Gdy wrócili do namiotu, Shania wyciągnęła notatnik i zaczęła szkicować ruiny.
- To mniej więcej tak, wszystko z kamienia o grubości około jednej stopy. Przynajmniej na zewnątrz. Ładunki można by podłożyć tutaj, tutaj… - zaczęła zaznaczyć “x” we wskazanych miejscach. - przyda się wziąć na zapas, bo nie oglądałam aż tak dokładnie ruin. Wtedy szukaliśmy niedobitków legionu.
- Ok, jaki kamień? Piaskowiec, granit, obsydian, a może cegła lub beton? Ładunki kierunkowe z nawiertami, czy tylko zewnętrzne w miejscach wrażliwych strukturalnie? Zapalniki na kabel, elektryczno chemiczne, radiowe? Jakie są tam przewidywane zakłócenia? - Oczy Johna niemalże się zaświeciły, jakby wskoczył na swojego konika.
- Uuu, wygląda na to że też się znasz na rzeczy - pochwaliła go Anna, uznając że ich przydział nie był przypadkowy i raczej wiązał się z misją do której się szykowali.
- Zapas warto wziąć, wątpię że uda się wysadzić fundamenty lub zrobić efekt domina - rozważała spoglądając na plany i zaznaczone przez koleżankę miejsca. - No i zobaczymy co powiedzą przedstawiciele Bractwa. Jedna ściana może być nieporównywalnie ważniejsza od innej.
- Wyglądał na granit, jak mówiłam nie było kiedy się rozglądać pod kątem wysadzania, została nas wtedy 2 na jako takim chodzie. Medyczka na stymulantach łatała krytycznie rannych, samemu cieknąć na wszystkie strony. Weźmy z bazy co da się wytargować, konkretniej na miejscu się rozejrzymy. Tam mogą być jakieś podziemia…
- Pewnie tak. Wiertarka z długim wiertłem by się przydała, ale to dodaje wagi. Dobra, po prostu trzeba zanieść spis do kwatermistrza, a co dostaniemy, to już inna bajka. Klasyka polówki, raz nie mają plastiku, raz mają dwie zbędne taktyczne atomówki. - Blondyn wzruszył ramionami, wiedząc dobrze, że polowe zaopatrzenie to loteria.
- Skoro to tam spotkaliście tego stwora z mackami i całą resztę, to możemy napotkać Legion. Postarajmy się też o granaty - zauważyła Anna, świadoma że grubych na stopę ścian z granitu nie da się przestrzelić, ale łatwo jest przerzucić nad nimi granatem.
- Granaty na legion to loteria, lepiej sprawdza się strzał w głowę. Legioniści, nefaryta czy razyda, za każdym razem działało. Gorzej było z tym mackowatym, McBride musiał go porąbać, tu faktycznie granat byłby lepszy.
- Musiałem go porąbać, bo był za blisko żeby w niego strzelać - zaznaczył Chris. - Więc nie wykluczał bym tak od razu że ciachanie tej sałatki jest lepsze od rozstrzelania.
- No dobra, to osiem ładunków C6 lub ich równoważnik. Plus dwa w zapasie, daje tuzin i kilka mniejszych na wszelki wypadek - powiedziała Anna z figlarnym uśmiechem. - Oprócz tego parę granatów i amunicja.
- Coś jeszcze potrzebujemy? - spytała, spoglądając głównie na przybyłego Chrisa.
- Dużo amunicji - stwierdził krótko McBride, poważnym tonem.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |