Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-08-2022, 23:24   #18
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
W każdej innej sytuacji, bardziej przyjacielskiej i rozluźnionej, Jehan odparłby parsknięciem na pytanie zdradzające myśl, że ktoś taki jak on mógłby dowodzić tą kolorową zgrają. Tutaj jednak napięcie, tak zagęszczające powietrze że szłoby je zaraz kroić nożem, wymuszało pohamowanie najgorszych instynktów i powściągliwe zachowanie. A gdyby to nie starczyło, introdukcja starego orgiastyka zdecydowanie już schłodziłaby nawet najgorętszą z głów. Reakcja jehammedanów i górników mówiła sama za siebie, zimny powiew wiatru jaki owionął karawanę zmiótł nawet maskę z twarzy Jehana. Bordenoir zastygł w miejscu, podobnie jak krew w jego żyłach i choć zmitygował się prędko, mieszanina emocji jaka przetoczyła się przez jego twarz była widoczna jak na dłoni przez ten moment. Baudelaire otrząsnął się, responsując potulnie drżącym tylko lekko głosem.

- N-nie, Wasza... - przez ułamek chwili zastanawiał się nad tytulaturą - ...Wielebność. Towarzyszę jedynie mości panu posłowi w jego podróży, z ramienia Perpignanu.

Baudelaire zaraz też trącił piętami konia, by ten ruszył naprzód. Zaletą religijnych fanatyków było to, że ich przysięgi na górnolotne koncepty jak honor czy “Krąg Ośmiu” częściej niż rzadziej okazywały się żelazne i nawet w przypadku osławionego Gauthiera - a może zwłaszcza w jego przypadku? - chwilowo nic nie wskazywało na to, by była to jedynie słowna finta. Odzyskując czucie w kończynach, Bordenoir wstrzymał wierzchowca i ześlizgnął się z siodła. Krew ociepliła się nieco, gdy kroczył w jego stronę, symbolicznie stając z nim twarzą w twarz, chełpliwie i na wyrost spotykając się z nim na równym gruncie w tym geście udawanego szacunku, w głębi umysłu wyobrażając sobie ostrze mizerykordii skrytej w rękawie zdradziecko zagłębiające się w to nieprzyjazne oko. Wiele osób w wielu kręgach wiele by zapłaciło komuś, kto zakończył żywot osławionego Rzeźnika z Queribusu, który swego czasu przelał rzeki krwi podczas wojen o Adriatyk.

Wizja pustego oczodołu i krzyki bólu przepędziły początkowy strach, a serce Jehana zabiło mocniej, pompując cieplejszą już krew między pachwiny. Zatrzymał się naprzeciw Gauthiera, z odrodzoną pewnością siebie splatając dłonie i napotykając spojrzenie legendarnego orgiastyka. Wizja wyłupienia zdrowego oka nęciła niemiłosiernie, ale trzeba było mierzyć siły na zamiary. Jehan musiał zadowolić się słownym zwycięstwem, o ile takie będzie mu dane. Nawet i taka wiktoria przyniosłaby mu uznanie i nasączyła ego, wszak nie każdemu było dane zatańczyć z Diabłem i wyjść z takiego tanga w jednym kawałku.

- Aczkolwiek myślę, że przemawiam za wszystkich obecnych - Jehan nie silił się na żaden teatralny gest, całą uwagę poświęcając Gauthierowi - mówiąc, że wiadomość Waszej Wielebności trafi do odpowiednich uszu. Obiecuję, że zostanie powtórzona słowo w słowo.

Jehan skinął głową i zamilkł w oczekiwaniu.
 
Aro jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem