Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-08-2022, 22:24   #159
Nanatar
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Uczta na zamku Serring; 09 Sommerzeit 2524 KI; noc i poranek dnia nastepnego

Wszyscy w koło nadzwyczaj dobrze się bawili, a Leo popadł w melancholię. Uczucie zupełnie nieprzystojne w sytuacji i towarzystwie. Zamiast pogłębiać znajomości i zbierać informacje zaczął szukać ratunku w objęciach kobiet. Byle nie nachalnie, kiedy nie jesteś królem. A Zwei Monde nie był królem, z rozbawieniem uznał, że błazen może mieć bardziej uprzywilejowaną pozycję w towarzystwie.

Uratowały go tańce, upijając muzyką i kołysaniem, odnalazł pannę z krużganków, zrobili nawet volte. Zapach kobiety ośmielił, rozluźnił, Leo czarował, trochę zmyślał, dużo pytał, słuchał. Przeludniło się wyszli, ale nie sami.

Jakże się zdziwił kiedy na drugi dzień obudził się w ramionach Mirabell, nie Seliny z którą wychodził, w dodatku w niezbyt poznawał przestrzeń. Szybko zmiarkował, że jest w pracowni RumBuraka, zerwał się, żeby wypędzić kochankę, ku większemu swemu zdziwieniu odkrywając drugą kochankę. Nic nie pozostało tylko zaparzyć herbatę i zamówić śniadanie przez umyślnego. korzystając z okazji wysłał po pryszczatego.

Panie śmiejąc się wypiły herbatę i zjadły ciasto. trudno było koniuszemu zmiarkować ich grę. Selina koniecznie chciała się spotkać znów, Mirabell drwiła, dwie zalotne kotki zbyt ponętne. Różne i podniecające.
- Mocny to jesteś Zwei Monde w języku nie w lędźwiach - droczyła się Mirabell
- Ja nie narzekałam - przymilała Selina
- Jesteście mi panie ambrozją niezasłużoną
- Pierwsze rozsądne słowa - powiedziała nadzwyczaj szczerze Mirabell

Panie wreszcie wyszły, wzmiankując, że ów wieczór powinien być tajemnicą, choć wszyscy wiedzieli, że nie będzie. Pryszczatemu nakazał pilnować pracowni, znaczy mieć na oku. Strażników zawiadomił, żeby zmienili zamki, a sierżanta, żeby dyskretnie obserwować.

Zmiętą Marysię znalazł w spiżarce, gotującą zapasy na podróż. Ta jeszcze przed Lotarem słów puściła. Podziękował całusem i talarem. Pocałunek był wyjątkowo słodki. Marysia szepnęła mu jeszcze,, że ponoć ludzie prości spotykają się po drugiej stronie rzeki w osadzie rybackiej, żeby słuchać nauk. Jakiś rybak z północy już tam naucza.

Znów szepty i pochlebstwa, chętne im ucho, chętne ciało rozgrzane w anonimowych ramionach. Oddała się na beczce kiszonych karczochów.

Jej ciało, jego ciało, należało, bo chciało.

Przed pogrzebem, był już gotowy, zły, że nie miał okazji zbadać pracowni czarownika. Tak bardzo brakowało mu czasu. Inni już go nie mieli i to zdołało go wyciszyć.
- Miej Miłosierdzie Shyllay - szczerze

Powrócił do pracowni, ale nie mógł wyzbyć się myśli o Lady. Zastanawiał się jak niebezpieczną grę prowadziła. Na spotkaniu obserwował każdy gest, czytając między słowami, niewypowiedziane, nieobecne, chyba tylko namiętność nocnych kochanek pozwoliła mu zachować powściągliwość. Grzecznie wyszedł.

Zaczepił Waldemara.

- Mam klucze do pracowni czarownika, zechciałbyś panie jeszcze do niej zaglądnąć ze mną. - zmieszał się - proszę. Nie umiem czytać, nie rozeznam się. i chciałbym cię prosić, żebyś mnie uczył. Czytać znaczy. jak trzeba to zapłacę, ale nie śmiem.

Leonidas spędził w pracowni pozostały do wyjazdu czas. Wąchał, oglądał, katalogował, raz czy dwa uciekł się do prostej magii. Straż postawił i szpiegów i wyjechał, nie zapomniał pożegnać się z BruBru. Ekwipunek pachołki załadowały na wozy, on dosiadł siwka.

10. Sommerzeit 2524 KI; w podróży

Leo prędko przypomniał sobie beztroską wycieczkę, przez knieje, a kiedy okazało się, że jego suzeren zajęty jest ugruntowaniem pozycji dworu Trzygłowia przy Serring, podjął buławę hetmana karawany. W pierwej posłał na przód czwórkę, konno. Zmieniając warty, sam często jechał na przedzie, szczególnie upatrując sobie towarzystwa delegatów Touffen. Sprzedał niziołkowi informacje jak czytać ścieżki i spytał, czy w razie czego potrafi go opatrzyć. Pana Morgden uprzejmie wysłuchał o jego włościach, pochwalił inwestycje, o herbach, nie rozumiał, pokazał jak się złożyć do strzału z łuku z konia. Kozak niewiele mówił.

Kłopoty powitał jak dobrego przyjaciela, mógłby przysiąc, że pod mostem pełza śiecień. Towar z nieszczęsnego wozu kazał przenieść na drugą stronę, podobnie jak większość ekwipunku. Pozostałe wozy rozmontować i przenieść w kawałkach. Po części się udało, ale demontaż i montaż wozów okazał się ponad siły eskorty. Leo nakazał rozbić obóz i za radą Lothara wybrał zbrojnych by sprowadzić rzemieślnika. Wybór padł oczywistym na kwiat rycerstwa awanturniczego.


Obóz i zwiadowców wyposażył w gwizdki do krótkiego zasięgu i rogi do komunikacji na większe odległości. Zwiadowców również podzielił na szpice i korpus. jadąc na przedzie z Semenem, wyraźnie niezadowolonym z wyboru. jakby siodło go parzyło.

Widząc co się wyprawia, wojownicy oddali głos negocjatorom. Leo zatrzymał się z tyłu, przez chwilę wahał się, ale wygrał z pokusą użycia magii. Podczas dochodzenia, zsiadł z siwka, pokazał Semenowi i Brokowi, gdzie wchodzi, kiwnął, zabrał łuk, miecz przy boku, udał się w lewo wzdłuż zabudowań, kryjąc się w cieniach.

Leo idzie na zwiad od lewej. Kiwnie na jednego ze zbrojnych, chyba, że ktoś z Teoffen do niego dołączy. Rozumiem, że jest nas sześciu, plus dwóch zbrojnych. Niekoniecznie chce się wychylać, a koledzy lepiej poradzą sobie w negocjacjach.



Wyposażenie z zamku:
średni łuk 20 strzał,
miecz, włócznia, dwa noże, mała tarcza, zbroja jako płaszcz, żeby zdjąć szybko +1 ręce i korpus, taki kapelusz jak noszą łowcy czarownic, trzy porcje prochu w granatach. płaszcze, krzesiwa itp, lasso, dwie mikstury leczące, częściowo odbudowana sakwa z przyborami.



54/08/28/79/27
 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem