpieczeństwa zanim piekło zerwie się ze smyczy.

Okolica była niebezpieczna co uśpionym podróżnikom mogło umknąć pod kurzem traktu leniwie lepiącym górską karawanę. Górnicy otępieni alko, jehhamedanska młodzież zabijająca czas głupotkami. Ogryzione kości ich klanitów wiatr wciąż włóczył w tej okolicy po stokach Pirenejów w cieniu Połamanych Krzyży ostatnich południowych twierdz. Bandy grabiące zaopatrzenie Anabaptystów z Queribus i Peypertuse nie musiały wybrzydzać i urobkiem z Pradesu nie gardzić. Temu sierżant Renton tylko pozornie wodził beznamiętnym wzrokiem po spokojnym krajobrazie. Dwie z okładem dekady w Rezyście nauczyły go spać z otwartymi oczami i nie brać wszystkiego tylko takim na co wyglądało i cuchnęło.

Bo młody Bordenoir Jehan, zdający się wiedzieć zawsze wszystko, mógł przehandlować karawanę… Yago z odległego Pollenu być niewolnikiem Wynaturzonych z papką mózgu nasączoną wynaturzoną esencją aromatu feromonów przez co zdawał się ślinić na widok sterczących spod szat sutków Jaśnie Wielmożnej panienki z Montpellier… która siostrą kapitana Demarque być mogła… I tak dalej… Bo i nawet jego własny, wspólny z myśliwym z Algieru kolor skóry na pigmencie zaczynał i kończył wszelkie kulturowe podobieństwa między nimi, czyniąc Rentona nie tym na kogo wyglądał, bo wszak czarnym Tulończykiem z frankońską duszą. I krwawiącym tylko na biało-czerwono-niebiesko.

A że tego typu rozmyślania były mniej warte od życia drona, to Renton nauczył się też nie spalać kalorii na durne dywagacje i wyłączać myśli do niezbędnego minimum. Rozkaz to rozkaz. Od myślenia jest tuluski sztab Marszałka Rezysty Armanda Malpierre, a ja to w wojsku dupa. Jeszcze rzadziej zaś niż głęboko filozofował, czarny sierżant ubierał swe myśli w wielkie słowa. No chyba, że temat dotyczył Franki i zbiegał się z rozkazem werbunku górników z Pradesu do wyzwolenia ojczyzny z kajdanów Pleśni i odbudowy cywilizacji. Wtedy tak, Mathieu Renton metafory plastycznych obrazów rodem z woluminów mędrków Rezysty o wielkiej i dumnej France obiecywał szkicując w prostych żołnierskich słowach realia frontowej walki, która nie może obejść się bez nowych kadetów.

- Nie pytaj co Franka może zrobić dla ciebie, lecz co ty możesz zrobić dla niej!? - grzmiał wtedy i wielkim czarnym paluchem wytykał brudne łachmany ludzkich cieni spracowanych katorżniczą pracą w pirenejskich sztolniach.

Górnicy przypominali mu bezwolne drony, które wiele do szczęścia nie potrzebowały, więc nie liczył szczególnie na sukces swej misji. Kto życie swe poświęcał na bezsensowne kopanie w ziemi za kawałkiem metalu niewiele mniej durny był od leperosa łaknącego miłości wynaturzonej.

Roje owadów na horyzoncie o nieustannej walce o przetrwanie przypominały jak pękające hemoroidy o swej obecności.
Natomiast decyzję o rozdzieleniu karawany uznał na nieodpowiedzialnie głupią, co zachował dla siebie. Tak samo zresztą jak refleksję, że jedyne co pożyteczne to, że jego oczy chętnie odpoczną od widoku Sanglierki.
 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill

Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 31-07-2022 o 21:49.
Campo Viejo jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem