Celahir przysiadł zrezygnowany na krześle. Coraz mniej był pewny swoich racji. Zwilżył gardło resztką piwa i zniechęcony pokiwał głową.
- Masz rację Lilawanderze. - powiedział cicho - Zostawimy dziecko tutaj. Tak będzie lepiej. Pójdziesz Ty z Wolfgangiem, tak będzie faktycznie lepiej. - mówił to niechętnie, ale wiedział, że mag ma rację.
Po chwili milczenia przemówił piękną, starą mową elfów - Daj mi słowo, że nie pójdziesz na łatwiznę, że dowiecie się wszystkiego, zapytacie o każdą mozliwość. Proszę, Lilawanderze. Jesteś dobrym elfem. Ufam Ci. - spokojnie kontynuował - Ja sam nie wiem, czego oczekuję, czemu bronię tak tego małego... Ale ja zabiłem dziś dwójkę ludzi. Życie za życie jak to mówią... Aaach - żachnał się - po prostu daj mi słowo, że dowiecie się wszystkiego.
- Idźcie już - powiedział tym razem w jezyku zrozumiałym dla reszty - czas nagli. |