Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-08-2022, 18:40   #28
Dydelfina
 
Dydelfina's Avatar
 
Reputacja: 1 Dydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputację
Niedziela; zmierzch; sala gimnastyczna - zaplecze


Wesoła, pstrokata i w zdecydowanej większości żeńska gromadka wyszła z ciepłych i ogrzanych bloków już po zmroku. Tak do końca nie można było być pewnym bo szalała jakaś burza pyłowa. Wiatr szarpał ubraniami, fryzurami i gałęziami sypiąc w twarz tym ciemnym pyłem. Wbijał się w każdą szczelinę ciała kradnąc żywe ciepło. W takich warunkach trudno się rozmawiało więc rozmowy w większości umilkły. Szli raźnym tempem raz aby się rozgrzać a dwa aby jak najprędzej znaleźć się ponownie w ogrzanym i oświetlonym wnętrzu. W miarę jak zbliżali się do sali gimnastycznej ludzi dookoła robiło się więcej i głośniej. Dopiero jednak wewnątrz można było odetchnąć. Przyszli na tyle wcześnie, że większość krzeseł i ławek była pusta. Ale dla aktorów występ zaczynał się wcześniej więc ich blondynka bez wahania poprowadziła ich przez tą salę zmienioną w teatr ku przejściu na zaplecze.

- Jej! Jean i Hubert urwą mi głowę! - jęknęła zestresowana aktorka patrząc na mały, damski zegarek jaki miała na nadgarstku.

- Będzie dobrze. Mogę ci zaświadczyć, że jesteś w ciąży jeśli chcesz. Powiem, że bardzo dokładnie to sprawdzałam. - pocieszyła ją Gemma co na chwilę rozbawiło i pannę Blond i resztę towarzystwa. Przeszli tak na zaplecze pomimo ochrony bo aktorka była niczym żywy klucz i hasło dostępu. Mówiła tylko, że wycieczka jaka za nią idzie jest razem z nią i to wystarczało aby przechodzili dalej. Tak doszli do nomen omen przebieralni. Tylko, że dawniej to była szatnia.

- No nareszcie! Gdzie ty się włóczysz?! Nie widzisz która godzina? A twój kostium robi się najdłużej! - brunetka jaka była w środku przywitała swoją koleżankę niezbyt ciepło. Właściwie wcale nie ukrywała swojej irytacji za jej spóźnienie.

Zanim Kitty zdążyła odpowiedzieć przed nią stanęła inna blondynka w długim, ciemnogranatowym płaszczu i z poważną miną obrzuciła spojrzeniem ciemnowłosą kobietę po czym odchrząknęła.
- W takim razie należy się za niego zabrać jak najszybciej. Pomstowanie nic nie da, ani nie zmieni. Prócz marnowania czasu - powiedziała uprzejmie ale chłodno, wracając do roli poważnego lekarza.
- Dobry wieczór Jeanette, dobrze cię widzieć. Byłybyśmy wcześniej, ale Kitty źle się poczuła. Razem z doktor Hobson postawiłyśmy ją mniej więcej do pionu, da radę wziąć udział w przedstawieniu, niemniej dobrze aby przed samym występem posiedziała jeszcze chwilę i wzięła tabletki. Mogę cię prosić o zorganizowanie szklanki wody? Jeśli to, oczywiście, nie jest wielki problem.

Ciemnowłosa aktorka była też częściowo roznegliżowana. Głównie dlatego, że była w trakcie ubierania swojego kostiumu elfiej wiedźmy. Popatrzyła krytycznie na blond koleżankę co miała grać sympatyczną demonetkę i jakby w drugim rzucie zorientowała się, że nie przyszła tu sama.

- Ah, doktor Jobin. Dobry wieczór. Dziękuję za zajęcie się Kitty ale teraz pani doktor wybaczy ale musimy przygotować się do występu. - aktorka starała się opanować irytację tym opóźnieniem i w sporej mierze jej się udało. Po kolei wszyscy z grupy Kitty zaliczyli od niej przelotne spojrzenie.

- Ah, no właśnie Jean, bo ten… Taka sprawa jest… Można na słówko? - Kitty uniosła dłoń do góry niczym skruszona dziewczynka i nieśmiało poprosiła koleżankę na chwilę rozmowy. Podeszły we dwie parę kroków dalej a Gemma skorzystała z okazji aby powiedzieć swoje cichym tonem.

- Właściwie w tych pończochach i reszcie to ta Jean też wygląda niczego sobie. No i jest taka władcza. - powiedziała rozbawionym tonem obserwując cichą ale gwałtowną rozmowę obu aktorek.

- Lubisz władcze kobiety? No to myślę, że się dogadamy. - Maya spojrzała na nią koso i się uśmiechnęła do blondynki za co ta jej posłała niemego całusa.

- Mam nadzieję, że nas nie wywalą. Trochę się nakręciłam na te kosmetyczki, masaż i tak dalej. - okularnica sapnęła cicho czekając na wynik rozmowy obu artystek. Te skończyły i obie wróciły do czekających.

- Dobrze, Kitty mi wyjaśniła o co chodzi. Możecie zostać. Ale proszę was nie przeszkadzajcie w charakteryzacji bo to naprawdę zostało nam mało czasu. Ja idę do Huberta i chłopaków. - brunetka już spokojniejszym tonem dała zielone światło na ten plan obiecany przez jej koleżankę ale sama wyszła z garderoby aby porozumieć się z resztą zespołu.

- Ojej… No nic to sobie gdzieś tu przycupnijcie. Tylko ostrzegam, to teraz będą sceny od 18-lat, z rozbieraniem i tak dalej. Chłopaki się przebierają obok. Michelle też pewnie tu zaraz przyjdzie z Jean. - blondynka wyjaśniła nowym znajomym jak to pewnie będzie wyglądało przez najbliższy czas do występu.

- Bez obaw, nie będziemy wam zawadzać - Jobin podniosła dłoń w uspokajającym geście, zerkając na Gemmę przez moment.
- Mogę tylko prosić o użyczenie podkładu i kawałka lustra? Jeśli Gem się zgodzi ogarniemy mnie bez konieczności kłopotania kogoś z obsługi. I o ile się zgodzisz - już jawnie zwróciła się do drugiej lekarki.

- Nie, nie, no coś ty! Obiecałam wam ekstra obsługę to będzie ekstra obsługa. Tylko troszkę przyszliśmy za późno. No i z tym masażem jak chcecie to najwyżej coś po przedstawieniu. Albo jak już oglądaliście to możecie tu zostać jeśli chcecie. Zaraz ktoś przyjdzie. Zrobiłabym wam striptease no ale nie mamy za bardzo czasu. Może potem. - Kitty nie traciła czasu tylko przejęła rolę gospodyni. Sama zdjęła kurtkę, pokazała gościom gdzie mogą zostawić swoje i chyba była jej głupio, że z jednej strony wpędziła w gorączkową sytuację swój zespół a z drugiej miała kłopot z wywiązaniem się ze swojej obietnicy wobec swoich kolegów i koleżanek.

- Cześć Kitty. To już dotarłaś? A co to za wycieczka? - do środka weszła Michelle. Też tak w połowie ubrana lub rozebrana. Z podkładem pod swoją elfią zbroję w jakiej występowała jako córka elfiej pary i treserka Tuptusia.

- Moi wierni fani. I świetni kompanii do imprezowania. A to jest Michelle. - blondynka szybko przedstawiła sobie obie strony i jeszcze szybciej wyjaśniła koleżance, że wycieczka zostaje tutaj. Sama rozbierała się w pośpiechu i bez wahania ściągając wierzchnie ubrania.

- I mamy ekpię. - Michelle spojrzała w stronę drzwi gdy do środka weszła grupka kobiet. - To chodźcie obok. Tam jest salon do przebierania się. - ciemnoskóra aktorka wskazała na drzwi a za nimi było coś w rodzaju salonu kosmetycznego z wielkimi lustrami i siedzeniami przed nimi.

Nie trzeba było towarzystwa długo namawiać, a po prawdzie w ogóle. Zaaferowana grupka kobiet z minami małych dzieci przeszła do magicznego pokoju, rozglądając się ciekawie po wnętrzu. Atmosfera udziela się i Jobin, która nie kryła zafascynowania tym co zaraz miało się stać. Do tej pory podobne przygotowania widywała na starych filmach albo w serialach. Teraz sama zasiadła na jednym z krzeseł, przed wielkim lustrem oświetlonym od góry ostrym, jasnym światłem. Czuła się jakby sama była gwiazdą, a nie szeregowym łapiduchem z budżetówki wojskowej bazy po końcu świata.
- Kojarzysz “Śniadanie u Tiffaniego?” - spytała kobiety stojącej obok jej fotela i po chwili zwłoki zaczęła nerwowo poprawiać włosy.
- To klasyk, na pewno widziałaś choćby na plakatach albo przedruki Hepburn w gazetach… byłabym wdzięczna za pomoc, przede wszystkim z tym - wzięła wdech i stanęła aby łatwiej ściągnąć wełnianą, czarną sukienkę z golfem i długimi rękawami, a gdy tak się stało została w samej bieliźnie, patrząc poprzez lustro na charakteryzatorkę. Wskazała na kolekcję żółto-fioletowych siniaków, otarć i całą resztę pamiątek po piątkowej nocy ciągle szpecącą jasną skórę od szyi w dół, praktycznie do kolan.

Charakteryzatorka nie była już taką młódką i kiwała głową na znak, że wie o co chodzi z tą fryzurą Hepburn. Trochę zdziwiła się gdy jej podopieczna zaczęła się rozbierać. I na chwilę otworzyła oczy szerzej gdy zobaczyła co się kryło pod spodem. Sapnęła cicho, zamknęła usta i podeszła do sprawy jak lekarz podczas obdukcji. Na zimno popatrzyła na swoją podopieczną oglądając te siniaki. Pozostałe koleżanki też chyba nie spodziewały się takiego widoku ale żadna nic nie powiedziała. Chociaż sądząc po minach miały na to ochotę.

- Dobrze, nie bój się. Nic nie będzie widać. - uspokoiła ją kosmetyczka uśmiechając się do niej łagodnie. Wskazała pędzelkiem aby siadła z powrotem na krześle a sama zaczęła tuszować ślady szaleństw z piątkowej nocy.

W międzyczasie wróciła Jeanette i też siadła na ostatnim wolnym krześle. Tylko Kitty stała nago pod ścianą dając się malować na czerwono dwóm charakteryzatorkom. Po chwili rozmowy znów się wznowiły.

- Z uszami to mieliśmy nie lada hecę. Zwłaszcza dla mnie. Bo mieliśmy same białe, dla białych. No a do mnie jak widzicie nie bardzo pasują. - zaśmiała się Michelle pokazując elfie ucho w kolorze dobranym do jej karnacji. Drugie właśnie garderobiana mocowała na jej prawdziwym uchu.

- Naprawdę umiesz robić striptease? - Maya zagaiła stojącą nieco dalej blondynkę. Ta roześmiała się wesoło i twierdząco pokiwała głową.

- Mogę wam zrobić po występie. Tylko trochę nie wiem z czego miałabym się rozbierać. Ten kostium Demi to jest dość skromny. Rogi, obroża i szpilki. No i taśma. - wymieniła z czego składa się kostium demonetki jaką odgrywała podczas tej sztuki.

- Sami robiliście protezy uszu na drukarce 3D czy zdobyliście gdzieś gotowe? - Dominique skoczyła oczami do Murzynki nie poruszając resztą ciała aby nie utrudniać pracy kobiecie z puszką podkładu i gąbką do makijażu.
- Kitty wspominała o fragmentach zbroi, naprawdę nieźle wam to wyszło, a jeśli mogę dodać coś od siebie… dawno się tak nie uśmiałam jak wczoraj, jesteście świetni. Na długo w ogóle zostajecie w Clyde? Pytam bo zżera mnie ciekawość czy przed wyjazdem na zwiad za tydzień jeszcze zdążę chociaż raz was w tygodniu zobaczyć.

- Za tydzień to na pewno jeszcze będziemy. Zwłaszcza, że to Dzień Pamięci. I na razie to nigdzie się nie wybieramy. Mamy jeszcze spory repertuaru jakiego nie graliśmy. - Michelle spojrzała na Jeanette i ta odpowiedziała co do planów całej trupy z Glasgow. Co wywołało falę radości u ich fanów.

- A poza tym mamy sporo radochy z wczorajszej premiery. Zebraliśmy sporo gratulacji i tak dalej. Może dokończymy jakieś dalsze przygody tej porąbanej elfiej rodziny. Chociaż trudno utrzymać taki wysoki poziom. - Kitty odezwała się ze swojego kąta. Była już w połowie pokryta czerwoną farbą i ładnie się w niej prezentowała.

- No a rekwizyty to różnie. W Glasgow mieliśmy drukarkę 3d. To zrobiliśmy te zbroje. Przerobiliśmy dawne rzymskie zbroje. Trochę wyciąć tam, spiłować tu. I te szlaczki z plastiku aby były bardziej elfie. A uszy to z materiału. Z daleka nie widać. Mamy świetnych krawców, wszystko co potrzeba potrafią uszyć. - Michelle nachyliła się aby podać swoje elfie ucho doktor Jobin. Ta mogła wyczuć w dłoni, że jest z jakiegoś usztywnionego materiału. Z bliska było widać także fakturę. Ale wczoraj, z widowni, nawet z pierwszego rzędu, to na scenie wyglądało jak prawdziwe. Nawet barwą było dopasowane go aktorki, że nie odbiegało od jej własnej karnacji.

- A gdzie się nauczyłaś tego striptease? - Maya nie mogła widocznie wyrzucić z pamięci tego o czym mówiła blondwłosa aktorka.

- Od Jean. - zaśmiała się cicho panna Blond chyba zdając sobie sprawę jaką reakcję to wywoła. Koleżanki Domino prawie jak jeden mąż puściły zdumionego żurawia ku brunetce siedzącej najbliżej drzwi.

- No. Dajcie Jean kawałek rurki czy innego drążka to zobaczycie jak wymiata. - Michelle roześmiała się wesoło widząc tą reakcję ale potwierdziła słowa blond koleżanki.

- No co? To świetne ćwiczenie na zachowanie formy i figury. Poza tym bardzo efektowne i efektywne. I sprawia mi kupę frajdy. - odparła Jeanette z minimalnym uśmiechem satysfakcji na twarzy.

Na swoim miejscu Jobin uśmiechnęła się pod nosem, a potem parskneła cicho. Co potrafi robić dobry taniec z widownią widziała nie raz na przykładzie Juls. Sama lubiła na nią patrzeć podczas występów.
- Moja przyjaciółka mówi to samo, szkoda że takie hobby nie przystoi lekarzowi. - powiedziała z przekąsem, patrząc poprzez lustro na tancerkę.
- Urządzacie też tego typu pokazy jako odskocznia od kabaretu?

- Normalnie to nie. Na pewno nie służbowo. Też musimy uważać na reputację bo kabaret i takie publiczne występy na scenie to chyba bardziej kojarzą się z jakimiś kosmatymi rzeczami niż zawód lekarza, straganiarza czy kogokolwiek innego. Nawet nie wiecie jaką mieliśmy wojnę u nas o ten kostium Demi. Że jest zbyt śmiały. Ale ostatecznie uznaliśmy, że warto spróbować. Nowa sztuka, nowe role, czuliśmy, że jesteśmy na fali. Ale w razie czego to Kitty ma też mniej wyzywający kostium Demi na wypadek gdyby kogoś koliło to w oczy. - Jeanette trochę zamyśliła się nad odpowiedzią. Obie koleżanki ze sceny nie odzywały się pozwalając jej odpowiedzieć w imieniu całej grupy. W końcu milcząco potwierdziły jej słowa kiwaniem głowami.

