Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-08-2022, 15:11   #48
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Po 2 godzinach buszowania po fabryce, odkryciu samych "pierdół", i małemu wypadkowi, jakiemu uległ Liao, towarzystwo doszło do wniosku, iż obiekt który przeszukiwali… był stratą czasu!!

To była fabryka samochodów, owszem, ale elektrycznych samochodów, napędzanych właśnie owymi cholernymi bateryjkami, jakich około 20 znaleźli. Jeden pojazd miał ich coś z 8000, i dzięki nim jeździł, i trzeba było go regularnie podładowywać prądem…


Paliwa więc nie było tu ani kropelki.

No szlag by to trafił!

Ruszyli więc w dalszą drogę, wyjeżdżając z fabryki, jak i jej terenów, tak jak i tu przyjechali. Więc pełny gaz, traktowanie Zombie, od czasu do czasu ukatrupienie jakiegoś na swojej drodze ręcznie.


***

Godzina jazdy dalej autostradą 55, i w sumie już wieczorem… McLean. Totalne zadupie. Brak ludzi, brak czegokolwiek, same ruiny, dalej…

Kolejna niemal godzina podróży. Atlanta. Była już prawie 20:00. 251km podróży za nimi, wieczór, definitywnie czas na postój, obozowisko, nocleg.

Stacja benzynowa Shell. Pusto. No ale sprawdzić wypadało…

Budynek z napisem "Central Illinois Ag". Wiele starych, zardzewiałych maszyn rolniczych na parkingu… ale budynek się nadawał na nocleg, pojazdami można było wjechać do środka, a na pięterku, gdzie kiedyś były biura, w tych kilku pomieszczeniach, można było spać.


Teren "czysty". Nigdzie żadnych Zombie, groźnych zwierząt, szczurów, nic. Nadawało się.

No to kolacja. Rozprostować nogi, dać tyłkowi odpocząć od wiecznego siedzenia. Ktoś nawet wpadł na pomysł, rozpalenia ogniska wewnątrz budynku, by ugotować coś ciepłego… w sumie czemu nie, dawało radę.

~

Noc minęła spokojnie.

Siostry spały razem z małą w jednym z pomieszczeń, panowie osobno, różnie liczebnie rozlokowani… a jedna osoba zawsze na warcie.


***

Ranek był jednak nie taki, jaki by chcieli.

Akurat świtało, gdy między pojazdami na parterze, zaparkowanymi wewnątrz budynku, pojawiły się jakieś cienie. Dużo cieni. Evelyn pełniąca akurat wartę, zorientowała się co i jak dopiero po kilku cennych sekundach… momentalnie jednak odbezpieczyła swoje M16, i otworzyła ogień krótką serią. Karabin co prawda miał tłumik, ale jego "pierdzenie", i tak było wyraźnie słychać. A krzyk kobiety, to już w ogóle:
- Atak bandziorów!. Wstawać!!

Co, gdzie, kto… wyrwane ze snu towarzystwo zerwało się na nogi, łapiąc za pukawki.

Byli atakowani przez jakąś bandę popaprańców(?), którzy próbowali zajść ich we śnie. A sam atak nastąpił tuż o świcie. Stara, wredna sztuczka.

Fuuuuuck…









***
Komentarze za chwilę.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline