Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-08-2022, 17:40   #43
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Miejsce makabrycznej kaźni, 22 sierpnia 2595

Tyleż się działo na tej przeklętej polanie, że Jehan powoli nie nadążał z należytą obserwacją każdego z punktów. Miał zaledwie parę oczu i choćby nie wiadomo jak prędko śmigał tym zielonym spojrzeniem, niektóre detale siłą rzeczy musiał ominąć. A gdy Rzeźnik wywołał z szeregu Anabaptystów okaleczonego André, cała uwaga Bordenoira spłynęła w jego kierunku. Lekko rozchylone usta, twarz wygięta w grymasie i wzrok jasno telegrafujący sentyment Jehana, który można było podsumować słowami "żal mi ciebie". Przystojna młoda twarz i ciało znaczone wyrobionymi od machania bidenhanderem mięśniami, cała ta przyjemna dla oczu uroda zniszczona przez jedną chwilę nieuwagi, pochopne chwycenie Kruka za ogon. Ten obrzydliwy kikut zniszczył to wszystko, a jakby tego było mało Gauthier planował dołożyć jeszcze hak, zupełnie już bezczeszcząc niegdysiejszy przejaw naturalnego piękna. Jehan zmełł w ustach zgryźliwą uwagę, że hak przy orgiach byłby wielce niewygodny i może powinni zastanowić się nad bardziej falliczną protezą, obdarzył André ostatnim spojrzeniem pełnym litości i ciężar zielonego spojrzenia na powrót spoczął w pełni na Rzeźniku z Queribusu.

Gauthierową perorę odnotował skrzętnie, obiecując że niczego nie pominie gdy przyjdzie mu zdawać raport Veracqowi. Cały teatr zaczął się już chylić ku końcowi, Yago (szczęśliwie w jednym kawałku) zaczął być wypychany z powrotem na trakt, a leperoskę nasączoną hojną dozą petrolu. Ostatni akt obył się bez niespodziewanego zwrotu akcji, Jehan w kościach przeczuwał że to właśnie jemu Diabeł powierzy wątpliwy zaszczyt płomiennego zwieńczenia całego przedstawienia. Baudelaire stłumił ciężkie westchnienie, przewieszając tubus przez ramię i na powrót sięgając ku głębinom płaszcza.

- Ku chwale Bordenoir i Pneumy - powtórzył głucho.

Purpurowy materiał chusty owinął ostrożnie i dokładnie wokół dolnej partii twarzy. Nie zamierzał okazać słabości w ostatniej chwili, odrzucając polecenie Gauthiera, ale nie zamierzał też wdychać gryzących oparów i smrodu kremowanego ciała. Przyjął więc "dary" Rzeźnika i odwrócił się na pięcie, zmierzając ku apokaliptyczce. Nad ciałem zatrzymał się tylko na chwilę, przełykając głośno ślinę, chcąc zwilżyć nagle suche i ściskając się gardło. Krucza leperoska, wbrew pozorom, miała szczęście. Ból, o ile jakiś przedrze się przez jej odurzenie, powinien trwać o wiele krócej niż ten, jakim Anabaptyści obdarzyli pozostałą dwójkę. Męczarnia powinna trwać tylko do chwili, w której przymusowa kremacja wypali wszystkie nerwy, a dym i opary zakończą jej żywot.

Odpalając zapalniczkę i zawieszając materiał nad płomieniem, Jehan przelotnie zastanowił się, czy leperoska została obdarzona chociażby częścią mistycznych właściwości, jakie Mirar nadawał Pragnostykom. Wątpił. Jeśli rzeczywiście widziała przyszłość, nie byłoby jej tutaj. Chyba że losy ludzkie były z góry ustalone, przypieczętowane i nienaruszalne. Nienaturalność wylewająca się z Miraru fascynowała Jehana, ale odpuścił sobie filozoficzne rozważania na temat predeterminizmu i wolnej woli. Leperoska zaczęła wyć jak banshee.

Jehan wrócił do Gauthiera, oddając mu zapalniczkę i ściągając chustę na szyję, ignorując krzyki i smród jakie zaczęły wypełniać polanę.

- Rzadkością jest spotkać człowieka, który zasługuje na swoją reputację - oznajmił w przypływie nagłej śmiałości. - Jeśli Chwalebny Veracq przypomni sobie o naszych przeszłych więzach i postanowi szukać pańskiej... ekspertyzy... Gdzie ją odnajdzie? Czy Wasza Wielebność zamierza wrócić prosto do Queribusu?
 
Aro jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem