Niedobrze… Może zwykła kontrol, a może ich szukają. Co gorsza – Wiśnia, jakby nie patrzeć, był najbardziej charakterystyczny z nich wszystkich.
Martusia by się tu przydała – świeć panienko nad jej duszą – ale Martusia już z aniołkami latała. Biedna, słodka żabka. A mogła się doświadczonymi trzymać, mogła. Ale nie – młode toto było, aroganckie i przekonane o własnej wszechmocy. Roksana świetnie pamiętała siebie w wieku Marusi. W końcu to zaledwie kilka lat temu było.
Przypilona potrzebą chwili rozpięła dwa górne guziki bluzki, oparła dłoń na siedzeniu między udami Wiśni i pochyliła się nad nim w stronę okna samochodu, dbając o dobra ekspozycję. - Czy to ci koledzy, tygrysku, co obiecywałeś, że poznam? – zaszczebiotała, robiąc dziubek jak do selfie. – Mówiłeś o pałach, ale myślałam, że hmm.. Tak, tak, zawsze mówisz, żebym za dużo nie myślała.
Dosunęła się biustem do okna. - Nie mówiłeś, że koledzy lubią przebieranki… - zrobiła skruszona minę, wyciągnęła dłoń i przejechała palcem po bluzie policjanta - Panie władzo, byłam bardzo niegrzeczna, obiecuje się poprawić.. Bardzo proszę nie zakuwać mnie w kajdanki… no chyba, ze pan władza inaczej zdecyduje…
__________________ A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić. |