Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-08-2022, 21:30   #45
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Miejsce makabrycznej kaźni, 22 sierpnia 2595

"A oto koń płowy," zamruczał w myślach Jehan gdy Gauthier zbliżył się do niego, przemawiając już z wysokości siodła. Płomienny finisz zwiastował koniec losowego spotkania z legendą, a wymieniane grzeczności dublowały też jako słowa pożegnania. Baudelaire odwzajemnił zaskakujący gest Rzeźnika, po raz ostatni już pochylając głowę w okazie szacunku, milczeniem pomijając "zaproszenie" do Queribusu. Religijny fanatyzm byłby mu tylko kulą u nogi, kłócąc się z wyrobionym przez lata oportunistycznym pragmatyzmem i pragmatycznym oportunizmem. Jehan odprowadził Gauthiera spojrzeniem, w które wdarła się dobrze widzialna ulga, tym wyraźniejsza, im dalej odjeżdżał Diabeł.

- À bientôt - wyszeptał. Wątpił by miało to być ich ostatnie spotkanie.

Uległość wyparowała w dal, niczym leproza pod wiązem. Kark już się nie zginał w pokłonach, a i sylwetka wyraźnie nabrała większego luzu, gdy Jehan odetchnął głęboko, dopiero teraz oddychając pełną piersią. Co tylko zmotywowało go jeszcze bardziej do jak najprędszego opuszczenia krwawej polany, ale i to nie było mu dane. Wysiekane przejście na trakt zagrodził Ruiz ze szczeniakami, którym dalej brakło języka w gębach i buńczucznego machismo jakim epatowali przed natknięciem się na Rzeźnika. Stary Miecz chciał wyjaśnień, Jehan chciał ruszyć dalej jak najprędzej.

- Pleśń - wskazał dłonią płonące dalej ciało, na szczęście już martwe i niewyjące w bólu. Palec następnie wyciągnął się w stronę zmasakrowanym trupów. - I jej protektorzy. Nie mitrężmy, panie Ruiz, ruszajmy dalej. Rozmawiać możemy w siodłach.

Adrenalina przestała być już pompowana w żyły Jehana, któremu naprawdę marzył się rychły powrót za ciemny krąg Bordenoirów. Zwłaszcza że miał cenny ładunek do dostarczenia, który powoli zaczynał zaprzątać mu myśli. Nie czekając na Jehammedan, przecisnął się bokiem i ruszył z powrotem ku karawanie.
 
Aro jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem