Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-08-2022, 06:46   #10
Pinn
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Młoda kobieta wsłuchiwała się w śpiew Yago. Szybko odkryła, że obracając nieco głową do tyłu na klaczy, kierując linię ud nieco bardziej w stronę Pollanina, ten poczynał melodycznie skandować jeszcze głośniej i żywiej. Czekała, tylko co przyniesie nowa, improwizowana zwrotka. W duchu westchnęła, lecz kiedy jechała przodem zaraz za Ruizem i dwójką Mieczy, którzy ubezpieczali front uśmiechnęła się lekko pod wąskim, ale wyrazistym nosem, tak, że jej drobne pieprzyki i piegi wygięły się malowniczo, niczym niskie tuje smagane wokół niej wiatrem.

Poczuła nagle spokój ducha. Coś co ostatnio stawało się u Anji częstsze, jakiś niepoprawny odpymizm wypływający spod otwartego błękitno-żółtego nieba, z dala od ponurych terenów jej domu. Teraz miała naprawdę wspaniałą bryłkę srebra. Gdy tylko pokaże ją ojcu i matce. Jakże chciała ją uściskać!

Zastanawiając się tak, marząc o rodzinnych stronach spojrzała na Mathieu Rentona. On też przecież pochodził z Franki. Jego hebanowa skóra, potężne sploty mięśni, łysa głowa odbijająca promienie słoneczne jak tafla czekoladowej fontanny, za której łapczywe podjadanie na balach była zawsze karcona- wszystko to było iście niekonwencjonalne, nietypowe, po prostu dziwne. Akcent zgoła podobny do jej, zwyczaje i patriotyzm rezysty. To było niecodzienne spotkanie i cieszyła się, może z lekką rezerwą, że go poznała. Świat okazał się większy, bardziej tajemniczy i różnorodny niż kiedykolwiek śmiała przypuszczać poznając go z nosem w tekście i latarką pod kołdrą zarywając noce na wykradane z biblioteczki ojca, rzadkie księgi.

Baudelaire znowuż, był taki młody, pełen ogłady. Mówił do niej per “nadobna panienko” i zdawał się raz pewny siebie, raz to wyjątkowo nieśmiały i kruchy jak mały piesek o długich jasnych lokach. Nie mogła jednak go rozgryźć. Wydawał się nad wyraz inteligentny, ale zdystansowany, tajemniczy. To dla Anji Iranduli było nieco odstręczające. Jak róża z kolcami, albo właśnie no- piękny koń, pełen gracji i dumy, lecz potrafiący kopnąć, kiedy spróbuje się do niego zbliżyć… albo dosiąść. Anja zamyślona, z głową w chmurach parsknęła rozbawiona, lecz jak miała nadzieję nikt tego nie słyszał. Zupełnie nie wiedziała jak obchodzić się z mężczyznami. Po prawdzie ją przerażali. Mowa oczywiście o kimś posiadającym ogładę, kulturę, pełnym szacunku i na owy zasługującym. Górnicy zwerbowani do Rezerwy, nie wydawali się jej nawet ludźmi, stąd możliwość ruszenia szpicą do Ille-Sur-Tét, przed innymi wydawała się kojąca. Spojrzała na jaśniejące słońce, które piekło skórę jak płomień podpiekający ciasto chleba- jej skórę. Wyjęła z jasnej, prostej, skórzanej torby na ramię (celowo mało ozdobnej i praktycznej) emulsję do opalania kupioną w pośpiechu od zielarki i wmasowała ją sobie w twarz oraz odsłonięte ręce, z trudem utrzymując równowagę.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 03-08-2022 o 10:43.
Pinn jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem