Wolfgang cały czas stał obok Chloe i użyczał jej ramienia. Jego myśli jednak błądził gdzieś daleko przez co nie udzielał się zbytnio w rozmowie. Myślało przyjacielu i wspominał wspólne przygody. Szczerze nie obchodziło go muatciątko ale mimo wszystko to bezbronne dziecko. „Z drugiej strony raczej nie wyrośnie z tego zwykły obywatel Imperium. Nie bez winy ludzi oczywiście ale jednak cześć rzeczy się dziedziczy…niestety…coś o tym wiem…Aj! Za duże dylematy jak na moją głowę. Ja musze mieć jasny cel. Nikolaus jest od myślenia i moralnych dylematów.” Od razu lżej mu się zrobiło. Nikolaus na pewno coś wymyśli.
-Owszem nie widzieliśmy się trochę ale uwierz mi - on mnie nie wyda. –zapewnił z stanowczością w głosie. „Okazało się że to najszlachetniejszy z naszej trójki. To nie on wbił mi nóż w plecy…Mefisto nie wywiniesz mi się tym razem. Dopadnę cię draniu. ” - powrócił myślami do dawnych czasów. Jednak nagle poczuł smród krwi i spojrzał w dół na swoje odzienie.
-Czekajcie no. Musze się trochę oporządzić. Przecie nie pójdę przywitać przyjaciela w takim stanie. – wskazał na brudny kaftan. Szybko wyciągnął z torby taki sam tylko że czysty.
-Zaraz wracam. – wyszedł z pokoju. „Nie będę się przecież przy nich przebierał. Nie mam dziś ochoty na zbędne pytania” Szybko zmienił kaftan, ochlapał twarz zimną wodą i wrócił do przyjaciół. Przyjrzał się małemu mutantowi i dodał pytanie
-Czy ma już żeby czy dopiero mu urosną jak ludzkim dzieciom? I przyłóż mu to od skóry dobrze? Zdjął z szyi medalion z wizerunkiem kruka i podał go Celahirow. „To już chyba zboczenie zawodowe” pomyślał.
-A więc dobrze. Bachorek zostaje przy mamuśce a ja i Lilwander idziemy. Tylko czy trafimy? Ja jestem tu pierwszy raz a ty Liliwander? Może chociaż opiszecie nam drogę? – spytał. Jego zielone oko wpatrywało się w bladą Chloe i Celahira.
__________________ Logic will get you from A to B. Imagination will take you everywhere - Albert Einstein Problemy z komputerem i Internetem – przepraszam wszystkich. Wkrótce się odezwę. |