- Cóż, zdaje się, że trzeba będzie dostosować plany rewolucji, do grafików urlopowych. Nie zapominając rzecz jasna o sjeście! - stwierdził kwaśno Kazinski słuchając podsumowania Rosjanina.
O ile z samego „przeglądu” ich sił był jako tako zadowolony, to z ich ilości już nie specjalnie. Wszystkie możliwe tłumaczenie tego stanu były logiczne, ale jednocześnie nie rokowały pozytywnie na przyszłość. W końcu jeśli mają z tych ludzi zrobić coś chociaż w zarysie przypominające wojsko, to muszą ich najpierw wyszkolić, potem zgrać a na końcu przeprowadzić ćwiczenia już faktycznych scenariuszy działań czy planowanych akcji. Nie da się tego zrobić w przerwie urlopowej.
Fakt, fizycznie nie było najgorzej, podobnie ze znajomości terenu, zorganizowaniem i konspiracyjnym BHP, chociaż, co do tego, wciąż miał za mało informacji. To, że lokalsi nie chcieli się najemnikom przedstawiać, czy mówić o swoich kolegach, nie oznaczało, że o nich nie wiedzieli. A jeśli wiedzieli, to wystarczyło ich tylko odpowiednio przesłuchać, aby zaczęli być bardziej rozmowni. Sama organizacja walki partyzanckiej i jej zwalczania był, aż nadto jasny, utarty i przewidywalny…
Cóż, przynajmniej niedługo będą w komplecie. Dobrze się skalda, bo roboty to tutaj nie zabraknie… - Yuri, pójdziesz ze mną na spotkanie z Cantano. Do tego Ikebana, Storm, Frog i Mi. -
- A o czym my będziemy z nim w ogóle gadać?
- Na początek chętnie wysłucham, czego tak naprawdę się od nas oczekuje i jaką mamy swobodę w realizacji tych oczekiwań. No a potem będę miał pytania. Dużo pytań. Zabierzcie przekąski i popite. To będzie długa narada… |