Tupik z niedowierzaniem przyglądał się pozom jakie Marco odstawiał w ogrodach Henrietty, już sam fakt że niemal wyskoczył z kolczugi bez jej rozpinania robił wrażenie , niczym sławetny elfi Houdini wykręcał się doskonale z więzów, nawet tych które Tupik uważał za nie do wydostania się – a wszak miał w tym nietęgą praktykę. Niestety pokazy okruszone srebrem , służące też prostemu zadowoleniu gości władczyni Serrig, przyciągały uwagę okolicznych strażników którzy tak jak Tupik z szerokim uśmiechem , gwizdami i oklaskami , przyglądali się pokazom Marko. Cóż Tupik postanowił zostawić sprawę specjaliście i zwyczajnie cicho powiedział ( podczas udawanego kaszlu osłanianego rękawem – na wypadek gdyby ktoś miał obserwować ruch jego ust ) że list od Łasiczki ma dla niego w prawej kieszeni.
To wystarczyło Marco zaczął odstawiać takie salta i piruety wokół Tupika iż niemal sam nie wiedział w którym momencie listu już nie miał, a z całą pewnością nikt kto obserwował zajście z większej odległości nie mógł niczego zauważyć, chyba że z pomocą magii…
Obecność Inkwizytora zaniepokoiła Tupika z oczywistych względów. Dwoje z jego towarzyszy parało się magią – w ten czy w inny sposób a żaden z nich nie posługiwał się licencją z kolegium, gdyby do wszystkiego dodać wywoływanie demonów, nawet Tupik mógł poczuć swąd dymu i ból wiążący się z opalaniem własnego ciała. Może nie brał udziału w samym przyzwaniu, ale też go nie powstrzymał ani nie doniósł na kamratów. Tropiciele czarownic i czarowników palili na stosie za mniejsze przewiny.
Przy pierwszej okazji dał znać o obecności inkwizytora zarówno Paczence jak i Theo – musieli uważać bardziej niż zwykle i panować nad sobą, zabawa z mocą stawała się w tym momencie jeszcze bardziej niebezpiecznia – niż była do tej pory, a biorąc pod uwage wszystkie fajerwerki jakie do tej pory Tupik widział przypominało to zjeżdżanie na desce z stromej góry śnieżnej. Nie znając szlaku. Zasadniczo wypadek był tylko kwestią czasu.
***
Na trakcie Tupikowi wrócił nieco humor, przynajmniej do czasu aż wóz zaklinował się na moście a już na pewno do czasu aż natknęli się na kolejnych łowców czarownic. „Więcej was matka nie miała?” Przemknęło przez myśl halflingowi , który do tej pory niemal nie słyszał o łowcach , a w ostatnich dniach nie dośc że miał wiarygodne informacje na temat działalności jednego z nich, to jeszcze kolejnych spotkał wprost na swej ścieżce.
Zerknął na Semena który naciągnął bełta , miał nadzieje, że kozak nie zamierza w panice zastrzelić łowców, przez chwilę zastanawiał się czy dobrze zrobił mówiąc mu o inkwizytorze, czy nie zasiał czasem paniki w głowie Semena, ale ten zdawał się być dośc opanowany i raczej przygotowywał się na wszystko niż wykręcał jakiś numer podobny do niedawnej krwawej łaźni w drodze do Serrige.
Sam również postanowił się przygotować – rozglądając po okolicznych chatach oraz uważniej obserwując zbirów. Przez głowę przemknęło mu myśl , że Theo widząc palone książki pewnie już wszynał by burdę, coś jednak mówiło Tupikowi że burda wybuchnie tak czy siak.
Postanowił trzymać się z tyłu , nie schodząc z konia. Wręcz odjechał – cofnął się kilkanaście metrów – tak by mieć swobodę ostrzału. W ślad za Paczenkiem wyciągnął i załadował procę, wciąż miał świeże blizny po starciu z klanowymi i nie zamierzał znów dać się pokiereszować w starciu z zbirami. Mocniej ścisnał konia udami, gotów do szybkiego odjazdu na jeszcze bezpieczniejszą odległość gdyby zaszła taka potrzeba. Na razie nie zabierał głosu , to nie były ich teren, niemniej musiał przyznać banitom że przykrywkę do napaści mieli niemal doskonałą. W każdym razie w zupełności wystarczająca na opuszczone przez pana latyfundria. Idealną do rabowania wsi. Który z chłopów widząc łowców myślałby choć przez chwilę o podważaniu ich kompetencji? Nie mówiąc już o żądaniu papierów czy tez w ogóle umiejętności ich przeczytania… Tak dziesięć punktów za pomysł , pięć za wykonanie i trzy za przygotowanie… Nie mogli debile opłacić lub przymusić choć jakiegoś żaka by machał podrobionymi papierami i oczywiście potrafił je przeczytać? No cóż, Tupik z pewnością przygotowałby to wszystko lepiej … gdyby jeszcze parał się starym rzemiosłem.