Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-08-2022, 22:53   #162
Panicz
 
Panicz's Avatar
 
Reputacja: 1 Panicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputację
Alkohol, zaiste, cuda i zbrodnie czynił. Stawał u podstaw waśni, które rozwlekały się na latopisy i przyjaźni z dziada pradziada (czy tam z dziada-pradziada na wnuka-prawnuka). Bywało jednak częściej, że szarpiąc emocje, ciągnąc ludzi ku sobie i przeciw sobie, stawiał kruche efemerydy przyjaźni i konfliktów.

Takich przygód, które wychodziły potem z człowieka przez dzień, dni kilka, westchnienie za westchnieniem – westchnieniami różnej intensywności i treści (z przewagą zażenowania w składzie). Jakby jednak różnie nie bywało potem, tak wcześniej z reguły bywało podobnie, czyli dobrze. Dobrze, świetnie, szampańsko. Humory kwitły, czas robił się nienachalny i planować-radzić-dumać-marzyć można było w skali imperialnej.

Rust korzystał zatem, pomny, że nic nie może przecież wiecznie trwać. Że bal niech żyje i w ogóle, piosenka za piosenką, obudowując się w wieczorze. Towarzystwo rozpełzło się od stołu, gdzie startował, więc kroki poprowadziły go do kolejnych, wizytując to jeden, to drugi.

W manierze szerokiej szczerości opowiadał o Serrig jako o miejscu, gdzie wiele go zaskakiwało i nie ze wszystkim się zgadzał, ale tak, by rozmówcy akurat spojrzeli na sprawy ze swojej strony, gdzie zaskoczenia mogło być mniej, a zgoda większa. Czytał kolejnych przybyszów z Teoffen, sprzedając im przez szczerbaty sceptycyzm taką reklamę Henrietty, że sami zaczynali jej bronić i na chłopski rozum tłumaczyć Rustowi słuszność, co bardziej wątpliwych punktów. Rust-otwarta księga, człowiek dobrej woli, mówiący jak jest, do rany przyłóż, ostry, ale szczery suflował gościom slogany, do których w toku rozmowy sami dochodzili, zdroworozsądkowo przekonując do zakupu i samego sprzedawcę. Nie tylko docierali do prawdy wydobywając ją na światło dzienne, ale jeszcze potem oświecali innych. Piramida ambasadorów Serrig rozrastała się organicznie.

Toasty, rozmowy, parkiet, więcej toastów i więcej rozmów. Rust przyspieszał, a za nim przyspieszała biesiada. Tu przysiadł, tam zakręcił panną w tańcu (baczny należytej kurtuazji), gdzie mógł poklepał po ramieniu, a gdzie już głowa pozwalała, wziął się do braterskich misiów. Przypijał, napełniał gościom kielichy, wołał o kolejne dzbany i ruszał dalej.

W tym wszystkich, mimo rumieńców i wesołości, prowodyr trzymał się względnie zdrowo, zasilany porcjami chłodnego, wieczornego powietrza, które łapał w krótkich wyskokach. Dozowany po dziąsłach proszek, który dyskretnie otrzeźwiał w przerwach na siku, pozwalał Rustowi na ogląd sceny, którą sam nakręcał, pchając gości w coraz bardziej frenetyczną balangę.
 
Panicz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem