Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-08-2022, 20:27   #25
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Leśna polana opodal szlaku do Ille-sur-Tét, 22 sierpnia 2595

Wskazane przez Gauthiera miejsce faktycznie okazało się polaną - wciśniętą jednym skrajem w wapienny załom o spękanej i pełnej szczelin powierzchni, z pozostałych zaś stron otoczoną przez gęstą tyralierę świerków i wyrastających ponad nie drzew liściastych, z których największą uwagę zwracał okazałych rozmiarów wiąz górski.

Silny zapach żywicy mieszał się z przyjemną wonią mięsnego rosołu z warzywami. Zawieszony nad paleniskiem metalowy kocioł był już pusty, ale w powietrzu wciąż dawał się wyczuć smakowity zapach. Anabaptyści zdążyli już zwinąć większą część rozbitego na polanie obozowiska, przytroczyli złożone namioty i posłania do grzbietów koni. Pozostawili po sobie zdeptaną trawę i wykopane w ziemi latryny. Oraz nie dający się pomylić z niczym innym miedziany odór krwi, wymieszany ze smrodem fekaliów, moczu i treści żołądkowej.

Kuoro Wanadu wyprostował się w siodle, westchnął bezgłośnie odnotowując w myślach z pewną nutą rozczarowania, iż znów się okazał nieomylny.

Harapowie słynęli z krwiożerczej pomysłowości w zadawaniu bólu, wszak Anubis powołał ich właśnie do uświęconej misji siania grozy w sercach nieprzyjaciół Lwa. Arabscy buntownicy, zbiegli niewolni, hybrispańscy partyzanci, wreszcie wstrzymujący tryumfalny marsz Neolibii na Bałkanach klanyci voivodów - wszyscy oni błagali swych bogów o to, aby nie wpaść w ręce afrykańskich wojowników żywcem.

Lecz były na tym świecie Wrony, które równie wprawnie posługiwały się cierpieniem jako narzędziem w misji szerzenia zgrozy i obozujący na polanie biali należeli do tego grona.

Okazały górski wiąz miał pień o średnicy ponad dwóch metrów, dzięki czemu przybite do niego ciała nie musiały się ze sobą w żadnym miejscu stykać. Zawieszono je na wielkim drzewie głowami w dół za pomocą wbitych w golenie i stopy żelaznych ćwieków.

- Słudzy szatana mogą próbować uciekać, ale Bóg zwykł uskrzydlać swoich synów i córki - oznajmił z przyjaznym uśmiechem Bernamot Gauthier. Kuoro Wanadu zauważył, że uśmiech ten przydawał okaleczonej twarzy starca jeszcze większej szpetoty.

Dwa martwe ciała należały do mężczyzny i kobiety. Obojgu ktoś pokiereszował ostrzem genitalia, rozpruł brzuchy, poodcinał palce i uszy, wyłupił oczy. Zwłoki pokryte były grubą warstwą zakrzepłej krwi, jej czarne strumyki znaczyły korę wiązu poniżej karmazynowych masek o czarnych
oczodołach, wsiąknęły w ziemię wśród korzeni drzewa.

Dwa budzące żałość ludzkie szczątki, zniszczone w akcie sadystycznego ferworu, który musiało budzić stosowne wrażenie.

- To dzieci Demiurga - oznajmił Gauthier zakładając ręce za plecy i spoglądając na trupy z wyrazem wstrętu na twarzy. Oko tkwiące w jego przeciętym starą blizną oczodole błyszczało sugerując, że wykonano je z wypolerowanego szkła. Gromada stojących wokół wiązu Żerców wydała z siebie niezrozumiałe pomruki dotykając palcami rękojeści przypasanych mieczy lub wiszących u szyi amuletów.

- Niektórzy z nich potrafią wtapiać się bez śladu pomiędzy ludzi - ciągnął dalej Rzeźnik z Queribusu - Udawać nas i naśladować, mamić i zwodzić na manowce. Ci tutaj wyglądali prawdziwie niewinnie i do końca klnęli się na Krzyż, że nie mają nic wspólnego z Kruczą Matką, ale my wiemy, gdzie szukać ich tajemnych znaków, ich kastowych tatuaży. On skrywał swój pod napletkiem, a ona wewnątrz waginy. Szatański spryt nigdy nie zwiedzie ludzi wielkiej wiary.

Siedzący na koniu Wanadu oraz stojący po jego bokach przewodnik Bordenoir i rosły polański klanyta spoglądali to na starca, to na ludzkie zwłoki nie ważąc się przerywać mu w trakcie pełnej emfazy przemowy Gauthiera.

- Lecz nie oni są treścią ostrzeżenia dla Perpignanu, lecz to, co bezskutecznie próbowali chronić nawet za cenę swojego parszywego życia! - Rzeźnik zrobił kilka kroków obok wiązu i ruchem dłoni polecił, aby para anabaptystów rozstąpiła się ukazując oczom podróżnych prawdziwy powód ich wizyty na cuchnącej odorem śmierci polanie.




 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem