Miejsce makabrycznej kaźni, 22 sierpnia 2595
Potok chaotycznych myśli zwolnił w głowie Jehana w tej samej chwili, w której spojrzenie młodzieńca oderwało się od pary zakrwawionych nagich zwłok i spoczęło na poruszającym się nieznacznie ludzkim kształcie leżącym w trawie opodal wiązu.
Była to młoda kobieta, skąpo odziana i zaniedbana, choć wciąż przyciągająca oko krągłościami swego ciała. Jej usta i nos pokrywała gruba warstwa białego kożucha, niemal hermetycznie blokująca drogi oddechowe nieszczęśnicy. Lecz to nie ów kożuch zwrócił natychmiast uwagę Baudelaire, lecz skórne wypryski pokrywające ciało oddychającej płytko kobiety.
Każdy mieszkaniec południowego wybrzeża wiedział, czym były stygmaty plagi. Miano leperosa słusznie budziło przerażenie i wstręt wśród wolnych Franków, ponieważ było synonimem ostatecznej utraty człowieczeństwa. Kiedy ludzkie płuca zapełniały się grudkami białawej wydzieliny, przez skórę wyrastały włosowate narośla, a umysł stawał się częścią Pleśni, nadchodził czas oczyszczenia ogniem i mieczem.
Leperosom nie okazywano cienia litości, ponieważ stanowili ucieleśnienie największych lęków ludzkości. Byli człekokształtnymi inkubatorami białej śmierci, wylęgarniami trucizny wnikającej w zdrową tkankę ziemi. Gdzie spluwali, kaszleli i załatwiali potrzeby fizjologiczne, tam drobinki Pleśni rozpoczynały swoją mozolną, ale konsekwentną ekspansję.
Kobieta leżąca przy wiązie sprawiała wrażenie skrajnie wyniszczonej plagą, zdradzała to Pleśń wydostająca się z jej dróg oddechowych. Była nosicielką zarazy, która mogła okazać się zgubą dla Perpignanu, gdyby przeoczono jej obecność.
Spoglądając na przeżartą zarodnikami Pleśni Jehan Amelien Baudelaire zrozumiał, co Gauthier chciał przekazać władcom Bordenoir.
Plaga zagnieździła się na waszych ziemiach! Nadchodzi czas ognia i miecza! Nadchodzi czas krwawego oczyszczenia!