Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-08-2022, 19:26   #31
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Deus vult

Miejsce makabrycznej kaźni, 22 sierpnia 2595

Gdy mieszanina chaotycznych myśli i surowych emocji spłynęła już z Jehana i gdy opadł całun pierwotnych instynktów mgliście przysłaniający powagę - realną czy nie - sytuacji, Baudelaire drgnął na swoim miejscu i poruszył się, ostrożnym ruchem, mającym sygnalizować Anabaptystom brak wrogich zamiarów, wydobył z wnętrza płaszcza specjalnie zszytą chustę, jakiej używał jako prowizoryczny filtr powietrza. Przyciskając materiał, nie do końca jeszcze wyzbyty zapachu świeżości, do twarzy, postąpił w kierunku ciała naznaczonego leprozą. Zieleń spojrzenia przejechała uważnie, analitycznie po geometrii sylwetki, estetycznej na swój unikatowy sposób, jak to z każdą sylwetką było. Na dłużej zatrzymał wzrok na fraktalności uderzającej po oczach swoją obcością i niemożliwością.

Z plecami do reszty i chustą skrywającą pół twarzy, ciężko było stwierdzić do jakich wniosków doszedł Jehan. Przekaz Gauthiera zrozumiał już wcześniej, nawet gdy był targany chaosem pierwszych reakcji ciała i umysłu. Dla Baudelaire'a jednak, odizolowany przypadek leprozy gdzieś na szlaku, z dala od czarnego kręgu Perpignanu, stanowił słaby powód do paniki. Rezysta nie była nieomylna czy niezawodna, jej żołnierze byli tylko ludźmi którym zdarzały się błędy. Nie było więc nic dziwnego w tym, że leperos prześlizgnął się im przez palce, forsując ognisto-żelazną barierę jaką roztaczali wzdłuż Rodanu i Route de la Résistance. Zwłaszcza że niesiona była na skrzydłach wszędobylskich Kruków - tychże samych, których przed laty wybiły Sokoły perpignańskie. Tylko upośledzony umysłowo lub skrajnie głupi (nawet jak na standardy kruczych hedonistów) apokaliptyk odważyłby się pokazać twarz w Perpignanie.

Ale fanatykom religijnym pokroju Anabaptystów nie trzeba było wiele.

Krucjata mogła nadejść wkrótce.

Jehan westchnął w chustę i pokręcił głową, ze zmarszczonym czołem odwracając się i wędrując z powrotem pod bok Wanadu. Chowając chustę na powrót w głębiny płaszcza, skinął głową Gauthierowi.

- Skrzętnie przekażemy ostrzeżenie Waszej Wielebności Chwalebnemu Veracqowi - odezwał się. - Bez wątpienia Pięść Perpignanu dołoży wszelkich starań, by wraz z sojusznikami wypalić zepsute nasienie Souffrance, jakie mogło spaść w tutejsze strony. W tej walce, wszyscy pozostajemy towarzyszami broni.

Jehan przyłożył dłoń do piersi. Spojrzenie uważnie świdrowało orgiastyka.

- Czy to wszystko, Wasza Wielebność? W obliczu tego zagrożenia, nasz powrót do Perpignanu jeszcze bardziej nie ścierpi zwłoki.
 

Ostatnio edytowane przez Aro : 09-08-2022 o 19:35.
Aro jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem