W prokuratorze wzbierał gniew. Wyobraził sobie jak łapie łeb rudego chwasta i uderza nim raz za razem o boczną ścianę żuka. Otrzeźwił go dopiero głos Roksany.
- Tak, spieprzamy – zarządził. To był jedyny sposób by powstrzymać rozlew krwi – Ale najpierw potniemy im opony. Tym wrakiem daleko nie zajedziemy, będziemy mieli radiowóz na ogonie, wezwą wsparcie, urządzą blokady. Roksi, możesz jakoś odwrócić uwagę tych debili, zrobić przedstawienie? Może pokłóćcie się z Wiśnią, dołóżcie jakieś rękoczyny by zaczęli was rozdzielać. Zróbcie to tak, żeby Ryży albo Tumak mieli sposobność dobrać się do opon.