Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-08-2022, 15:29   #42
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Miejsce makabrycznej kaźni, 22 sierpnia 2595

Bernamot Gauthier potrzebował chwili, aby opanować wzburzenie, pod wpływem którego nabrzmiały mu żyły na skroniach, a skóra przybrała krwistej barwy. Przez moment Jehan nie mógł się oprzeć wrażeniu, że Rzeźnik pod wpływem wściekłości naprawdę roztrzaska Yago czaszkę, lecz koniec końców spolegliwe słowa Bordenoir przyniosły starcowi refleksję, która być może ocaliła go od apopleksji.

- Imbecyl! - wysyczał Gauthier - Bezmyślny ignorant z dzikiego kraju! André, gdzie jest André?

Spośród ciżby anabaptystów wychynął młody mężczyzna o pobladłej twarzy, zastygłej w grymasie nieznośnego cierpienia. Jego prawa ręka wisiała na prowizorycznym temblaku u szyi - a raczej nie tyle cała ręka, co jej kikut kończący się raptownie w połowie przedramienia. Opatrunek upstrzony był plamami zaschniętej krwi, co razem z widocznym cierpieniem młodzieńca świadczyło o świeżości odniesionych obrażeń.

- André musiał zapłacić za swoją pomyłkę - wycedził przez zęby Gauthier - Zbyt szybko chciał pochwycić to coś, gdy uciekało i złapał je gołą dłonią. I już nie ma tej dłoni.

Wciąż poczerwienialy po twarzy starzec podszedł do Yago, wbił w twarz krzepkiego Polanina pełne odrazy spojrzenie. Jego palce oplatały żelazny amulet z taką siłą, że z rozciętej w kilku miejscach o jego krawędzie skóry Gauthiera zaczęła kapać krew.

- Jeśli potrafimy odjąć splugawiony Pleśnią członek jednemu ze swoich, co możemy zrobić komuś, kto nigdy nie zaznał oświecenia Pneumy?

Śledzący coraz bardziej niepokojącą wymianę zdań Kuoro Wanadu nie mógł nie zauważyć jak niektórzy wojownicy przesuwają się w odpowiedzi na zmienną pozycję Rzeźnika, jak otaczają Yago oplatając go siecią ciał gotowych wystrzelić ku klanycie pod byle pretekstem. Ci ludzie nie mieli w sobie niczego podobnego do harapów, ale Neolibijczyk miał lodowatą pewność tego, że byli w stanie sprawić Yago niczym guźca i to w mgnieniu oka.

Lecz Bernamot Gauthier najwyraźniej zdecydował, że prezentacja okaleczonego członka świty wystarczy i że nie widzi potrzeby powieszenia Yago za nogi na wiązie w zamiarze wypatroszenia go jak wieprza.

- Zbyt długo tu już tkwimy! - sarknął Rzeźnik odwracając się plecami do Polanina i dając palcami lewej dłoni jakiś znany tylko Żercom znak. Ci widząc go natychmiast dosunęli się do Yago, zaczęli swoimi ciałami wypychać mężczyznę w kierunku przejścia na trakt - Do rzeczy! Jak mówiłem, odkryliśmy tę bandę opodal Lézignanu. Byli w drodze na południe, ku wybrzeżu. Na nasz widok próbowali zawrócić, większość dopadliśmy w pościgu. Ta trójka dotarła najdalej w głąb pogórza. Ci, którzy wiszą na drzewie robili wszystko, aby ocalić siewcę. Odrażająca lojalność, ślepa i grzeszna. Spójrz na mnie, chłopcze! Dziecię Bordenoir!

Rzeźnik z Queribusu strzelił palcami przyciągając do siebie uwagę Jehana, który starał się jednocześnie słuchać perory Gauthiera, przyjrzeć się bliżej nosicielce plagi oraz nie spuszczać z oczu trącanego łokciami i torsami poirytowanych Żerców Yago.

- Powiedz Veracqowi i Radzie Żurawi, że Perpignan musi dokonać oczyszczenia. Zło powróciło po latach, przyniosło zepsucie Pleśni. Powiedz im to: Przedrzeźniacze powróciły. Zapamiętasz? Przedrzeźniacze powróciły.

- Zapamiętałem wszystko co do słowa, wasza wielebność - młody Bordenoir ponownie przyłożył pięść do serca, dłonią dzierżącą kurczowo bezcenną pocztową tubę - Przekażę jak mi przykazano.

- Wyśmienicie, mój chłopcze - Bernamot Gauthier uśmiechnął się bez cienia wesołości, niczym drapieżnik węszący w powietrzu woń następnej ofiary - Wierzę, że ten oto znamienity afrykański poseł otoczy cię bezpieczeństwem swego immunitetu w drodze na dwór Pięści. Wszak i Trypolisowi zależy na tym, by Perpignan wciąż kwitnął ku chwale Franki i zyskom Banku.

Kuoro Wanadu skinął niemo głową okazując stonowane poparcie dla słów fanatycznego ortodoksa. Jego spojrzenie prześlizgnęło się po ciele kobiety, które wedle nauk kultu Anubisa skorumpowała bezpowrotnie zła moc ba, potem zatrzymało się na pozbawionym przedramienia młodym orgiastyku.

Bezwzględność zaiste godna dzierżącego pobłogosławiony sierp ammita lub troszczącego się o swoją sforę dumisai. Być może mimo wszystko aż tak bardzo się od siebie nie różnimy?

Gauthier podchwycił spojrzenie Neolibijczyka, ale chyba opacznie zrozumiał jego znaczenie, bo pokręcił głową w odpowiedzi na wyobrażone sobie w myślach pytanie.

- Nie zostanie kaleką - oznajmił ujmując André za ramię w geście ojcowskiej troski - Mamy w enklawie kowala, który wykuwa doskonałe haki. Nauczył się tego w Lucatore. Na początku wojny, kiedy jeszcze organizowano wymiany jeńców, jehammedanie obcinali naszym więźniom jedną z dłoni, zanim ich uwalniali, aby nigdy już nie udźwignęli bidenhandera. Głupcy. Myśmy ich jeńcom urzynali w zamian jaja. Dopiero po latach zrozumieli, kto lepiej na tym wyszedł. Wojownik z hakiem zamiast dłoni wciąż może płodzić zdrowe dzieci, w przeciwieństwie do kastrata. Nie będziemy was już dłużej zatrzymywać, pośle, wciąż daleka przed wami droga.

Jeden z Żerców wyrósł w rozkroku nad półprzytomną kobietą o porośniętej białym kożuchem twarzy i zaczął ją polewać ciemną cieczą tryskającą z odkorkowanego naprędce metalowego pojemnika. W powietrzu rozszedł się natychmiast ostry chemiczny zapach, którego nie sposób było pomylić z czymkolwiek innym, ale skąpana w petrolu apokaliptyczka jedynie przeciągnęła się ospale i zakaszlała wypluwając na ziemię grudki gęstego jasnego śluzu.

- Queribus i Perpignan łączyły niegdyś braterskie więzy - powiedział Bernamot Gauthier stając u boku Jehana Ameliena Baudelaire i wyciągając w jego stronę ręce. W jednej dłoni dzierżył zapalniczkę, w drugiej wąski pas ciemnego materiału - Odsunęliście nas oferując gościnę zdradzieckim kozojebcom, ale my szanujemy przeszłość. Za odnowę tego braterstwa, spal to obrzydlistwo na chwałę Pneumy i Bordenoir.

Moi drodzy, spotkanie z Rzeźnikiem praktycznie dobiegło końca. Rzuty dla Yago okazały się względnie przeciętne, ale na szczęście ocaliły nierozważnego klanytę od ćwiartowania. Jehan ma list i wie, co przekazać na dworze - na koniec musi jeszcze spalić żywcem siewczynię plagi i możecie ruszać w swoją stronę. Kilka dodatkowych słów komentarza za chwilę w wątku technicznym.


 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem