Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-08-2022, 21:35   #204
Nanatar
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Domostowo Victora, ranek 21 shnyk-ranu

Na słowa Milcarra i gest ku schodom Victor znacząco uniósł dłoń.

- Pomogę wam, ale muszę o coś prosić, po pierwsze musicie się zająć Julią, przez miesiąc, będę pewnie pod czujną obserwacją. Po drugie chciałbym z powrotem swojego dżina, można wyjąc książkę, nieotwierana nic nie czyni. Na skórze ma tylko cztery wyciśnięte prostokąty.

- Do rzeczy, potrzebuję ciemnego pomieszczenia, mus mi się ponaglić - niespokojnie i duszno syczał spod maski półork spoglądając przez duże okno na południe wsi, gdzie przez ziemny wał przejeżdżało trzech jeźdźców, za nimi wóz i na końcu kroczył olbrzym. - bardzo nagli

- Oczyszczę was ze wszystkiego, klnę się na rycerski honor - powstrzymywał gospodarz - Powiem, że pewnie zginęliście, albo uciekliście. Obwinię Vańkę i klątwę zza grobu. Nie odbierzecie nagrody od sołtysa, ale to brudne pieniądze. Jeszcze by się jakaś klątwa pociągnęła za tym - uśmiechnął się. To wyraźnie i nadciągająca inkwizycja przekonało już Allena do układów miedzy odtwarzowionym Milcarrem i Victorem. Bhurrek wyraźnie też brał stronę żebraka.

Tymczasem Victor podszedł do sekretarzyka, wyjął mieszczącą się w dłoni szklaną kulę i delikatnie obrócił gładząc powierzchnię palcami. Przezroczyste szkło przykrył ciemny dym, który z każdą chwilą gęstniał i po chwili pomieszczenie oświetlały tylko trzy magiczne ogniki, wyczarowane z kuli przez właściciela.

- Spotkamy się pierwszego Orakt-ran, w portowej giełdzie. Będzie ruch. A teraz jeśli pozwolicie odbiorę dżina i oddam wam książkę, czy cokolwiek to jest.

Żebrak odstawił dzban, zaś przystępującemu do wydobycia przedmiotu czarodziejowi asystował czujny Bhurrek, gotowy pacnąć go maczugą, na choćby pozór zdrady. Elf zaś nie mógł nadziwić się magicznym zabiegom. z jednej strony straszna książeczka i dżin w amforze, a z drugiej Milcarr w masce, odczytujący z pergaminu potężny czar.

Żebrak czuł coraz bardziej ciężar maski, kolejna scena mogłaby kosztować go zbyt wiele, zastępcza twarz była coraz bardziej zachłanna i niezaspokojona. Kiedy czytał słowa zaklęcia wydawały się oczywiste, ale zaraz jakby przybyło mu dwie dekady. bolały kości, kuło w mięśniach. Przez wąski otwór widział tylko rozmyte kształty kompanów, z drugiej strony mrok. Ciemność gorsza od ślepoty, Choć wiedział po drugiej stronie swej destynacji, mroczne pomieszczenie starego browaru, to oczy, uszy i nos czuły tylko zbity mrok.

Niemałą fascynację wciągającą czernią okazywał również elf, gotów weń wejść z czystej ciekawości. Podejrzewał wprawdzie portal, ale nie wierzył, że półork jest zdolny taki otworzyć. Oderwał go dopiero.

- Cholera, tu jest pusto, dżin zwiał. - Gnoll już zastygł z wzniesionym orężem. - uciekł.

- Jak to uciekł? - Allen - Jest tu gdzieś, powinniśmy to dostrzec.
- Tak powinniśmy. Jego tu nie ma, uciekł do księgi. Musimy złamać szyfr, sami z nim tam nie macie szans. Co wiecie o artefakcie?

Żebrak słaby jak nigdy, usiadł na zydlu ciężko oddychając, czuł przez metal maski magiczną energię, którą powołał do istnienia. Wrota wibrowały duszącym cieniem. Na szczęście podniecony Elf cos sobie przypomniał.

- Szamanie Sporyszu Dziędzierzawo, powierzam ci tą chwilę przyszłości, kiedy wrócicie zdecydujesz co z nią zrobisz. Obłożona jest szyfrem tego co wkrótce napotkasz, innych czeka ułuda to szaman Złotej Ordy.

- Rok temu kiedy wypływali na Wall... Miał napotkać Wall. - czarodziej przyłożył rękę do księgi i przesunął po wytłoczynach w skórze. Wall. Bhurrek brutalnie odsunął cherlawego Elfa i zaglądnął ciekawy razem z Victorem.

Znaleźli się w pałacu, szerokie korytarze, wszędzie rośliny, niespotykanie bogate zdobienia. Dworzanie zdawali się ich nie dostrzegać. Jak oni niezauważalnie ze schodów na krużganki przesunęła się zamaskowana postać, za nią jak cień powietrzny diablik. - Mam go - odezwał się szlachcic i pobiegł za pochodem, Gnoll na nimi, ale kiedy Victor kneblował dżina w symbolicznym słoju, gniewnie wydając rozkazy, Węszymorda z nosem przy ziemi tropił zamaskowanego cherlaka. Zauważył ze zdumieniem, że ludzie pierzchają na jego widok czyniąc raban, już słyszał tupot nóg strażników, świsnęła strzała. Bhurrek dopadł uchylonych drzwi komnaty, gdzie zniknął ślad. Tam wielki łycar na kolanach, ogromniasty mąż w tunice z czarnym dwugłowym orłem na czerwonym tle, umierał z poderżniętym gardłem. Nad nim zabójca, cherlawy półork, albo półelf, wytrząsał z woreczka nasionka. Ciało olbrzyma skurczyło się, naciągnęło i rozlało w szlam. zabójca dostrzegł intruza i skierował ku oknu. wyskoczył. Barbarzyńca był gotów skoczyć za nim, ale do ziemi było więcej pięter niż Gnoll umiał zliczyć. Okno pałacu tonęło w chmurach. Pośród wieczornego słońca miedzy rzadkimi obłokami wysoko pysznił się zielony księżyc w drugiej kwarcie. Pachniało lawendą i melonami. Do pomieszczenia wtargnął Victor. trzeba wracać, to zad zbyt realne. Wall



Postacie Victora i Bhurrka najpierw przyblakły, a wkrótce potem zupełnie zniknęły, zaś książeczka zmieniła się w małą zielona prawie kuleczkę. była nieregularna. Allen zbladł, Milcarr nie miał siły i tylko ponaglał. Trwało to wszak tylko chwilę, mężczyźni zaraz na powrót się pojawili. Victor szczęśliwy ze zwojem. Bhurrek z źrenicami większymi od samych oczu. Przedmiot na powrót stał się książeczką.

Pokonując wielki ból Ślepak zerwał się z miejsca i zagarnął przedmiot, wskazał kierunek w czerń. Wrażenie było jakby odwrotne do narodzin. odczuli straszny ból, mając wrażenie rozerwania na strzępy, ale wyszli w znanej sobie już świetlicy starego browaru.

Świątynia Surelliona

Wciąż nie mając odwagi zdjąć maski Milcarr osunął się w ramiona Patyka, chudego i wysokiego nad wyraz elfa. Zaalarmowani przez niego inni kultyści prędko zjawili się z bronią w ręku. Bhurrek odruchowo się zjeżył, plwociną zaatakował najbliższego. Allen coś krzyczał podnosząc ramiona, ale ręku ściskając jakiś pergamin. Wreszcie Patyk wyswobodził półorka z twarzomaski. Pierwszy haust powietrza zabolał i żebrak myślał, że umrze, ale z każdym kolejnym było lepiej. Wreszcie wypluł kilka kropel krwi. Ta płynęła też z oczu. Zamieszanie dookoła niezmiernie drażniło, dłonie szukały po omacku ukojenia, podświadomość pragnęła na powrót przywdziać maskę. Szczęściem kompani zabrali ją poza zasięg jego rąk.

- Gdzie Mistrz? - zdołał wydyszeć

- Wyszedł, ale powinien niebawem wrócić. - zapewniał Patyk
- Właśnie wróciłem - pojawił się we właściwym momencie - Mamy gości, napijmy się, mam akurat, nieco vina i odrobinę miodu. Rozsiądźcie się, jego ułóżcie tu. Dobrze bracie? - zwrócił się do Milcarra
- Dobrze - odparł przeciw ogólnemu stanowi żebrak - mam to coś. Muszę oddać jak najszybciej, o szczegóły pytaj Gnolla i Elfa. Potrzebuję jeszcze dziś wozu, chwilę tylko odpoczniemy i musimy wrócić po przyjaciół na trakt.

Surellion wziął do rąk przedmiot. Oczy zalśniły mu boskością. - Odpocznij, ale zaraz do ciebie wrócę - udał się do kręgu przy rozgrzanym piecu, by wysłuchać opowieści Allena i Bhurrka. Węszymorda mógł opowiedzieć o wszystkich swych przygodach, nawet grając do tego na bębnie, następnie ze swej strony upojony przeżyciem Elf chętnie zdradził jak złamali z Victorem szyfr.

Udało się cało choć poobijani powrócić do Ostragaru. Czy Victor wywiąże się z umowy, czy bohaterowie się z niej wywiążą?

Jak dużo powie Bhurrek, zapewniam, że Surellion będzie miał szczodrą rękę, ale z żarciem w wypasie to się nie równa.

Proszę o kończące wpisy, jak Milcarr zmęczony na wozie z kimś z kultystów odbiera dwie dusze ze szlaku, opisz zdobyte skarby, to się przyda, bo zostanie w wątku. Sugeruje przekupić jakoś Allena, np: nie zidentyfikowanymi miksturami. I zaspokoić Bhurrka.

Keth: Gnoll ma jeszcze zaproszenie do obozu barbarzyńców, gdzie obiecano mu niewolnika jeśli wygra bójkę rozpoczętą w stodole z dwoma awanturnikami.

Możecie naprawdę pofantazjować. na koniec będzie jeszcze mój epilog, wieńczący jak się okazało mini kampanię.

Po przygodzie możecie zapiać sobie poziom 4/4 Bhurrek 251/251 Milcarr 400/400, może jeszcze ktoś poprowadzi Surelliadę. Allen 251/251, Sotto nie przeżył.

 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 12-08-2022 o 21:43.
Nanatar jest teraz online