Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-08-2022, 07:53   #134
Arthur Fleck
 
Arthur Fleck's Avatar
 
Reputacja: 1 Arthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputację

- Dziękuję panno…Opentimer – mruknął Arthur rozkrajając stek – Nie wiem z czego wynika ta hojność, ale dziękuję.
Szubienicznik nie byłby sobą, gdyby w działaniach Melody nie próbował dopatrywać się drugiego dna. Czy pobyt w luksusowym hotelu i wykwintny obiad mógł być formą zadośćuczynienia? Ostatniej wieczerzy, w której Melody Gregory odgrywa rolę Judasza a jej mocodawca, Morgan Russel McCoy to faryzeusz płacący za ich głowy srebrnikami? Ranczer musiał mieć zaufanego człowieka w środku a wiedza, którą posiadała dziewczyna i delikatne próby nacisków na grupę utwierdzały Oppenheimera w przekonaniu, że jest ona kimś więcej niż mówi. Niestety pomimo najlepszych chęci nie znalazł na to żadnych dowodów a zachowanie Melody często wprawiało go w konsternację. Do tego te tajemnicze blizny….Do tej pory sądził, że tylko on potrafi w tak wspaniały sposób naznaczyć ludzkie ciało, ale najwyraźniej frau Gregory trafiła na równie wyrafinowanego, okrutnego artystę bólu.
Arthur jadł w ciszy, a przynajmniej próbował bo ich dobrodziejka wesoło szczebiotała przy stole rozstawiając kelnerów po kątach. Zanim przyniesiono deser i opróżniono dwie butelki szampana, Oppenheimer wstał od stołu i grzecznie się pożegnał. Po schodach udał się na piętro, ale minął swoją kwaterę i ruszył dalej, w głąb korytarza. Czarnuchy już powinni wnieść ich bagaże. Oppenheimer zatrzymał się przy drzwiach do pokoju, który zajmowały Melody i Elizabeth. Zamierzał przeszukać rzeczy tej pierwszej. Musiał istnieć jakiś dowód potwierdzający jego paranoiczne podejrzenia. Nacisnął klamkę, lecz drzwi nie ustąpiły, obsługa zdążyła je zamknąć.
- Następnym razem – powiedział sam do siebie. Chwilę później znalazł się w swoim pokoju. Naładowany rewolwer przezornie włożył pod poduszkę. Rozebrał się, ubranie złożył w kosteczkę i położył na łóżku, przygotowane dla pokojówki, która miała zanieść je do prania. Wanna była już napełniona wodą, niestety wciąż ciepłą. Szubienicznik zanurzył się po szyję. Nie minęło wiele czasu jak usłyszał, że drzwi się otwierają.
- Ubranie zostawiłem na łóżku – zwrócił się do pokojówki wciąż wylegując się w wannie. Kroki nagle ustały, zapadła cisza przerywana krótkim spazmatycznym oddechem jakiejś kobiety. Arthur zerknął w kierunku drzwi łazienki. W progu stała czarna kobieta w stroju służącej. Z przerażeniem i łzami w oczami patrzyła na Oppenheimera. Wyglądała jakby wróciły do niej upiory przeszłości. A konkretnie ten jeden, najgorszy.
Była niewolnica rękawem otarła łzy, jej usta bezgłośnie poruszyły się.
Diabeł.
Po chwili opuściła pokój a szubienicznik kontynuował kąpiel, czekając aż woda straci swoją pokojową temperaturę. Nie powinien przejmować się zwierzętami a jednak dostrzegając ból w oczach dziewczyny poczuł się nieswojo.
 
Arthur Fleck jest offline