- W razie czego mam buty, pończochy, gorset i tak dalej. Tylko też muszę być cała pomalowana na czerwono i z rogami, i na twarzy makijaż zostaje taki sam. - Kitty dorzuciła krótkie wyjaśnienie od siebie. I cała trójka chyba odetchnęła z ulgą, że wczorajsza widownia z Clyde tak gładko i ciepło przyjęła tą sztukę w tym także mocno kontrowersyjny strój demonetki jaki miała na sobie ich etatowa blondynka.

- Ale czasem tak. Czasem robimy takie występy. Ale to prywatnie. Jak kogoś polubimy. Jak ktoś nas polubi. I ogólnie jak jest miło i sympatycznie. To czemu nie. Przecież nie wszystko musi być publiczne. Na pewno nie tak, że ktoś daje nam parę puszek czy tam kontener szamy i się dla niego rozbieramy bo ma taką zachciankę. No to tak to nie. - Jeanette wróciła do tego co Domino pytała na początku. Spojrzała w bok i uśmiechnęła się do niej sympatycznie.

- No chociaż jakby dawał kontener szamy to mogłybyśmy to potem spożytkować jakoś charytatywnie czy co. Nie, że zaraz dla siebie tak wszystko. - rzuciła szybko i cichutko Kitty dalej malowana na czerwono przez obie charakteryzatorki. Co znów rozbawiło i koleżanki i ich gości.

- A powiem wam, że na każdą z nich jak dają popis aż miło popatrzeć. Ale jak są w duecie to klękajcie narody. Powiedzmy, że ja jak to oglądam to strasznie się tym jaram. - Michelle co niejako siedziała pośrodku obu koleżanek zdradziła swoją opinię na ich temat i występów o jakich rozmawiały.

- Oj, już nie bądź taka skromna i nie zgrywaj świętej. Też potrafisz mieć diabła pod skórą. - fuknęła na nią liderka ich trójcy chociaż w ewidentnie żartobliwej formie.

Reputacja lekarza była czymś innym, niż reputacja aktora, szczególnie gdy na szali stawiało się renomę całej rodziny. Aktorzy mogli pozwolić sobie na więcej, na więcej przymykano oko w ich przypadku, choćby na przykładzie ostatniej wizyty Kitty na izbie przyjęć. Zdarzenie przeszło bez echa, ale gdyby w takim stanie trafiła tam młoda Jobin przypięto by jej łatkę ćpunki, albo alkoholiczki. Albo pakiet łączony.
- Z pewnością jest co oglądać, wierzę wam na słowo - Domino pozwoliła sobie na stonowany uśmiech, patrząc z zainteresowaniem jak starsza kobieta w magiczny sposób maskuje wszelkie siniaki i niedoskonałości, a potem przechodzi do makijażu, wpierw zakrywając cienie pod oczami.
- Dużo podróżujecie, bardziej niż kontener z jedzeniem przydałyby się stare podręczniki i książki rzemieślnicze dla naszej biblioteki. Niezwykle byłoby to pomocne dla Fran i nas wszystkich. Od paru lat zbieramy podobne dzieła na wszelki wypadek. Aby móc uczyć dzieciaki przydatnych umiejętności na których w przyszłości będą odbudowywać naszą cywilizację.

- Obawiam się, że nie mamy niczego takiego przy sobie. Szykowaliśmy się na serię występów. I z tymi wyjazdami to bez przesady. Po prostu dajemy występy w Glasgow, najczęściej w teatrze albo w jakichś klubach gdzie nas zaproszą. Pierwszy raz wyjechaliśmy poza miasto, właśnie do was. No ale postaramy się mieć na uwadze te książki. - Jeanette uśmiechnęła się łagodnie ale pokręciła głową, że to nie są czasy gdzie można było robić tournée po całym kraju czy sąsiednich. I zwykle są tak samo uwięzieni w Glasgow jak reszta społeczeństwa. Kitty uśmiechnęła się podobnie potwierdzając słowa brunetki kiwaniem swojej blond głowy. Była już w większości pomalowana, pozostałe kosmetyczki też już zbliżały się do końca z etapem szykowania swoich podopiecznych na gwiazdy tego wieczoru. A znały się na swojej robocie czego efekt można było widzieć na własne oczy w lustrze okolonym światełkami.

- Ale macie siłę przebicia, fanów do których możecie mówić ze sceny, a oni posłuchają. Jeśli rzucicie parę słów przed albo po spektaklu - Dominique odpowiedziała bez zająknięcia, na spokojnie i z pewnością w głosie.
- Choćby to że jeśli ktoś ma coś podobnego może podrzucić do biblioteki i zostawić u Fran.

- No tak, chyba możemy zrobić taki gest. - odparła brunetka kiwając głową na znak zgody. - No wy tu możecie jeszcze sobie posiedzieć jeśli macie ochotę. Ale nam to już wiele czasu nie zostało. - aktorka spojrzała na koleżanki po fachu. Któraś z kosmetyczek co je obsługiwała dała znać, że zaraz kończą i będą gotowe.

Trójka aktorek pierwsza opuściła garderobę. W końcu jeszcze musiały oprócz makijażu założyć swoje kostiumy. Kosmetyczki jednak sprawnie dokończyły pudrowanie i malowanie jakie maskowały niedoskonałości i uwypuklały atuty każdej podopiecznej. Też uwinęły się i poprowadziły je z powrotem do wyjścia na korytarz jaki prowadził na scenę i do wyjścia na salę gimnastyczną gdzie była urządzona widownia. Słychać było z każdym krokiem wyraźniej, niezrozumiały szum czyniony przez widownię. A na zapleczu różni chyba technicy czy dekoratorzy jeszcze coś roznosili, ustawiali, poprawiali a każdy się spieszył ze swoim zadaniem niezbyt zwracając uwagę na grupkę młodych kobiet w ładnych szpilkach i kusych spódniczkach ładnie eksponujących ich wdzięki. W przeciwieństwie do jednego z mężczyzn który wydawał się być oazą spokoju jaka nie dała się pochłonąć zorganizowanemu chaosowi przygotowań do przedstawienia. Obserwował te przygotowania z minął małego chłopca którego zapomniano przegnać z warsztatu samochodowego czy rusznikarskiego albo innego jakim zwykle interesują się mali chłopcy więc miał okazję pooglądać zwykle dla siebie niedostępny świat.

- O, lalala. Ale zmiana. - gwizdnął widząc jak się zawodowe kosmetyczki postarały upiększyć coś co już wcześniej przecież mu się podobało. Oczka i uśmiech mu się roześmiały. Dziewczyny odpowiedziały mu tym samym i pozwoliły sobie sycić się tym zachwytem. Ale na chwilę. Gemma klepnęła koleżanki i rzuciła coś, że zajmą miejsca w widowni aby dwójka partnerów mogła sobie porozmawiać chociaż na chwilę w spokoju.

- Też myślisz aby rzucić poprzednią robotę i zabrać się z wędrowną trupą w szeroki świat i podróż życia? - z uśmiechem na ustach Domino podeszła bliżej i pewnie na tym by się skończyło, gdyby nie fakt zmiany ich statusu. Dlatego zamiast udawać neutralność przytuliła go na powitanie, całując czule. Było jej miło, nawet bardzo. Czuła się dobrze widząc że i łapsowi całą hecą z przygotowaniami zrobiła przyjemność.
- Dobrze cię widzieć, przez chwilę naprawdę obawiałam się że zostaniesz porwany przez zazdrosnego byłego… - wyszczerzyła ząbki, gładząc wierzchem dłoni jego wygolony policzek. Wolała go w wersji cywilnej, mniej poważnej. Dobrze było odwiesić uniformy do szafy żeby móc po prostu się zabawić i odpocząć.
- Co u Dave’a i pozostałych, wszystko w porządku, mon amour?

- Pewnie tak. Piją piwo. Czy coś. - wzruszył ramionami przyjmując niefrasobliwy ton i uśmiech. W końcu nie zajęło im tu na tyle czasu od rozstania na sprawy aktorskiej garderoby aby było sens wychodzić gdzieś na miasto w tym czasie i jeszcze wrócić przed spektaklem. Pocałował ją chętnie, przygarnął do siebie i tak cieszyli się sobą i swoją bliskością.

- A jak było tam w środku? Mieli takie lustra z lampkami jak na filmach? Było coś ciekawego? - zagaił ciekaw jak jej zeszły te dwa kwadranse czy coś koło tego. Zaraz pewnie zaczną zapowiadać początek sztuki więc wiele czasu im nie zostało.

Jobin zastanowiła się i z krzywym uśmieszkiem pacnęła bruneta palcem w nos.
- Jak na filmach. Lustra z lampkami, kufry kosmetyków, babeczki które się tym zajmują zawodowo. Czyli siedzisz i dajesz się sobą zajmować. Poza tym chwilę pogadałyśmy z dziewczynami ze sceny. - przygryzła wargę rozglądając się gdzieś na boki jakby szukała schowka na miotły, albo innego pomieszczenia.
- Sympatyczne, wesołe. Czułam się przy nich jak sztywniak, ale co tam - parsknęła - Poprosiłam aby rzuciły przed albo po spektaklu że jeśli ma ktoś książki dla Fran to niech je podrzuci do biblioteki. Zobaczymy co z tego wyjdzie… a tobie jak minął czas? Długo czekasz?

- W sam raz. A to miło, że tak miło spędziłaś czas. Widzę, że te kosmetyczki nie próżnowały. Dziewczyny widziałem też nieźle odstawione. - skinął głową gdzieś w korytarz gdzie wcześniej zniknęły koleżanki wracające z zaplecza na salę gimnastyczną.

- Ale w końcu to prawdziwi aktorzy, teatr i w ogóle. Jakby nie oni to kto by miał mieć te garderoby, kosmetyczki i resztę. Trochę jak za dawnych czasów. - wskazał wzrokiem na szybko poruszających się techników czy tam kogoś takiego z obsługi. Co chwila ich mijali kończąc ostatnie przygotowania przed występem. Gdzieś dalej dało się zobaczyć dumnego ojca elfiej rodziny. Czyli Huberta ubranego już w kostium mrocznego elfa. Jeszcze go któraś z kobiet pudrowała i chyba sprawdzała wygląd przed wyjściem na scenę. Wczoraj on zapowiadał skecz jak zresztą najczęściej to się odbywało. Pewnie więc szykował się już i dzisiaj to tego samego. Wkrótce więc to przedstawienie się rozpocznie.

- Chodź, zobaczymy czy dziewczyny nam zajęły jakieś miejsce. Jak nie to to trzeba będzie się przebijać łokciami i butami. - pociągnął ją w stronę wyjścia na widownię gotów zająć miejsce na widowni. W końcu w przeciwieństwie do niej nie było go wczoraj na premierze to nie wiedział czego się spodziewać po tej nowej sztuce artystów z Glasgow.

- Dobrze poruczniku, wam zostawiam przedarcie i kontakt bezpośredni z jednostkami wroga. Ja jako jednostka cywilna po szkoleniu postaram się chronić wasze plecy podczas tego niebezpiecznego zadania ze względu na nieadekwatny dobór obuwia - dziewczyna z udawaną powagą wykonała salut wolną ręką, idąc za partnerem na główną salę. Miała dzięki temu bardzo dobrą perspektywę na chroniony teren.
- No dobra… nie tylko plecy trzeba chronić - dodała, a jej uśmiech zrobił się na moment zębaty jak u drapieżnika. Szybko jednak się opanowała, wracając do uprzejmości i zwykłego, neutralnego szczerzenia, bo ludzie patrzyli.

- A więc za mną! Naprzód marsz! - zakomenderował w przesadnie żartobliwy sposób jakby był jakimś starszym zastępowym w skautach i mieli się udawać na jakieś ćwiczenia. Wrócili tym samym korytarzem co przyszli i jak wyszli na salę gimnastyczną to była już pełna. Przez tą jakaś godzinę jaka minęła odkąd tu weszli i zniknęli na zapleczu to większość krzeseł była już zajęta. Podobnie jak wczoraj na premierze. Ale nie było trudno zlokalizować resztę koleżanek. W końcu sektor VIP-owski, czyli krzesła ustawione rzędami tuż przy scenie był na pierwszym planie. Dziewczyny jak ich zobaczyły pomachały do nich i widać było, że trzymają dwa miejsca specjalnie dla nich. Porucznik wraz z partnerką skierowali się właśnie tam. Nie zdążyli nawet tam dojść gdy Hubert jako elf wyszedł na scenę witany oklaskami i okrzykami.

- Zdążyliście w samą porę. - mruknęła Maya gdy ją mijali. Usiedli zaraz obok, między nią a panią ginekolog w okularach. I mogli już jako widzowie oglądać i słuchać powitanie aktorów z Glasgow. Bo Jeanette, już też jako elfka, dołączyła do swojego partnera na scenie.

- Witamy serdecznie najukochańszą i najgorętszą publiczność po tej stronie szkockiego wybrzeża! - zawołał Hubert wzbudzając kolejną burzę oklasków i aplauzu. Potem zaczął zapowiadać nową sztukę co wyglądało dość podobnie jak wczoraj na premierze. Tylko tym razem zamiast czerwonoskórej Demi była Jeanette. I zamiast podziękowań dla szpitala i jego personelu co wczoraj takie niesamowite wrażenie zrobiło gdy Kitty wspomniała o tym przed występem dzisiaj Jeanette wspomniała o książkach i wszelkich pomocach dydaktycznych aby je znosić do Fran i jej miejskiej biblioteki.

- O, zobacz Domi, pamiętała o nas. - Gemma była zachwycona gdy nachyliła się do koleżanki dając znać zadowoleniu, że znów aktorki z Glasgow prawie od niechcenia zdobyły im parę punktów rozgłosu i życzliwości tylko dlatego, że wspomniały o nich ze sceny przed masowo zgromadzoną publicznością złożoną z mieszkańców bazy Clyde. A gdy dwójka aktorów zeszła ze sceny znów zrobiło się trochę ciszej gdy widownia została z zasuniętymi kotarami. I czekała na rozpoczęcie pierwszej sceny nowej sztuki. Długo nie musieli trwać w oczekiwaniu, bo szybko znajome twarze pojawiły się ponownie, rozpoczynając po raz kolejny rozbawiać publiczność.
Domino mimo że widziała wczoraj ten sam skecz, bawiła się dobrze. Tym lepiej gdy kątem oka zerkała na reakcję siedzącego obok łapsa o którego wreszcie zaczęła się pełnoprawnie opierać, skoro nie musiała skrywać afektu którym go darzyła. Wreszcie złapała się na tym, że więcej uwagi poświęca towarzyszowi niż scenie, ale jakoś jej to nie ziębiło.

Czas mijał szybko, zanim się zorientowali aktorzy ukłonili się na koniec i tyle. Zeszli ponownie do widowni, zupełnie jak wieczór wcześniej. Damskie towarzystwo Dominique chętnie ruszyło w ich stronę, za nimi blond doktor pod ramię z wysokim Wingfieldem ciesząc się jak diabli, bo był jej i reszta mogła spadać ze swoimi komentarzami, albo docinkami. Jedno wyjście zamykało gęby na niedorzeczne plotki. Była szczęśliwa, Tom też nie wyglądał jakby był tam za karę. Przywitali sie z aktorami, wymienili parę zdań oraz wzięli autografy, a potem razem z Kitty ruszyli z powrotem na osiedle bloków gdzie ostatecznie się rozstali. Dziewczyny dziarskim, wesołym gronem ruszyły do mieszkania Gemmy, a Domino i Thomas poszli do jego mieszkania. W końcu, aby było sprawiedliwie, należało teraz przeszkadzać jego sąsiadom późną nocą.
 
__________________
This is my party
And I'll die if I want to
Dydelfina jest offline