Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - Postapokalipsa Świat umarł. Pogodzisz się z tym? Położysz się i umrzesz przygnieciony megatonami, które spustoszyły Twój świat, zabiły rodzinę, przyjaciół, a nawet ukochanego psa? Czy weźmiesz spluwę i strzelisz sobie w łeb bo nie dostrzegasz nadziei? A może będziesz walczyć? Wstaniesz i spojrzysz na wschodzące słońce po to, by stwierdzić, że póki życie - póty nadzieja. I będziesz walczył. O przyszłość. O jutro. O nadzieję... Wybór należy do Ciebie.


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-08-2022, 19:26   #31
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Deus vult

Miejsce makabrycznej kaźni, 22 sierpnia 2595

Gdy mieszanina chaotycznych myśli i surowych emocji spłynęła już z Jehana i gdy opadł całun pierwotnych instynktów mgliście przysłaniający powagę - realną czy nie - sytuacji, Baudelaire drgnął na swoim miejscu i poruszył się, ostrożnym ruchem, mającym sygnalizować Anabaptystom brak wrogich zamiarów, wydobył z wnętrza płaszcza specjalnie zszytą chustę, jakiej używał jako prowizoryczny filtr powietrza. Przyciskając materiał, nie do końca jeszcze wyzbyty zapachu świeżości, do twarzy, postąpił w kierunku ciała naznaczonego leprozą. Zieleń spojrzenia przejechała uważnie, analitycznie po geometrii sylwetki, estetycznej na swój unikatowy sposób, jak to z każdą sylwetką było. Na dłużej zatrzymał wzrok na fraktalności uderzającej po oczach swoją obcością i niemożliwością.

Z plecami do reszty i chustą skrywającą pół twarzy, ciężko było stwierdzić do jakich wniosków doszedł Jehan. Przekaz Gauthiera zrozumiał już wcześniej, nawet gdy był targany chaosem pierwszych reakcji ciała i umysłu. Dla Baudelaire'a jednak, odizolowany przypadek leprozy gdzieś na szlaku, z dala od czarnego kręgu Perpignanu, stanowił słaby powód do paniki. Rezysta nie była nieomylna czy niezawodna, jej żołnierze byli tylko ludźmi którym zdarzały się błędy. Nie było więc nic dziwnego w tym, że leperos prześlizgnął się im przez palce, forsując ognisto-żelazną barierę jaką roztaczali wzdłuż Rodanu i Route de la Résistance. Zwłaszcza że niesiona była na skrzydłach wszędobylskich Kruków - tychże samych, których przed laty wybiły Sokoły perpignańskie. Tylko upośledzony umysłowo lub skrajnie głupi (nawet jak na standardy kruczych hedonistów) apokaliptyk odważyłby się pokazać twarz w Perpignanie.

Ale fanatykom religijnym pokroju Anabaptystów nie trzeba było wiele.

Krucjata mogła nadejść wkrótce.

Jehan westchnął w chustę i pokręcił głową, ze zmarszczonym czołem odwracając się i wędrując z powrotem pod bok Wanadu. Chowając chustę na powrót w głębiny płaszcza, skinął głową Gauthierowi.

- Skrzętnie przekażemy ostrzeżenie Waszej Wielebności Chwalebnemu Veracqowi - odezwał się. - Bez wątpienia Pięść Perpignanu dołoży wszelkich starań, by wraz z sojusznikami wypalić zepsute nasienie Souffrance, jakie mogło spaść w tutejsze strony. W tej walce, wszyscy pozostajemy towarzyszami broni.

Jehan przyłożył dłoń do piersi. Spojrzenie uważnie świdrowało orgiastyka.

- Czy to wszystko, Wasza Wielebność? W obliczu tego zagrożenia, nasz powrót do Perpignanu jeszcze bardziej nie ścierpi zwłoki.
 

Ostatnio edytowane przez Aro : 09-08-2022 o 19:35.
Aro jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 09-08-2022, 21:22   #32
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Omen

Miejsce makabrycznej kaźni, 22 sierpnia 2595

Przez krótką drogę na polanę serce barbarzyńcy łomotało z podniecenia, poczucia zagrożenia, zachłanności odkrywania, a że widział już wiele nie łatwo było go zaskoczyć. Choć rysunki na ciele wyglądały heroicznie, nie każda z przygód taka była. Yago dźwigał lata koszmaru, koszmaru gorszego niż to co zobaczył, niemniej w pierwszym odruchu poczuł zimny dreszcz. Przyjrzał się bliżej zmasakrowanym zwłokom, puszczając mimo uszu gdzie znaleziono ich znaki. Zapewne orgiastyk zawsze znajdował znamiona jeśli był przekonany, że powinien znaleźć. Tych dwoje nie musiało być nawet krukami.

Prostota upioru budziła politowanie, a krwawa rzeź była niczym, w porównaniu z tym co apokliptycy czynili krzyżowcom na północy. Ożyły obrazy w pamięci, ludzi z krzyżami na czole, zainfekowanych sporami i zakutych w kajdany, hodowanych na zarodniki. Yago widział gorsze okropności, ale w bardziej fantazyjnym czy makabrycznym wydaniu.

Wreszcie zagubione podniecenie dostało swą nagrodę, odruchem Swarny wpierw ocenił krągłości kobiety, ważąc skąd mogła pochodzić. Dość poznał fizjonomię panien z pół kontynentu, by przypuszczać, czy owa była Franką, czy podróżniczką.

Śmiało podszedł za Jehanem, korzystając, że uwaga skupiona była na powierniku listu. Widząc, że wszyscy czynią jakieś czary z zakrywaniem ust, przytknął do swych dłoń. Dopiero będąc bliżej przyjrzał się z uwagą wzorowi, odcieniowi jasnej plwociny. Wdrukował ów kształt, jak dziewczyna zapamiętuje pierwszy kwiat, pocałunek, lub klejnot podarowany przez kochanka. Minąwszy wreszcie zwracającego się do starucha Baudelaire'a podszedł jeszcze bliżej wyciągnął nawet w przód łuk w zamiarze dotknięcia. Ona leniwie przekręciła się lekko na bok. Powstrzymał w porę napotykając tyle gniewne, co przestraszone spojrzenia anabaptystów. Uśmiechnął się, zabrał łuk, chwilę jeszcze trwając posągowo.

Kusi kwiatek kolorami,
Smakowymi ambrozjami,
Zapylony woła wiatr,
Ponieś czar, daleko w świat.


Rozluźnił się, powrócił do kompanów. Ostrożny oceniał ilu wojowników jest w w sforze. Nie rachował, nie było potrzeby, widział ślady, konie, namioty, uzbrojenie.
 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10-08-2022, 04:28   #33
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację
Renton w milczeniu obserwował przebieg wydarzeń. Kiedy profesja oddaliła się na polanę za Rzeźnikiem, przy karawanie zostało tylko dwóch Orgiastyków. Sierżant uznał za słuszne, by odwrócić uwagę świeżo upieczonych kadetów od durnego myślenia, którego bękartami są głupie czyny.

Już nie górnicy, a jeszcze nie Rezysta, a w tym okresie przejściowym kadra podoficerska była jak kowal, który kawał żelaza potrafił zmienić w użyteczny przedmiot. Tak i kadetów z Pradesu, jak tysiące innych przed nimi, czekał los podobny. Zniszczyć dotychczasowego człowieka, rozbić na części pierwsze, a później ulepić na nowo tak, aby posłusznie nie stwarzał zagrożenia sobie i swoim. Nie dał wrogowi krzywdy zrobić sobie, i swoim. A przy tym był maszyną do zabijania na rozkaz. I to wszystko w trzy miesiące. Reszty nauczyć miał się w akcji na froncie lub zginąć próbując.

Lecz tego dnia, w tym momencie, strach kadetów mógł nie tylko być zaraźliwym, lecz i iskrą pod beczkę prochu. Bo nią zdawali się być Yehammedanie i Anabaptyści.

Skoro sceną była polana, to sierżantowi pasował taki stan rzeczy i nie chciał by widowisko przeniosło się na trakt. Niechętnie zabrał głos ruchem ręki uciszając panikujące szepty podwładnych.

- Kiedyś na północno-wschodnim froncie przyszło mi dzielić polową kwaterę komendanta. - zaczął z wolna białkami oczu świecąc, gdy wzrok zezował z ukosa na dwie grupy religijnych zbrojnych.

- Młodym szaserem byłem wtedy, co ledwo trzecią belkę kapralową dostał. Sierżanta naszego drony dopadły dnia owego i wiedzieć nie chcecie jak skończył. - spuścił młotek rewolweru, lecz trzymał broń w pogotowiu. - Kiedy czas przyszedł by uderzyć w kimono, mówię do dowódcy: Panie komendancie, spójrzcie w niebo i powiedzcie mi, co widzicie?

- Astronomicznie, - mówi mi - że istnieją miliony galaktyk i potencjalnie miliardy planet. Teologicznie, - mówi - że Bóg jest wielki, a my jesteśmy mali i nieistotni. Meteorologicznie, - mówi - że jutro będziemy mieli piękny dzień.

Potem cały czas patrząc na to nocne rozgwieżdżone niebo pyta mnie.
- A co ci mówi, kapralu?

- Cóż, panie komendancie, - odpowiadam - że ktoś ukradł nasz namiot.

Zarechotał Lolo na wozie łokciem szturchając pod żebro chyba najbardziej przejętego sytuacją młodzika.

- A morał z tego jaki? - zapytał Renton poważnie patrząc po brudnych, nieogolonych twarzach.

Odpowiedziała cisza i wzrok z trudem myślących oczu, od czynności której niektórym zdawał się malować fizyczny ból na facjatach.

- Że każdy musi swoje miejsce znać w szeregu i myśleć o tym co jest w jego zakresie obowiązków. Zrozumiano?

- Tak jest!
- Tak.
- Zrozumiano!

Przytakiwali, choć za chuja nic nie rozumieli. I tam chciał ich jak najdłużej utrzymać sierżant. Z dala od paniki i słuchających jego poleceń.

- I bardzo dobrze. Rozkaz macie się nie bać i nie myśleć o głupotach. Słuchajcie mnie a dojedziemy do domu. - westchnął czarnoskóry i oparłwszy łokcie na kolana pochylił się do przodu, aby spode łba beznamiętnie patrzeć na knującego coś Ruiza.

Sanglierka, bo Sanglierka, lecz babka na koniu była córką Franki, a w tym momencie yehammedańska ochrona raczej źródłem zagrożenia niż bezpieczeństwa mu się jawiła.

- Niech panienka Durmont - rzekł głośno. - Wasza miłość… - poprawił się. - Na koźle bezpiecznie odpocznie. - położył dłoń wielką jak bochen razowego chleba obok siebie na gładkim siedzisku deski od lat heblowanej dupami woźnic i pasażerów.

 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10-08-2022, 13:42   #34
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Szlak z Pradesu do Ille-sur-Tét, 22 sierpnia 2595

Mentor jehammedańskiej eskorty odwrócił raptownie głowę, wbił lodowate spojrzenie w oblicze sierżanta Rezysty mową całego swego ciała dając mu jasno do zrozumienia jak bardzo nie na miejscu była wygłoszona właśnie propozycja.

A potem uderzył konika piętami zachęcając zwierzę do podjechania bliżej wozu.

- Dziękuję za waszą troskę o komfort podróży pani Durmont, żołnierzu - powiedział z wysokości siodła, półgłosem cedząc słowa przez zęby - I zapewniam, że jest ona zbyteczna. Pan Barsad wynajął nas jako eskortę swego znamienitego gościa i to na nas spoczywa obowiązek ochrony. I podołamy mu z łatwością. Wam zaś proponuję prowadzić dalsze gawędy dla rekrutów zamiast mieszania się w cudze sprawy.

Mathieu Renton odpowiedział Ruizowi wieloznacznym spojrzeniem, palcami ogromnej dłoni postukując w gładkie drewno siedziska.

Sierżant w pewnym sensie rozumiał trudne położenie Ruiza. Jehammedański Miecz miał za sobą piątkę gorącokrwistych wychowanków, których trzymał w ryzach jedynie dzięki swojemu autorytetowi. Skonfrontowany znienacka z podjazdem anabaptystów - znienawidzonych od lat nieprzyjaciół kultu Jehammeda - już musiał wyczuwać zmienne nastroje pupilów. Piątka młodzieńców tkwiła w siodłach swoich koni z wyrazem nerwowego wzburzenia, wahania i złości na twarzach. Sierżant mógłby pójść w zakład, że niektórzy z nich już przypięli w myślach Ruizowi łatkę tchórza, chociaż na dźwięk nazwiska Rzeźnika sami omal nie pospadali pod wpływem szoku z końskich grzbietów.

Stary abrami musiał mieć baczenie na każdy swój ruch i słowo. Fakt, że Żercy mieli przewagę liczebną mógł nie wystarczyć za usprawiedliwienie przed obliczem Pasterza Perpignanu - tak więc osoba szlachetnej pani Durmont była dla niego w zasadzie jedyną liną ratunkową: jak długo chronił arystokratkę, tak długo mógł się bronić przed posądzeniami o słabość w obliczu zaciekłego nieprzyjaciela.

Nie mogło zatem dziwić, że odebrał propozycję sierżanta jako symboliczne wbicie noża w plecy i nawet nie próbował tego ukrywać. Starsi wiekiem i wyżsi statusem jehammedanie nie przepadali za Rezystą. Wychowywali swoich synów w etosie nieustraszonych wojowników, ale trzymali ich na łańcuchach psów strażniczych kultu i rodu. Liczyła się jedynie rodzina i wiara, dobrobyt kongregacji oraz jej bezpieczeństwo. Rekruterzy frankańskiego ruchu oporu burzyli ten uświęcony porządek, wabili młodych mężczyzn z jehammedańskich rodzin opowieściami o chwale Rezysty.

Pasterz Perpignanu nie ukrywał, co sądzi o takim stanie rzeczy, raz po raz śląc noty protestacyjne na dwór Veracqa oraz do Tuluzy i publicznie piętnując praktyki werbowników ruchu oporu. Sam Ruiz od początku wyprawy do Pradesu miał baczenie na to, aby jego podopieczni trzymali się daleko od Rentona i sierżant nie miał wątpliwości, że opinia Miecza na jego temat daleka była od życzliwej

Mały post sytuacyjny, w nawiązaniu do propozycji Rentona pod adresem Anji. Kilka słów komentarza za chwilę w wątku technicznym.

 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10-08-2022, 14:05   #35
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację
- Nie ma za co panie Ruiz. - czarnoskóry sierżant grzecznie skinął łysym czołem odchylając czapkę skrzętnie ukrywając co myśli o jego cedzeniu słów, jakby piasek z traktu grzązł mu między zębami. - Miejsca na wozie wystarczy wszystkim.

Nawet tobie. Dokończył w myślach.
 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10-08-2022, 14:51   #36
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Miejsce makabrycznej kaźni, 22 sierpnia 2595

Chociaż uwaga zebranych przy wiązie anabaptystów skupiona była przede wszystkim na osobie Rzeźnika z Queribusu oraz rozmawiającego z nim Jehana, czujne podejrzliwe oczy czcicieli Krzyża śledziły każdy ruch podchodzącego do leperoski Polanina.

- Pochwalam słowa rozsądku, Neolibijczyku - Bernamot Gauthier skinął głową w kierunku magnata, po raz pierwszy od początku spotkania przejawiając żywsze zainteresowanie osobą Afrykanina - Krzepiące to odkrycie, że przybysze z Trypolisu wiedzą jak należy traktować siewców plagi. Tutaj nie pomogą już żadne eliksiry Szpitalników, jedynie ogień. To coś nie spłonęło dotąd jedynie dlatego, że czekaliśmy na odpowiedniego posłańca.

- Skrzętnie przekażemy ostrzeżenie waszej wielebności Chwalebnemu Veracqowi - powiedział Jehan Baudelaire chowając do kieszonki koszuli wyciągniętą stamtąd wcześniej chusteczkę - Bez wątpienia Pięść Perpignanu dołoży wszelkich starań, by wraz z sojusznikami wypalić zepsute nasienie Souffrance, jakie mogło spaść w tutejsze strony. W tej walce, wszyscy pozostajemy towarzyszami broni. Czy to wszystko, Wasza Wielebność? W obliczu tego zagrożenia, nasz powrót do Perpignanu jeszcze bardziej nie ścierpi zwłoki.

- Już niemal skończyliśmy, młody człowieku - szkaradny weteran uśmiechnął się kącikiem ust, napinając zrosty blizny i przydając im purpurowej barwy - Twoje poczucie obowiązku przynosi ci chlubę, synu Bordenoir. A jeszcze bardziej raduje mnie twoja ignorancja, bo świadczy ona o czystości duszy. Ta plaga wbrew pozorom nie wzięła swoich korzeni w plugawym źródle Souffrance, dowodzą tego stygmaty na ciele, które my potrafimy odczytywać i rozpoznawać. Przeżera je Pleśń z zachodu, zza Pirenejów. To klątwa Miraru, choć niewątpliwie trudno w to uwierzyć.

Przenosząc spojrzenie z Gauthiera na leżącą w trawie kobietę Jehan skinął powoli głową, w wieloznacznym geście mogącym zarówno podziękowanie za wyjaśnienia Rzeźnika jak przebłysk własnego zrozumienia.

Południowo-zachodnia Franka od dziesięcioleci wiodła zaciekły bój przeciwko Wynaturzonym z Souffrance. Feromanci o monstrualnie opasłych cielskach, naznaczeni wrzodami wypełnionymi wywołującym szaleństwo śluzem, czarne chmury posłusznych im owadów, ogromne kolonie termitów żyjących w upiornej symbiozie z bezwolnymi dronami - wszystko to składało się na zamknięty obraz wojny z Pleśnią trawiącą serce krainy Franków. Mając go na wyciągnięcie ręki, kilka dni jazdy konnej na wschód od Perpignanu albo kilkanaście godzin rejsu motorówką w górę Rhône, mieszkańcy wybrzeża potrafili zapomnieć, że feromanci nie byli jedynymi Wynaturzonymi w Europie.

Krater Miraru leżał daleko na zachodzie, za masywem Pirenejów i dzikimi lasami wschodniej Hybrispanii, ale to nie znaczyło, że nie sączył w świat swej śmiercionośnej trucizny.

- Zauważyliśmy tę bandę za Lézignanem - podjął opowieść Gauthier - Niemal dwa tuziny, idące pod osłoną od strony waszej części gór. Najprawdopodobniej zamierzali dotrzeć do wybrzeża na wschód od Perpignanu, choć Bóg jeden wie, co zamierzali tam robić. Zabraliśmy się za nich, gdy tylko… a ty co robisz?! Cofnij się od niej, głupcze!

Rzeźnik złapał prawą dłonią na wiszący na szyi ciężki metalowy amulet jakby chciał zerwać go w porywie gniewu i roztrzaskać solidnym kawałem żelaza czaszkę polańskiego klanyty. Ten, próbujący szturchnąć półprzytomną apokaliptyczkę drewnianym końcem swojego łuku, obejrzał się w stronę źródła okrzyku napotykając na pełne niedowierzania i poruszenia spojrzenia anabaptystów.

- Co chciałeś uczynić, ty cielebuniu?! Postradałeś zmysły? - Bernamot Gauthier omal się nie zachłysnął śliną na widok poczynań mężczyzny, chociaż ten nawet nie dotknął trawionej Pleśnią ofiary - Chcesz przenieść na własne ciało nasienie diabła? Kim ty właściwie jesteś i czego szukasz w tej okolicy? Rozumiesz w ogóle mowę Franków czy tylko kilka jej słów?!

Objaśnienia Rzeźnika szły dość sprawnie do momentu, w którym ciekawski Yago nie zaczął przejawiać ochoty na dotknięcie dziewczyny (Bogu dzięki, że tylko łukiem, a nie ręką). To wystarczyło, aby Gauthier mocno się zdenerwował - a kiedy on się robi nerwowy, to udziela się to natychmiast również Żercom… stąd chyba nie od rzeczy byłoby uspokojenie szpetnego dziada, zanim dostanie apopleksji!

To ważna lekcja również dla Yago - w tym kraju nie powinno się dotykać nosicieli plagi, kiedy w pobliżu są obłąkańcy z amuletami Złamanego Krzyża. Zaprawdę słusznie mówi się, że podróże kształcą!

 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10-08-2022, 18:29   #37
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Anja już miała odpowiadać oficerowi Rezysty. Koń pod nią był wyjątkowo napięty, wręcz ponadprzeciętnie, jakby wyczuwając jakieś fantazyjne zło, które biczowało klacz złą energią. Panienka Durmont chciała uciec z tego miejsca, jak najdalej. Na słowa Ruiza już miała uderzyć piętą w bok Noiry i cwałem uciec z miejsca zdarzenia. Dwójka orgiastyków trzymała w pogotowiu rękojeści dwuręcznych mieczy, gęby, bo były to gęby zdawały się zimne, martwe, nieprzejednane. W ich uścisku Irandula, jak mawiał na nią ojciec, skryła się pod czerwonym płaszczem zasłaniając automatycznie twarz. A twarze anapbabytstów mierzyły ją lodowato. Zza ściany zlęknionego umysłu dochodziły słowa dowódców Mieczy, lecz na próżno. Przerażenia brało swoją cenę. W głowie, Anja zebrała myśli i wtedy usłyszała słowa sierżanta Rentona.

- Niech panienka Durmont - rzekł głośno. - Wasza miłość… - poprawił się. - Na koźle bezpiecznie odpocznie. - położył dłoń wielką jak bochen razowego chleba obok siebie na gładkim siedzisku deski od lat heblowanej dupami woźnic i pasażerów.


-Tak spocznę.- odpowiedziała młoda kobieta jak zamek karabinu automatycznego. Niemniej słowa Ruiza też miały swoją rację. Odparła więc.- Panie, nie przystoi uciekać i zostawiać kompanów, nawet tak krótko poznanych. Oddalając się narażamy się na gniew…- przecedziła słowa jak ziarna goryczy.- … Tych ludzi. Nie wątpie w Wasze oddanie, ale zachowajmy rozsądek, przyczajmy się i obserwujmy, a niebawem wszystko zakończy się dobrze, szczęśliwie.

Panna Durmont jakby mówiła te słowa, ku swojemu tylko zaspokojeniu. Ciarki na plecach drgały jej w nienaturalnym wzorze przerażenia. Zamknęła oczy i gdy je znowu otworzyła, była zupełnie spokojna, jakby spoczęła na niej święta łaska.
 
Pinn jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 11-08-2022, 11:57   #38
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Karawana z Pradesu, 22 sierpnia 2595

Dowódca eskorty był rozczarowany jej decyzją. Przesiadając się z Noiry na siedzisko wozu Sanglierka świadoma była ostrości jego potępiającego spojrzenia. Chociaż wcześniej maniery Ruiza były w mniemaniu Anji wręcz nienaganne, teraz Miecz nawet nie przytrzymał jej konia za wędzidło, nakazał uczynić to jednemu ze swoich wychowanków. Szlachcianka nie mogła zgłębić umysłu weterana, różnice kulturowe dzielące Sanglierów i jehammedan były zbyt wielkie, aby ich mowa ciała mogła nieść uniwersalne przesłania - lecz jednej rzeczy była pewna, nim jeszcze usiadła na wozie.

Jej wizerunek w oczach Mieczy Jehammeda znacząco ucierpiał, a to mogło - choć oczywiście nie musiało - przynieść komplikacje w temacie kupieckiej inwestycji Durmont. Perpignańscy jubilerzy uchodzili za ludzi rozważnych i ceniących sobie stabilność, ale wielu z nich w latach młodości miast rzemieślniczych narzędzi dzierżyło w dłoniach takie same sejmitary, co członkowie eskorty damy. Oddawali cześć Rogatemu Bogu w tej samej świątyni co wojownicy, wysłuchiwali wspólnie nauk Pasterza Barechiela i razem grywali wieczorami w sataranji.

Opowieści o słabościach handlowych partnerów musiały stanowić istotny element takich pogawędek, a Anja Irandula Durmont właśnie zaczęła sobie uświadamiać jak wielką okazała przed chwilą słabość. Legioniści Sangów spłonęliby ze wstydu wpadając niczym beztroskie dziecięta w podobną zasadzkę, ale natychmiast daliby odpór intruzom demonstrując odwagę i determinację godną honoru swojego rodu. Veine zaś, rozważne i trzeźwo myślące strażniczki tradycji, przekułyby porażkę w podwaliny sukcesu wykorzystując każdą okazję do podkreślenia swojego statusu.

Lecz Anja pod wpływem ogromu emocji zapomniała o lekcjach wpajanych jej przez Vertèbre, o zdecydowaniu, poczuciu własnej wartości i honorze rodowego pochodzenia. W obliczu tarasujących trakt orgiastyków zachowała się niczym zwyczajna Baisse, zagubiona, przestraszona i niezdolna do panowania nad nerwami. Zaprzepaściła szansę wywarcia odpowiedniego wrażenia na Rzeźniku, chociaż sława otaczająca tego ortodoksa budziła niechętne uznanie nawet wśród głów Siedemnastu Rodzin.

Teraz zaś, swoją drżącą mową i niepewnością ruchów, dawała kolejny przykład słabości na oczach jehammedan, którzy mogli złym słowem zadać cios jej staraniom o zawarcie kontraktu z jubilerskimi rodzinami Perpignanu.

I kiedy wyobraziła sobie wyraz twarzy Ventricule Pierre Durmonta, wysłuchującego wieści przyniesionych do Montpellier przez jednego z tuzinów rozsianych wzdłuż wybrzeża szpiegów, poczuła na plecach prawdziwie lodowaty dreszcz.

Anja, ogarnij się trochę, ludzie patrzą. Poza jest wszystkim, słabość wiedzie ku upadkowi. Nie możesz sobie pozwolić na to, aby reputacja Durmontów ucierpiała przez Twoje zachowanie. Reprezentujesz czystą krew Franki, kastę rządzącą. Weź się w garść!

 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 11-08-2022, 22:03   #39
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Natręt

Miejsce makabrycznej kaźni, 22 sierpnia 2595

Słowa były surowe i niosły groźbę, tego się przecież spodziewał Yago, tej granicy szukał. Niebezpieczeństwa, poważniejszego niż rozczarowanie górników, czy to co mogło czekać go w mieście, namacalnego, ciężkiego. Teraz. Miał.

Ostatnie słowa Gauthiera docierały jakby w zwolnieniu, natura uwolniła arie zapachów, od szyszek, mchu, rosy na trawie, przez pot ludzi i zwierząt, dalej po swąd fekalii i krwi, aż po ulotną woń zarodników. Po plecach przeszły Pollanina ciarki, zatrzymane konie tupały nerwowo w zagajniku.

Bez wysiłku, bez ruchu zbędnego, bez grymasu żadnego, obliczem spokojnym i szczerym, juz będąc w bezpiecznej odległości od kobiety, a dość blisko Gauthiera, oddał poświęconą mu uwagę przez starszego anabaptystów.

- Rozumie. Imię twoje słyszał także. - skłamał gładko - Ta tu lala zagubiona, gdzie podziała się jej sfora? Dwa tuziny ptactwa złego, z kraju przyszło hyberspańskiego? Gdzie jest zatem reszta wron, czy już nowy biorą plon?

Pollanin zawsze chwalony wśród swoich za liczne artystyczne talenty, grał rolę natchnionego barda i żaden mięsień nie zdradzał owej fasady, za którą stanął.

A w rzeczywistości krok ledwo od Rzeźnika, całą swoją postawą okazując pewność i spokój. Co było akurat prawdą, bo wypełniwszy krew ogniem hormonów, był gotowy na wszystko i niczego się nie bał. Świat zwalniał.

Swarny czytał blizny Gauthiera jak można było czytać jego tatuaże. Co zraniło, jak głęboko, snuć o tym można było legendy. Jeśli niektóre jak przypuszczał pochodziły od naturalnej broni wynaturzonych, to staruch, mógł być ciągle na lekach.

Yago stara się rozwiązać sytuacje pokojowo, używając swego czaru. Tu zdał bym się na cunninkg, jako improwizację, ewentualnie popartą art.

CH + ATR 5 +1 za potencial.
PSY + CUNN 6 + 1 za potencjał



można by do drugiego testu bo ważniejszy dodać dzienny dodatek zdobywcy 2k6

 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 12-08-2022, 00:37   #40
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Miejsce makabrycznej kaźni, 22 sierpnia 2595

Jehan na słowa pochwały, na sprostowanie jego błędnych słów o źródle leperoski i na samą insynuację jakoby jego dusza była pozbawiona zepsucia, pochylił głowę już po raz kolejny, pozorując podziękę i tym samym kryjąc kąciki ust, które zadrgały lekko. Chwila nie potrwała długo, a zielone spojrzenie na powrót spoczęło na Gauthierowi. Uszy Bordenoira chłonęły każde jedno słowo wyjaśnienia, zawierzając je pamięci w nieskazitelnie encyklopedycznej dokładności. Jako infobroker umiał oddzielać ziarna od plew, gdy szło o realną wartość informacji, a te tutaj były warte nie lada fortunę. Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że nie dość że w jego dłoniach spoczywał fizyczny dowód spotkania z Rzeźnikiem z Queribusu, to do tego miał naocznych świadków z których część - Baudelaire obstawiał rekrutów Rezysty i górników (a jeszcze później urzędników i służbę Pięści) - prędko rozniesie wieść w Perpignanie. Bez tychże rzeczy, gdyby Jehan zaczął skrobać koryto tegoż strumienia informacyjnego, prędko obwołanoby go wariatem i zrównano z piewcami tak szanowanych tez jak "Sanglierzy to wampiry", "widziałem na horyzoncie okręt zza Atlantyku" czy "elita Dawnych uciekła przed zagładą na Księżyc". A na to nie mógł sobie pozwolić.

Jehan słuchał więc Gauthiera z uwagą, odnotowując skrzętnie każdy detal. Gdzie trzeba było pokiwał głową, a gdzie nie - potrząsnął; jeszcze indziej przywdział grymas odrazy czy mruknął niezobowiązująco, cały czas ściskając zalakowany tubus jakby ten roztaczał nad nim mistyczną egidę. Po części tak, ale równie dobrze Anabaptyści mogli znaleźć innego posłańca. Zwłaszcza jeśli Ruiz nie zapanuje nad swoimi szczeniakami, chociaż na to - wnosząc po braku okrzyków czy podniesionych głosów zza drzew - się nie zanosiło. I wszystko byłoby pięknie-ładnie, gdyby Yago nie postanowił dźgnąć leperoski łukiem, wzbudzając tym samym gniew Rzeźnika. Jehan drgnął i obrócił się w tamtą stronę gwałtownie, z równie ognistym spojrzeniem co Gauthier, gotów strofować i prostować towarzysza podróży. Teatr przeciągał się i nużył już powoli, a cała ta uległość zaczynała świerzbić nieprzyjemnie pod skórą. Wierszoklectwo Swarnego schłodziło jednak temperament Jehana na tyle, że ten ograniczył się do posłania grymasu dezaprobaty w jego stronę.

Bordenoir odwrócił się w stronę Gauthiera, gotów gasić metaforyczny pożar.

- Prosta polleńska psychika - podkreślił pierwsze słowo, kładąc nań emfazę. - Wielebność wybaczy naszemu... prostodusznemu... przyjacielowi. Nie wyzbył się jeszcze całkowicie wschodnich... impulsów.




_________________________________


Jehan, na swój sposób, wesprze starania Yago w uspokajaniu Anabaptystów.

 
Aro jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:15.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172