Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-08-2022, 14:35   #33
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
T 15 - 1998.01.31 sb, południe

Czas: 1998.01.31 pt, południe; g 13:15
Miejsce: Morze Karaibskie, Margarita Wschodnia; San Juan; rancho Caribe
Warunki: jasno, ciepło, cicho; na zewnątrz: jasno, zachmurzenie, łag.wiatr, umiarkowanie



Wszyscy






https://storage1.censor.net/images/6...9f/280x376.jpg

- Nie bądź taki skwaśniały. Sam chciałeś aby działali pod presją czasu i bez przygotowania. I to 3 dni w środku tygodnia a nie w weekend albo jakieś święta. - coś w ten deseń wczoraj wieczorem skomentował Yurij kwaśne słowa Bucka. Sam wydawał się być lekko optymistyczny biorąc pod uwagę, że tubylcy mieli bardzo mało czasu na przygotowania do obozu jakiego w ogóle nie planowali wcześniej.

---


Sobotnie południe okazało się pochmurne. Ale na zewnątrz utrzymywała się na tyle umiarkowana temperatura, że większość gości i lokatorów chodziła w koszulach na długi rękaw lub lekkich bluzach. Właśnie w południe bramy rancho otworzyły się i wjechała kolumna trzech pojazdów z jakich wysiadł wódz zbrojnej rebelii na tej wyspie, jego współpracownicy i obstawa. Wszystkich ich było z tuzin osób. Jak bojownicy zastosowali jeszcze jakieś środki ostrożności to z wnętrza końskiego rancho nie dało się tego dostrzec.

- A miło mi poznać. Widzę, że nasza najemnicza rodzina rośnie nam w siłę. - Cantano zaczął od spotkania z najemnikami. Od ostatniej niedzieli gdy był tu ostatnio zrobił się cały tłumek, jakieś półtora tuzina pstrokatej zbieraniny najemników z różnych stron świata o różnorodnych specjalnościach i doświadczeniu. Bo tydzień temu to było ledwo kilka osób na krzyż. Wydawało się, że jest kontent z tego co widzi a i sam potrafił zjednywać sobie ludzi. Więc spotkanie przebiegło w całkiem przyjacielskiej atmosferze. Na koniec wódz rewolucji zapytał czy mógłby obejrzeć broń i sprzęt z jakim najemnicy przybyli wspierać boje o wolność Margarity.

---


Spotkanie tubylczych spiskowców i ich najętych sojuszników zaczęło się w jadalni domu gościnnego. Jakie ostatnio i tak z racji dużego stołu i wolnej przestrzeni i tak robiło za miejsce spotkań, narad i odpraw. Obie strony zasiadły po swojej stronie długiego stołu.

- No i mister Kasińsky. Jakie masz wnioski po tym obozie co życzyłeś sobie zorganizować? - jak już wszyscy się rozsiedli, przywitali, przedstawili to Cantano zaczął od pytania o obóz na jakim skończyło się poprzednie, niedzielne spotkanie.

A gdy przeszli do celów i zadań jakie Cantano widział dla najętych psów wojny niezbyt to się różniło od tego co było już ustalone wcześniej zanim pierwszy najemnik postawił stopę na tej wyspie albo nawet przeczytał maila o tym zadaniu na początku grudnia poprzedniego roku. Cantano zdawał sobie sprawę z braku wojskowego przeszkolenia, doświadczenia i wyposażenia większości swoich ludzi. Więc chociaż chęci i zapału im nie brakowało obecnie nie mieli co liczyć na otwartą walkę z regularnym wojskiem. Zwłaszcza jak z kontynentu rząd mógł dosłać kolejne fale żołnierzy. Więc do tej pory się za to nie zabierali. Walczyli metodami słabszej strony czyli strajkami, demonstracjami, wywieraniem presji w mediach i próbami wzbudzania sympatii wśród turystów lub krewnych w rodzimych krajach. W końcu może nie wszyscy ale spora część wyspiarzy była wyspiarzami dopiero w pierwszym czy drugim pokoleniu więc gdzieś tam w Europie nadal mieli swoich krewnych z jakimi czuli się związani. I między innymi dlatego nurt prozachodni i dążenie do takich właśnie kapitalistycznych standardów był na wyspie silniejszy niż gdziekolwiek w kontynentalnej części kraju.

- No ale jak to mawiał Voltaire, Bóg jest po stronie silniejszych batalionów. A my tych batalionów na razie w ogóle nie mamy. - pułkownik Cantano zdawał sobie sprawę, że nawet jakby wszyscy wyspiarze jak jeden mąż stanęli po stronie rebelii to jednak globalnie to nadal stanowili tylko drobny procent populacji i zasobów kontynentalnej części kraju.

Dlatego właśnie Cantano wynajął specjalistów z AIM. Głównie do tego aby zapewnić szkoleniowców, organizatorów i planistów do tego szkolenia. Aby pomogli wyszkolić kadry żołnierzy i oficerów jakie stanął do walki gdy nadejdzie godzina próby. Chcieli uniknąć sytuacji gdy żołnierzami wolności mieliby być sprzedawcy, hotelarze i kelnerki bez wojskowego przeszkolenia. Zapewne w początkowym okresie i tak fundamentem wszelkich operacji byliby przybysze spoza wyspy ale też wątpliwe aby zdołali oni działać bez tubylców czy to w roli rozpoznania czy przewodników. A i wtedy Cantano życzył sobie aby jego ludzie brali w jakimś stopniu czynny udział w takich akcjach. Przejściowo zapewne powstaną mieszane grupy zadaniowe gdzie rolą przewodnią liderów i planistów nadal by pełnili aim-owcy ale trzon oddziałów składałby się już z tubylców. Zaś ostatecznie to sami tubylcy, pod wodzą swoich wyszkolonych przez zagranicznych specjalistów oficerów powinni móc być w stanie przeprowadzić samodzielne operacje. Ale w tej chwili to była dość odległa przyszłość. Trzeba było zacząć od podstaw czyli od szkolenia rekrutów.

Wenezuelski reżim jak większość mu podobnych dyktatur wzdragał się przed oddaniem broni w ręce własnych obywateli. Więc o broń poza resortami rządowymi było trudno. To miało swoje odbicie w organizacji cantanowców gdzie tej broni było niewiele i niewielu z nich miało z nią przeszkolenie. Pierwszym krokiem aby zacząć szkolenie na żołnierzy było więc zdobycie większej ilości broni, chociaż takiej “aby była”. Na wyspie było o to trudno i Cantano nie ukrywał, że liczy tutaj na AIM. Gospodarze brali na siebie znalezienie miejsca do takich treningów strzelecki no a gościom pozostawiali zdobycie broni i amunicji do tych treningów.

Co do ilości rekrutów to Cantano zdawał się uważać, że będzie więcej chętnych niż broni i miejsc do szkolenia oraz limitami zachowania BHP konspiracji. O ile ustali się jakiś grafik tych szkoleń a nie tak z dnia na dzień jak ten obóz ostatnio. W końcu jedną grupę “studentów” potrafił zorganizować prawie z dnia na dzień, bez przygotowania i ostrzeżenia. Więc gdyby miał zawczasu wiedzę co i jak pewnie można by podnieść ten wynik. Wąskim gardłem był właśnie obecny brak broni palnej niezbędnej do treningu strzeleckiego. No a w dalszych etapach potrzebna była broń z jaką rebelianci mieliby stanąć do zbrojnej walki o swoją wolność.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline