Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-07-2022, 22:18   #201
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Domostowo Victora, ranek 21 shnyk-ranu

Wyrwany z magicznego snu szlachcic z wolna wracał do zwyczajowego skupienia i etykiety. Oczy przestały chaotycznie obserwować pomieszczenie, mięśnie zelżały, dłonie trzymały oręż swobodniej, nie tracąc nic z szermierczej postawy, Victor przeszedł kilka kroków w swoje lewo. Schylił się jakby szukając czegoś pod roztrzaskanym przez Bhurrka stolikiem. Kiedy przemówił znów czuć było opanowanie i władczość.

- Pierwszy powaliłbym tego Gnollu, kto wątpiłby w twoją bitność i odwagę. Czuję, że czeka cię żywot pełen heroicznych czynów i wielkich zwycięstw. Pytasz co z bydłem. Racja kurwa. - jakby coś kalkulując - Vańka, śmierć Marka, zarażone bydło teraz oblegające moje domostwo, - wyjrzał przez okno - I ta książeczka, gdzie ona jest? Bo mam wrażenie, że zniknęła. - znów na Milcarra - odstaw mówiłem ten dzban! W środku jest Dżin, jak rozbijesz naczynie wylezie i będę miał trzy życzenia, ale ja nie ty, a wtedy powiem mu żeby zamknął cię gdzieś indziej! Popatrz na Bhurrka! - wskazał barbarzyńcę za przykład - Zadaje właściwe pytania, negocjuje. - zwróciwszy się już do Gnolla - Bhurrku z klanu Węszymordów, pragnąłbym mieć w tobie kompana, czy zechciałbyś być mym uczniem kiedy już cała ta afera z księgą Wojaży się rozwiąże. Przemyśl to.

- To nie księga wojaży, to jakieś oszustwo, któremu uległeś, a my cię uratowaliśmy - próbował krzyczeć Elf, ale jego głos był słaby - To książka zabrana posłańcowi, a niepowołani do jej otworzenia, kiedy próbują ją identyfikować są zwodzeni przez czary. - kontynuował Allen próbując się podnieść.

Gospodarz zmrużył oczy, zmarszczył czoło i wyglądnął jeszcze raz przez okno.

- Zdychają. - zakomunikował - zdjęliście zarazę. Możecie podjąć nagrodę, poświadczę nawet u katańskich za wami. mam tam znajomości, walczyłem pod jednym urukiem w ich kampanii. Jak powiecie gdzie jest moja kobieta i oddacie mi przesyłkę to jeszcze zapłacę.

- To nie jest Twoje, miało trafić do szamana Sporysza. - Allen ugryzł się w język
- Więc nie jest też wasze. Oddam Sporyszowi i bardzo dobrze zapłacę.
- Naszi onu, zdobycza - wtrącił się Bhurrek
- Ja mogę odsprzedać, jeśli szlachetny Victor da na pergaminie i przysięgnie na rycerski honor.
- Przysięgnę - zapewnił rycerz

Wreszcie odezwał się spod maski Milcarr. jego głos był słaby i zdawało się jakby mówiący cierpiał.

- Twoja Pani jest z moim sługą bezpieczna, będzie ją chronił dopóki go nie odwołam. Uszli już dawno. Ale nie możemy tego ci oddać.

- Dlaczego nie możecie? dlaczego.. - wtedy wzrok Victora spoczął na amforze - Ty to tam wpuściłeś. Kim ty jesteś? Nosisz maskę śmierci, jesteś ślepcem, który widzi więcej niż inni i żebrakiem, który ma sługi. Powiedz co wiesz. natychmiast.
- Tanie Victorze Daniłowiczu - zaczął spod maski uprzejmie półork - Przymknąłeś przed rokiem oko na zabójstwo, na nieuczciwe wzbogacenie się chłopów, a ostatnio nie zareagowałeś na magiczną zarazę, miast tego przywłaszczyłeś sobie przedmiot będący owego zamieszania przyczynkiem. Nie wygląda to dobrze. Oddaj nam przedmiot, pomóż go wydobyć, a i my będziemy milczeć jak grób.
- Wasze koneksje są niczym przy moich, a i w starciu jeden na trzech daję wam ledwo połowę szans.
- Użyję potężnej magii, która cię pokona - Allen zdawał się już czytać trzymany w drżących dłoniach pergamin.
- Ty mi grozisz adepcie?! - zastraszał rycerz, zaraz się jednak opanował - mógłbym cię wiele nauczyć - kusił. - Pomyślcie: Złoto, magiczne zioła dające siłę potencję i nauki za przedmiot,

Wtem rozległ się odległy dźwięk rogu. Wszyscy dobrze go znali, nadciągał rycerz Uruk Hai. Mógł być jeszcze daleko, poza ziemnym wałem.

- To Zirg Ur Daga - oznajmił triumfując Victor - mój dowódca - załatwię wszystko, łącznie z nagrodą od sołtysa.
- Wszystko to za mało - odparł cicho Milcarr - twoja kobieta i usta na kłódkę, za dziwadło. - my nie mamy szans z inkwizycją, ty to co innego. zwal wszystko na Vańkę i zemstę upiora. Spotkamy się w obozie ordy.

Słowa płynące przez maskę miały wyjątkową moc. Naginały umysły do woli żebraka, nawet umysły tak silne jak alchemika. Milcarr płacił za to kolejnymi osłabnięciami. Kręciło mu się w głowie, a puls krwi nienaturalnie zwalniał. Gospodarz skinął głową.


Wylało się trochę tajemnicy, ale drużyna wciąż jest w domostwie Victora. szlachcic zdaje się przekonany do współpracy, ale nie wiadomo co się stanie, kiedy przyjdzie mu stawić czoła inkwizycji. Zarażone krowy padają dość szybko najczęściej w bratobójczych walkach.

Przypominam, że dziewczynę z Łanem wysłaliście na gościniec i tam mieli się schronić z waszym dobytkiem. Możemy uznać, że macie tam umówione miejsce. Na przykład pod jabłonką ze złotymi jabłkami.

Co ostatecznie odpowiecie Victorowi? Przedłożył bardzo intratną propozycję, jeśli oddacie mu artefakt. Jest gotowy nawet podpisać darowizny, czynsze na młyn i udostępnić szkolenie i pracę u niego. Wydaje się rozumieć swój wcześniejszy błąd w ocenie przedmiotu. Czarodzieje mogą się spodziewać, że przystąpił do typowej identyfikacji.



Kusi niemiłosiernie. Komu oddasz artefakt? Victorowi, Inkwizycji, Agentom Uruków, czy wcześniej zobaczy go Surellion? Jak pozbędziesz się dżina? Masz wrażenie, że Allen przystałby na ofertę Victora, może i Bhurrak, kto go tam wie.

Masz wrażenie, że możesz urobić Victora na artefakt, ale już bez kasy i szkoleń.
To jest ten czas chyba do tego co cię tak długo świerzbiło. A przypominam o darmowych akcjach. To znaczy tobie się udaje, ale inni odpierają normalnie.

Maska znów daje przewagę, mówiąc używasz automatycznie czaru Trujące Słowa, z zdaje się dużą antyodpornością, ale dostajesz kolejną ranę to już piata, wciąż lekka. Do tego jesteś osłabiony. -10 do ZR i SZ.

 
Nanatar jest offline  
Stary 31-07-2022, 11:57   #202
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Siedliszcze Wiktora

Śledzący rozmowę gospodarza ze ślepcem Bhurrek nie rozumiał ni w kieł tego, co na zmianę gadali Wiktor i maskacz. Z ich słów wydawała się wybierać jakaś straszna prawda, jakiś klucz do łamigłówki kryjącej rozwiązanie zagadki klątwy. Myśląc tak intensywnie jak nigdy dotąd, gnol zaczął się utrwalać w przeświadczeniu, że lada moment i on zrozumie, o co tu właściwie chodzi.

I wtedy dotarło do niego coś innego - znaczenie oferty, którą założył barbarzyńcy chwilę wcześniej gospodarz, a która potrzebowała trochę czasu, aby pokonać dystans dzielący szpiczaste uszy Bhurrka od jego rozgrzanego niczym bryłka płonącego węgla mózgu.

Wiktor proponował mu - wysłannikowi całego plemienia Wenszymordów, ulubieńcowi samic wodza i sennemu koszmarowi szamana Rheksa - dołączenie do jego watahy? Bhurrka, który nawracał mieszkańców Ostrego Gara na wiarę w Wielkiego Wyjca! Który stał się niekwestionowanym przywódcą sfory sług Shurelliona?

Ta oferta kryła w sobie zniewagę tak wielką, tak głęboką, że świadomość jej rozmiarów dosłownie odebrała gnolowi mowę. Skamieniały z wrażenia Wenszymorda wbił otwarte szeroko żółte ślepia w oblicze Wiktora, który najwyraźniej nie zdawał sobie sprawy z ogromu afrontu, który właśnie uczynił.

Z pyska barbarzyńcy pociekła gęsta długa nitka śliny wieszcząca rychły powrót wściekłej furii.
 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline  
Stary 04-08-2022, 10:03   #203
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Domostowo Victora, ranek 21 shnyk-ranu

Artefaktu nie mógł dostać ni Victor, ni Inkwizytorzy. Musiał go dostać katański wywiad, który trzymał w złotych klatkach dziatwę Milcarra i w rzyci miał Ślepak, kto rościł sobie prawa do przeklętego przedmiotu. Oczywiście nie omieszkał poinformować o wszystkim Sureliona, aby jego bóg miał pierszeństwo w zbadaniu artefaktu, ale ostatecznym rozrachunku miał on trafić w ręcę uruka i półorka, których na swoją zgubę spotkał kiedyś w Kuflu Bajarza, a którzy w mig zorientowali się, że żebrak dotknięty jest mocą Smoczego Serca i wciągnęli go wbrew jego woli na katańskiego usługacza.

- Mus nam uchodzić Tanie Daniłowiczu, bo spotkanie z inkwizycją nie będzie nikomu miłe, a gdy nas wezmą na męki, tedy, choćbyśmy języki w gębach potracili wyda się wszystko, co miało miejsce we wsi, bo wyciągną z nas każdą odrobinę informacji z każdym zerwanym paznokciem, złamanym gnatem czy wypaloną białym żelazem raną. Albo wydobędą to z nas magią, której nie będziemy mogli sie oprzeć i wyspiewamy wszystko radośnie jak babki plotkujące na rybnym targu. A wiedzieć musisz, że wnioski się nasuną iż ty sam w sprawie unurzon byłeś. Może ci męk oszczędzą jako szlachciowi i podkomendnemu Ur Dagi, ale katowskiego miecza już pewnie nie, a wiedz, że żadnej woli nie mam ni ja, ni moi kompani, aby cię do zguby przywlec. Mus ci też wiedzieć, że już duzo wcześniej wysoce postawione persona interesowały sie tym co się w Gnojówce dziać poczęło i to na tyle wcześnie, że pewnikiem nim zaczęło się to w ogóle dziać. Wychodzimy a amforą a ty wskaż nam bezpieczne wyjście i tu nasze drogi się rozejdą. Nie pytaj o nic, bo jeno termina może to srogie na ciebie zesłać, lepiej czasem wiedzieć mniej niż zbyt dużo. Dziewkę swą najdziesz na rozstajach, nim miną czery katańskie pacierze. A teraz bywaj!
 
8art jest offline  
Stary 12-08-2022, 21:35   #204
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Domostowo Victora, ranek 21 shnyk-ranu

Na słowa Milcarra i gest ku schodom Victor znacząco uniósł dłoń.

- Pomogę wam, ale muszę o coś prosić, po pierwsze musicie się zająć Julią, przez miesiąc, będę pewnie pod czujną obserwacją. Po drugie chciałbym z powrotem swojego dżina, można wyjąc książkę, nieotwierana nic nie czyni. Na skórze ma tylko cztery wyciśnięte prostokąty.

- Do rzeczy, potrzebuję ciemnego pomieszczenia, mus mi się ponaglić - niespokojnie i duszno syczał spod maski półork spoglądając przez duże okno na południe wsi, gdzie przez ziemny wał przejeżdżało trzech jeźdźców, za nimi wóz i na końcu kroczył olbrzym. - bardzo nagli

- Oczyszczę was ze wszystkiego, klnę się na rycerski honor - powstrzymywał gospodarz - Powiem, że pewnie zginęliście, albo uciekliście. Obwinię Vańkę i klątwę zza grobu. Nie odbierzecie nagrody od sołtysa, ale to brudne pieniądze. Jeszcze by się jakaś klątwa pociągnęła za tym - uśmiechnął się. To wyraźnie i nadciągająca inkwizycja przekonało już Allena do układów miedzy odtwarzowionym Milcarrem i Victorem. Bhurrek wyraźnie też brał stronę żebraka.

Tymczasem Victor podszedł do sekretarzyka, wyjął mieszczącą się w dłoni szklaną kulę i delikatnie obrócił gładząc powierzchnię palcami. Przezroczyste szkło przykrył ciemny dym, który z każdą chwilą gęstniał i po chwili pomieszczenie oświetlały tylko trzy magiczne ogniki, wyczarowane z kuli przez właściciela.

- Spotkamy się pierwszego Orakt-ran, w portowej giełdzie. Będzie ruch. A teraz jeśli pozwolicie odbiorę dżina i oddam wam książkę, czy cokolwiek to jest.

Żebrak odstawił dzban, zaś przystępującemu do wydobycia przedmiotu czarodziejowi asystował czujny Bhurrek, gotowy pacnąć go maczugą, na choćby pozór zdrady. Elf zaś nie mógł nadziwić się magicznym zabiegom. z jednej strony straszna książeczka i dżin w amforze, a z drugiej Milcarr w masce, odczytujący z pergaminu potężny czar.

Żebrak czuł coraz bardziej ciężar maski, kolejna scena mogłaby kosztować go zbyt wiele, zastępcza twarz była coraz bardziej zachłanna i niezaspokojona. Kiedy czytał słowa zaklęcia wydawały się oczywiste, ale zaraz jakby przybyło mu dwie dekady. bolały kości, kuło w mięśniach. Przez wąski otwór widział tylko rozmyte kształty kompanów, z drugiej strony mrok. Ciemność gorsza od ślepoty, Choć wiedział po drugiej stronie swej destynacji, mroczne pomieszczenie starego browaru, to oczy, uszy i nos czuły tylko zbity mrok.

Niemałą fascynację wciągającą czernią okazywał również elf, gotów weń wejść z czystej ciekawości. Podejrzewał wprawdzie portal, ale nie wierzył, że półork jest zdolny taki otworzyć. Oderwał go dopiero.

- Cholera, tu jest pusto, dżin zwiał. - Gnoll już zastygł z wzniesionym orężem. - uciekł.

- Jak to uciekł? - Allen - Jest tu gdzieś, powinniśmy to dostrzec.
- Tak powinniśmy. Jego tu nie ma, uciekł do księgi. Musimy złamać szyfr, sami z nim tam nie macie szans. Co wiecie o artefakcie?

Żebrak słaby jak nigdy, usiadł na zydlu ciężko oddychając, czuł przez metal maski magiczną energię, którą powołał do istnienia. Wrota wibrowały duszącym cieniem. Na szczęście podniecony Elf cos sobie przypomniał.

- Szamanie Sporyszu Dziędzierzawo, powierzam ci tą chwilę przyszłości, kiedy wrócicie zdecydujesz co z nią zrobisz. Obłożona jest szyfrem tego co wkrótce napotkasz, innych czeka ułuda to szaman Złotej Ordy.

- Rok temu kiedy wypływali na Wall... Miał napotkać Wall. - czarodziej przyłożył rękę do księgi i przesunął po wytłoczynach w skórze. Wall. Bhurrek brutalnie odsunął cherlawego Elfa i zaglądnął ciekawy razem z Victorem.

Znaleźli się w pałacu, szerokie korytarze, wszędzie rośliny, niespotykanie bogate zdobienia. Dworzanie zdawali się ich nie dostrzegać. Jak oni niezauważalnie ze schodów na krużganki przesunęła się zamaskowana postać, za nią jak cień powietrzny diablik. - Mam go - odezwał się szlachcic i pobiegł za pochodem, Gnoll na nimi, ale kiedy Victor kneblował dżina w symbolicznym słoju, gniewnie wydając rozkazy, Węszymorda z nosem przy ziemi tropił zamaskowanego cherlaka. Zauważył ze zdumieniem, że ludzie pierzchają na jego widok czyniąc raban, już słyszał tupot nóg strażników, świsnęła strzała. Bhurrek dopadł uchylonych drzwi komnaty, gdzie zniknął ślad. Tam wielki łycar na kolanach, ogromniasty mąż w tunice z czarnym dwugłowym orłem na czerwonym tle, umierał z poderżniętym gardłem. Nad nim zabójca, cherlawy półork, albo półelf, wytrząsał z woreczka nasionka. Ciało olbrzyma skurczyło się, naciągnęło i rozlało w szlam. zabójca dostrzegł intruza i skierował ku oknu. wyskoczył. Barbarzyńca był gotów skoczyć za nim, ale do ziemi było więcej pięter niż Gnoll umiał zliczyć. Okno pałacu tonęło w chmurach. Pośród wieczornego słońca miedzy rzadkimi obłokami wysoko pysznił się zielony księżyc w drugiej kwarcie. Pachniało lawendą i melonami. Do pomieszczenia wtargnął Victor. trzeba wracać, to zad zbyt realne. Wall



Postacie Victora i Bhurrka najpierw przyblakły, a wkrótce potem zupełnie zniknęły, zaś książeczka zmieniła się w małą zielona prawie kuleczkę. była nieregularna. Allen zbladł, Milcarr nie miał siły i tylko ponaglał. Trwało to wszak tylko chwilę, mężczyźni zaraz na powrót się pojawili. Victor szczęśliwy ze zwojem. Bhurrek z źrenicami większymi od samych oczu. Przedmiot na powrót stał się książeczką.

Pokonując wielki ból Ślepak zerwał się z miejsca i zagarnął przedmiot, wskazał kierunek w czerń. Wrażenie było jakby odwrotne do narodzin. odczuli straszny ból, mając wrażenie rozerwania na strzępy, ale wyszli w znanej sobie już świetlicy starego browaru.

Świątynia Surelliona

Wciąż nie mając odwagi zdjąć maski Milcarr osunął się w ramiona Patyka, chudego i wysokiego nad wyraz elfa. Zaalarmowani przez niego inni kultyści prędko zjawili się z bronią w ręku. Bhurrek odruchowo się zjeżył, plwociną zaatakował najbliższego. Allen coś krzyczał podnosząc ramiona, ale ręku ściskając jakiś pergamin. Wreszcie Patyk wyswobodził półorka z twarzomaski. Pierwszy haust powietrza zabolał i żebrak myślał, że umrze, ale z każdym kolejnym było lepiej. Wreszcie wypluł kilka kropel krwi. Ta płynęła też z oczu. Zamieszanie dookoła niezmiernie drażniło, dłonie szukały po omacku ukojenia, podświadomość pragnęła na powrót przywdziać maskę. Szczęściem kompani zabrali ją poza zasięg jego rąk.

- Gdzie Mistrz? - zdołał wydyszeć

- Wyszedł, ale powinien niebawem wrócić. - zapewniał Patyk
- Właśnie wróciłem - pojawił się we właściwym momencie - Mamy gości, napijmy się, mam akurat, nieco vina i odrobinę miodu. Rozsiądźcie się, jego ułóżcie tu. Dobrze bracie? - zwrócił się do Milcarra
- Dobrze - odparł przeciw ogólnemu stanowi żebrak - mam to coś. Muszę oddać jak najszybciej, o szczegóły pytaj Gnolla i Elfa. Potrzebuję jeszcze dziś wozu, chwilę tylko odpoczniemy i musimy wrócić po przyjaciół na trakt.

Surellion wziął do rąk przedmiot. Oczy zalśniły mu boskością. - Odpocznij, ale zaraz do ciebie wrócę - udał się do kręgu przy rozgrzanym piecu, by wysłuchać opowieści Allena i Bhurrka. Węszymorda mógł opowiedzieć o wszystkich swych przygodach, nawet grając do tego na bębnie, następnie ze swej strony upojony przeżyciem Elf chętnie zdradził jak złamali z Victorem szyfr.

Udało się cało choć poobijani powrócić do Ostragaru. Czy Victor wywiąże się z umowy, czy bohaterowie się z niej wywiążą?

Jak dużo powie Bhurrek, zapewniam, że Surellion będzie miał szczodrą rękę, ale z żarciem w wypasie to się nie równa.

Proszę o kończące wpisy, jak Milcarr zmęczony na wozie z kimś z kultystów odbiera dwie dusze ze szlaku, opisz zdobyte skarby, to się przyda, bo zostanie w wątku. Sugeruje przekupić jakoś Allena, np: nie zidentyfikowanymi miksturami. I zaspokoić Bhurrka.

Keth: Gnoll ma jeszcze zaproszenie do obozu barbarzyńców, gdzie obiecano mu niewolnika jeśli wygra bójkę rozpoczętą w stodole z dwoma awanturnikami.

Możecie naprawdę pofantazjować. na koniec będzie jeszcze mój epilog, wieńczący jak się okazało mini kampanię.

Po przygodzie możecie zapiać sobie poziom 4/4 Bhurrek 251/251 Milcarr 400/400, może jeszcze ktoś poprowadzi Surelliadę. Allen 251/251, Sotto nie przeżył.

 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 12-08-2022 o 21:43.
Nanatar jest offline  
Stary 15-08-2022, 11:34   #205
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Łan i służka czekali niespokojnie przy kapliczce, tak jak zostało to zawczasu uzgodnione.

- Panie, katańscy się tu kręcili, może szukali nas, aleśmy się schowali - nerwowo oświadczył rybak. Ślepak zdołał nieco odpocząc na opłaconym hojną dłonią Sureliona wozie, ale nadal czuł się jkaby go zmogła choroba. Słabszym niż zwykle głosem odpowiedział słudze:

- Słuszniesz uczynił Łanie. Wskakujcie na wóz. Mus wam obojgu do Ostrogaru jechać, póki się ruchawka we wsi nie skończy. Niebezpiecznie może tam być, a wiedzieć musicie, że inkwizytory gotowi najpierw ku przestrodze ubić, a zeznania z samej dzuszy wyciągnąć.

- Słusssssnie mówi - syknął powożący wozem Saan Sar.

Łan bez wahania wrzucił na wóz toboły wyniesione z katanskiej świątyni i stodoły w jakiej rezydowali. Reptilion przyglądał się ciężko padającym na drewnianą pakę workom z nieukrywanym zadowoleniem, głaszcząc delikatnie dziurawy worek, jakby miał on nieocenioną wartość:

- Taaak, Ssssan Sssssar widzi potrzebne rzeczy. Te worki ssssą w ssswietnym sssstanie. Przydadzą sssię Ssssssan Sssssarowi.

Milcar wiedział, że w jukach są w istocie przedmioty warte sporo złota, ale też przydatne, ale znał Saan Saarową przypadłość do zbieractwa. Reptilion potrafił znosić do kryjówki kultystów najróżniejsze śmieci twierdząc, że przydadzą się, toteż Ślepak za przyzwoleniem Surelliona często pozbywał się wielu ssskarbów pod nieobecność reptiliona, wynosząc je tam, gdzie było ich miejsce: na stertę odpadków

Służka przestraszona patrzyła to na wóz, to na zgarbionego zabójce siedzącego na koźle niepewna czy odjechać, czy zostać w Gnojówce przy szlachcicu.

Oddech ma płytki i nerwowo stąpa z nogi na nogę, pewnikiem ją rozterki ogarnęły... - pomyślał ślepiec słysząc mowę ciała kobiety.

- Nie bój się Julio, Victor nie zapomniał o tobie, będziesz w dobrzych rękach, póki twój pan nie przyjdzie po ciebie. Spotkanie już umówione w bezpieczniejszej okolicy za miesiąc.

Wsiadła i wóz odjechał w stronę największego miasta Orcusa wioząc dwójkę pasażerów

***

Allen odszedł zadowolony i bogatszy o spory zbiór mikstur, złożywszy wcześniej Surrelionowi solenną obietnicę, że z nikim gadać nie będzie o tym co ich spotkało w Gnojówce. Ślepak nie był początkowo pewien takiego rozwiązania, uważał bowiem, że lepiej by było sprawę uciszyć szybko sztyletem, ale skoro jego bóg twierdził innaczej, to nie mógł się spierać z taką wolą.

Ci co czarować potrafili spędzili dni kilka w siedziebie próbując odkryć tajniki magicznych przedmiotów, które padły łupem Ślepaka, gdy tymczasem siedziba kultystów zmieniała się nie do poznania.

Julia zadowowiła się w siedliszczu bardzo szybko, wnosząc to, czego chyba wszystkim brakowało: w schornieniu zaczęło się robić w jak w domu. Jedynie Saan Sar był niezadowolony, po tym jak zarobił drewnianą chochlą po łuskach na łbie, gdy służąca nakryła go próbujacego przemycić stertę śmierdzących kości wieprzowych. Nie dało się ukryć, że nie wszyscy kultyści byli całkiem zadowoleni, że krewka młódka wprowadziła nowy ład i nagle onuc nie można było ostawić gdzie popadnie. Nawet Huskun nie miał odwagi dyskutować z Julią i zmuszony został, złorzecząc pod nosem wynieść swoje laboratorium z kuchni. Z drugiej strony zapachy jakie od tamtej pory dochodziły każdego dnia z kuchni wynagradzały głodnym mężczynom wszelkich "niedogodności".

Ale i każdy żegnał Julię ze łzami w oczach, gdy wychodziła z Milcarrem do portowej giełdy perwszego Orakt-Ran.
Póki co post urywam w tym miejscu, bo nie wiem czy nie masz Nanatarze jakichś planów co do spotkania z Victorem. Ślepak i tak będzie przesadnie ostrożny.
Przedmiotów nie opisywałm, myślę z cennego bastarda dostanie Patyk, bo chyba umie władać mieczami.

Nie poruszałem tematu Bhurrka, to zostawie Kethowi.

Będę napewno pisał dalej, bo chce jakoś fajnie opisać przekazanie artefaktu katańskim i ewentualnie opisać inne rzeczy.

 
8art jest offline  
Stary 19-08-2022, 17:34   #206
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Leże Shurelliona w Ostrym Garze

Cała ta wyprawa poza miasto koniec końców ogromnie Bhurrka zmęczyła. Obnoszenie się wszem i wobec ze swoją męskością, trzymanie w ryzach niesfornych towarzyszy, wreszcie mężne stawanie do boju z maczugą w łapie - kiedy waleczny Wenszymorda wszystko to poukładał sobie we łbie, doszedł do wniosku, że Wielki Wyjec zesłał na niego prawdziwie epickie wyzwanie, a on - pierwszy spośród herosów plemienia - doskonale na dodatek sobie z nim poradził!

Jeśli zatem kudłaty barbarzyńca miałby na cokolwiek narzekać, to był tym nadmiar wszechobecnej magii. Było tej magii w ostatnich dniach tyle niemożebnie, że łeb bolał gnola na jej wspomnienie jeszcze bardziej i bardziej, więc po krótkiej i bolesnej chwili Bhurrek przestał rozpamiętywać szczegóły swojej epickiej wyprawy.

Dość było tego, że klątwa z Wypasu została zdjęta, chore bydło wyzdychało, wieśniacy z łzami w oczach i widłami w rękach odprowadzili gnola do samej bramy, a młode dzierlatki głośno wyrażały swój zachwyt na widok jego pobudzonego tak podniosłą chwilą stercza.

Gdy zatem chwalebna wyprawa dobiegła końca i sfora Bhurrka powróciła w labirynt tętniących życiem ulic Ostrego Garu, barbarzyńca poczuł wrażenie prawdziwego spełnienia. Jednoręki Shurellion miał rzecz jasna mnóstwo pytań do swoich wysłanników - niektórych tak skomplikowanych, że nawet kilkakrotnie powtórzone nadal pozostawały dla gnola zagadką. Nie chcąc przypadkiem popełnić błędu w opowieści, a także pozostając w przeświadczeniu, że takie tłumaczenia są poniżej jego godności, Wenszymorda łaskawie pozwolił opowiedzieć wszystko swoim podwładnym, samemu leżąc w tym czasie na boku przy kominku i wylizując z lubością wielką kość udową opasa, którą Shurellion odebrał przy wtórze oburzonych protestów jakiemuś szkaradnemu reptillionowi.

Porządnie najedzony i ogrzany, bohaterski wojownik Wenszymordów bez większego namysłu podjął decyzję, aby pozostać jeszcze jakiś czas w służbie tego całego Shurelliona - zwłaszcza, że dzięki jego zleceniu wszedł w posiadanie cudownej metalowej maczugi, jakiej nie miał nikt inny w plemieniu!

Życie wśród cywilizowanych gołoskórych - jakże wyszydzane przez gnole - okazało się prawdziwie piękną przygodą!
 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline  
Stary 02-09-2022, 22:21   #207
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Budynek starego Browaru; Siedziba Surelliona; ranek 24 shnyk-ranu

W stolicy świata wyczekiwano miesiąca świątecznego, tymczasem na ulicach panował coraz większy chaos, echo bogów patronów, zbrodnia i dewiacje. Odbijało się tez na pogodzie, od kiedy śmiałkowie powrócili z wypasu było tak duszno i parno, że trudno było wyjść z budynku, następnie podniosła się gęsta mgła, która wchodziła nawet do wnętrz.

W starym browarze, wszyscy skupieni byli na odkrywaniu tajemnic i katalogowaniu zdobyczy. Milcarr został pozostawiony sam sobie ze swoją ślepotą i artefaktami.

Po dwóch dniach okazało się, że brakuje jedzenia. Wyprawa mogła okazać się nie łatwą wycieczką. Poszedł Ślepak, bo i tak nic nie widział, patykowaty Elf, Bhurrek, dość już głodny i zwinny młody półork.

Potykali się o odpadki i czasem trupy. Żebrak kluczył. Wreszcie wydawszy nico złota, powrócili z godnymi zapasami. Owego wieczoru w badaniach przedmiotu nastąpił przełom. Znając instrukcję, Surellion posłał poza czas Ketrasa, niczym swego avatara. Kiedy magik renegat powrócił i podekscytowany zdawał relację przez świetlicę przeszedł luty. Lodowiec o rozmiarach wozu wpełzł przez okna, wyłamując okiennice, rozpruł soplem komnatę na pół i skierował się przez korytarz w głębi i ogród ze starymi kadziami, gdzie kiedyś bard Eszar podziwiał tęczę wykwitającą z olbrzymiej amfory. Mróz ściął powietrze i zrobiło się nieznośnie zimno. Nazajutrz Ślepak miał przekazać kuriozum swym mrocznym zleceniodawcą.


Możesz rozwinąć swój wątek w dowolną stronę. Czekam na twój wpis i napisze scenę na giełdzie.



Allen pożegnał się jeszcze tego samego dnia, ale obiecał utrzymać kontakt. Gnoll postanowił zabawić nieco dłużej. Kilka dni i kilka następnych, ale nie nastał jeszcze miesiąc świąteczny, a naprawiający szkody krasnolód wymyślił zawody w przestawianiu kamieni i drewnianych bel. Bhurrek się z początku zainteresował i nawet zarobił kilka srebrnych krążków, które mógł wymieniać na targu na tłuste i słodki paczki. Podczas kolejnej wyprawy po jedzenie przypomniał sobie obietnice wodza ordyńców. Walka i niewolnicy, lub świeża baranina i słodkie pączki.

Siedziba Surellian dzięki zasobom zdobytym przez Milcarra i wkładowi Julii czekającej swego mężczyzny i oczywiście wspólnej pracy kultystów zaczęła nabierać zupełnie nowego oblicza. Stary Browar był u zarania swego renesansu, żarłoczna gąsienica będąca zakładem zamarła jak poczwarka, by właśnie przemieniać się w motyla.


Bogowie oddalili się od Ochii, później wrócili, ale już z łagodniejszymi obliczami. Od pracującego na kontrakcie wielkiej drukarni Eszara nie było wieści. Bard katalogował magiczne zaklęcia w anonimowej wieży. Wrócić miał dopiero kiedy wiosna na dobre rozkwitnie i ozdobi gaje wszechpaletą barw.

zanim rozliczymy się z Victorem, takie małe wyjaśnienie. Czekam na post 8arta. Oczywiście Bhurrek może cos wrzucić maj ma ochotę. Obiecany niewolnik zapewne czeka, trzeba się tylko pobić.

Przedmiot okazał się zaklętą chwilą z przyszłości, ale nie wiadomo kto go zrobił, i na jakiej zasadzie działa. Przeniesione osoby zdają się mieć wpływ na otoczenie, czym bardziej się w wydarzenia angażują, choć nikomu nie udało się powstrzymać zamachowca. Ketras widział niewyraźnie sylwetki Gnolla i mężczyzny opisanego jako Tan Victor Daniłowicz.
Wiadomo natomiast, że za nadaniem przedmiotu stali tańczący w ciemnościach, sposób szyfrowania nie jest zbyt wyrafinowany. Stąd wniosek, że mógł to robić samotny czarodziej, a nie certyfikowany cech. Oczywiście użyte czary sugerują magię czarnoksięską i iluzjonistyczną. Sam artefakt musiał wyjść z dużo potężniejszych rąk. To skala boskiego natchnienia, avatara, lub wysokopoziomowej magii astrologicznej, lub półboskiej.

Księgozbiór poważnie się wzbogacił, skarbczyk też. Nie wspominając o magicznych przedmiotach. Allen wziął większość ziół, ale ze trzy mikstury zostały. zapisze jakie. trochę magicznych pergaminów.
Surellion wraz z Reptilonem zainteresowali się astrolabium.

 
Nanatar jest offline  
Stary 20-09-2022, 13:43   #208
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Ostrogar, Targ Ryby; 1 Orakt Ranu

Julia już za Victorowymi stała, jakby się Ślepaka bała, a przecie przez dni ostanich wiele nie dawała znaków, co by jej w surelionowej źle bywało. Ale wiedział też zabójca, że gdy po sztyleta sięgnął ruchami tak wprawnymi i że do Victorowego gardła je mimo ślepoty przyłożył zasłaniając je jeszcze przedramionami, takoż że nawet się nikt z kupców na giełdzie nie sfrasunkował, bezbłędnie musiały dziewkę wystraszyć co niemiara. Nie miał jednak Milcarr inszej opcji, bo jął się dekstremista, wpierw grzecznie, potem coraz mocniej o artefakt upominać, a nawet i inkwizycją straszyć, w której to wielkie znajomości ponoć miał. Syknął mu na to Milcarrz bliskości prosto w gębę:

- Idźże do tej inkwizycyji swego dochodzić, jeno mówię ci, że ani tobie, ani mnie ta rzecz pisana, ino w inne ręce pójdzie. Takie że jak coś sypniesz katańskim, to ci sami katańscy łba cię pozbawią, nie patrząc czyś rycerz czy nie, rozumiesz mnie? Masz, tak jak żeśmy ustalili: Julię, całą w jednym kawałku i cnotą zachowaną. Amforę oddam w innym terminie masz me słowo. A chroń dziewkę, bo jak mi bogowie mili, ukrzywdzisz ją, to ci moi towarzysze gnaty połamią!

Sztylety zniknęły za połami żebrackiego płaszcze równie szybko jak się pojawiły, a zabójca czujnie wsłuchiwał się czy aby Daniłowicz nie podniesie ręki na niego, ale nic takiego miejsca nie miało. Vitor odetchnął kilka razy głęboko, przeżuwając to co mu powiedział żebrak i w końcu bez słowa odszedł z Julią. Milcarr słyszał w jego kroku jaki był zawiedziony i bezsilny, gdy zrozumiał, co się stało z artefaktem.

***

Ostrogar, Kufel Bajarza; 3 Orakt Ranu


Kufel Bajarza pusty być musiał, co zresztą Ślepak posłyszał jeszcze za nim wyłonił się zza rogu. Był też od jakiegoś czasu obserwowany, co podpowiadał mu szósty zmysł jeżąc skórę na karku niczym u kundla. W istocie gdy przeszed próg tawerny, nie słyszał żadnych gości, ani trio stałych rezydentów knajpy: centaura, malauka i gnolla, tworzących jak się zdawało nierozerwalną część Kufla. Nie słychać też było aby ktokolwiek był na tyłach, chyba że siedział cicho jak mysz na katańskim podniesieniu. Jedynymi osobami, jakie były teraz w tawernie był on sam i dwójka tych, których spotkał, gdy był tu ostatnim razem, a którzy to wpędzili go w te wszystkie termina.

Pierwszy odezwał się półork, ten co parał się magią:

- Witaj, co masz dla nas?

Żebrak nie odezwał się ni słowem, bojąc się reakcji uruka. Skłonił się tylko jakby przed samym Katanem stał i bez słowa postawił amforę na ławie przed obcymi.

- No mówże! - syknął złowieszczo Uruk-Hai, a Milcarrowi rozwiązał się ozór jak babom na wełny gręplowaniu. Historię całą na jednym tchu opowiedział, jedynie pomijając udział żywych w całym tym zamieszaniu, co by po za zasięgiem katańskich pozostali.

- I co o tym wszystkim sądzisz Radagaście? - spytał spokojnie uruk.

- Dobrześmy uczynili tan Vaderze, żeśmy ten artefakt posiedli, bo wiele by zła wynikło jakbysmy sprawę samą sobie pozostawili. Trzeba jednakże podjąć środki ostrożności w tej delikatnej materii. - Milcarr słyszał jak druid wymamrotał słowa nieznanego mu zaklęcia i pomieszczenie napełniło się zapachem burzy i deszczu. Potem ku trwodze żebraka otworzył amforę. Ale nie dosłyszał podszeptów artefaktu, ani rozwścieczonego dżina. Coś uleciało jedynie z dzbana i zniknęło, zabierając ze sobą zapachy. Mogł tylko domysleć się, że Radagast otworzył jakiś portal do jakiegoś bezpiecznego miejsca i tam wysłał artefakt.

- Chytrześ wykoncypował jak ujarzmić ten byt i dobrześ pomyślał nie ulegając podszeptom złego. - pochawlił zabójcę druid: - masz łeb na karku.

- Już przestań! - zestrofował go Uruk-Hai, ale wręczył w dłoń wystraszonego zabójcy ciężki jak sto antrów trzos: - bo gotów przybłęda w pludry narobić z wrażenia. Ale masz rację. Dobrze się sprawił kmiot...

Nastała chwila ciszy, a żebrak nie wiedział kompletnie czego się spodziewać. Tan Barth Vader przemówił wreszcie:

- Tedy nie będzie potrzeby cobym cię kazał o łeb skrócić, jak to początkowo sobie obmyślałem, jeno bardziej mi się żyw przydasz el Milcarze. Posłuchaj za tem a uważnie, bo jak mi powtrzać przyjdzie to będę ci nahajem będę słowa do łba wkładał. Był sobie onegdaj...


Ale to już temat na kolejną odsłonę Sureliady...


*** KONIEC ***
 
8art jest offline  
Stary 25-09-2022, 18:52   #209
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Leże Shurelliona w Ostrym Garze

Ogromne miasto gołoskórych stawało się powoli nowym leżem Bhurrka i Wenszymorda czuł się coraz lepiej z myślą, która jeszcze niedawno mroziłaby mu krew w żyłach.. Wyciągnięty na kamiennym murku portowego nabrzeża, kudłaty barbarzyńca ziewnął strasząc garniturem białych kłów najbliższych przechodniów, a potem znowu zmrużył ślepia obserwując leniwie krzykliwych kupców i pomstujące na ich ceny mieszczki. Gnol sprawiał wrażenie pogrążonego w drzemce, lecz było to bardzo mylące wrażenie - zamiast tego barbarzyńca wypatrywał skrycie śladu kolejnego myszkującego po rybnym targu złodziejaszka. Wiele sierot żyjących na ulicach imperialnej stolicy utrzymywało siebie i resztę szajki z zawartości kradzionych na potęgę sakiewek, stając się w zamian obiektem dochodowej rozrywki Bhurrka.

Wypatrzywszy kradnącego trzos młodzika gnol zwykł ruszać za nim w pełen groźnego jazgotu pościg, niemal zawsze dopadając przerażoną naturą prześladowcy ofiarę i odbierając jej sakiewkę. Oraz odgryzając jeden palec u dłoni. Po kilku dniach doskonalenia łowieckiej techniki oraz umiejętności obserwacji, gnol skonsumował dość dziecięcych paluszków, aby co najmniej trzy targowiska w porcie odetchnęły od uciążliwej plagi małych złodziejaszków, a wdzięczni za zapewnienie spokoju mieszczanie nie wahali się sypnąć barbarzyńcy kawałkami suszonej ryby, wołowymi kośćmi oraz poobcinanymi miedziakami.

To było naprawdę dobre życie, na dodatek wygodne, bo dzięki swej sławie Bhurrek mógł sypiać na bruku pomiędzy straganami i nikt go stamtąd nie przepędzał, a i rzadko złorzeczył, gdy zaspany gnol załatwił się zbyt blisko kupieckich kramików - po prawdzie, od kiedy barbarzyńca po zrobieniu kupy pokazał krzyczącemu na niego sprzedawcy ryb swoją piękną metalową maczugę, nikt już więcej nie ośmielił się na niego podnieść głosy, co w opinii gnola było stosowną oznaką szacunku.

Tak, to było dobre życie, a sam jeno Tfam wiedział, co też miało spotkać ucywilizowanego ponad wszelką miarę barbarzyńcę w niedalekiej przyszłości!
 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline  
Stary 26-09-2022, 21:03   #210
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Epilog

Plac przed siedzibą Surelian Pierwszy Gabse–ran

Pozbycie się magicznego kuriozum i zarazem wywiązanie się z trudnego zadania nie uspokoiły Milcarra, choć katańscy szpiedzy zapewnili go, że dziewczęta mają się dobrze i niczego im nie brakuje, to nie dostał żadnych pisemnych wieści, czy choćby chustki od nich. Zważonego nastroju nie potrafiły osłodzić zdobyte skarby, księgi, czy nawet przemiła energiczna osoba młódki. Kiedy i ona odeszła, Ślepak rzadziej zaglądał do kaplicy.
Za to świat wokół zdawał się kwitnąć. Pogoda stała się bardziej przewidywalna, a o przejściu Lutych zawsze wieszczył herold. Nieznanego pochodzenia glacjały nie oszczędzały ponoć nawet samego Pałacu Boga Imperatora, rozpruwając w pół piwnicę, lub wykusz.

Wszystko zmieniło się pierwszego dnia czwartego miesiąca roku. Weszymorda właśnie śledził swą kolejną ofiarę, nie do wiary, że jeszcze jakiś ludzki kundel ważył się w zaułku kościeja na rzezanie sakiewki, kiedy spostrzegł, że jest obserwowany. Nie był to pierwszy raz kiedy próbowano ukrócić jego samozwańczą straż. Tym razem było ich co najmniej pięciu, a dwóch miało minikusze. Bhurrek był jednak obowiązkowy i skrupulatny w swojej robocie i nie zamierzał odpuścić złodziejaszkowi. Kiedy tylko urwis zwinął swoje podążył za nim w tłumie przez plac żmij, ulicę kruczą, prześladowcy jakby zniknęli, aż na tyły sterty rybackich odpadków, od którego zaułek wziął nazwę. Malec zniknął za bielejącym szkieletem krokodyla nadzianym na długi harpun, a kiedy Gnoll podążył za nim stanęło mu na drodze dwóch z kuszami, za plecami wyrósł kolejny z oszczepem. Ów pewnie padłby pierwszy od gotowej maczugi Gnolla, coś jednak go spłoszyło, czyjeś głosy podniesione, pozostali piierzchli równie szybko, a barbarzyńca pognałby pewnie za nimi, ale czuły słuch głosy rozpoznał, a na domiar ktoś zawołał go po imieniu.

- Bhurrku, ty tu jeszcze. Rad cię widzieć w zdrowiu. - Cherlawy mieszaniec w czarnym dopasowanym stroju, ten sam, który najął ich ongiś do misji w Wypasie, prowadził ze sobą młodą dziewkę Victora. - Panienka twierdzi, że szuka starego browaru i nazywa go siedzibą. Zjemy ją zaraz, czy najpierw doprawimy? - zażartował.

Bard spotkał pannę błąkającą się w okolicy, bo nikt nie chciał otworzyć jej wrót na podwórzec świątyni. Nic dziwnego, bo siedziba była pusta, a kultyści mieli zjawić się dopiero wieczorem. I tak tez się stało. Wieczorem kultyści zebrali się w pełnym składzie, plus Bhurrek i Julia. dziewczyna wyznała, ze jej mężczyzna znalazł sobie nową oblubienicę, starszą i bardziej doświadczoną i podobno z niemałym majątkiem. Odprawiając Julię dobrze ją uposażył, otworzył kredyt w krasnoludzkim banku Lombardich na dwa lata, wynajął lokum na miesiąc i dał posag o jakim nie mogła marzyć w rodzimym miasteczku. Wyznała jednak, że jest w wielkim mieście sama i są jedynymi jej znanymi osobami, którym ufa. Byłaby wdzięczna gdyby pozwolili jej dołączyć do ich, jak to nazwała bandy.

Bard słuchał opowieści o przygodach w Wypasie i co było później, jakie to cudowne przedmioty przywiózł Milcarr w grzecznym milczeniu, zdradzając podniecenie tylko wypiekami na twarzy. Wreszcie panna sobie coś przypomniała. List kazał jej Victor dostarczyć Ślepakowi. Półork w mig porwał wiadomość pod palcami rozpoznając pieczęć. Przez chwilę zawahał się, chcąc poprosić o przeczytanie listu el Eszara, ale uznał, że treść warta jest zużycia jednej mikstury grammicznej. Ta na szczęście w miesiącu patrona była szerzej dostępna.

List z pewnością jest pisany ręką panny Nah, skąd to wiedział Milcarr, kiedy przecież dziewczyna nie umiała pisać kiedy ją znał. Ale te pociągnięcia musiały być jej, tańcząca harmonia, niepotrzebne wywijasy. Pismo uspokoiło Milcarra, jego zapach, ton, zawijasy. To był szczęśliwy dzień. Dziewczęta były bezpieczne i uczone w srebrnej dzielnicy.



Bard niechętnie mówił o swojej pracy w cytadeli druku. Wyczekał momentu, by zaczepić Mistrza, zniknęli w bibliotece na dobre dwie godziny. Kiedy powrócili wszyscy byli już pijani i objedzeni, bo dziewczyna chcąc się wkupić zafundowała pieczoną świnię w sosie z młodej agawy. Dopiero półelf Eszar jakby odżył. Zasiadł z braku stołu na worku kartofli i uderzył w struny lutni. Melodia, którą zagrał, pieśń, którą zaśpiewał łagodziła wszelką niewygodę, dawała nadzieję, łamała strach.

W kolejne dni w kaplicy pojawiły się wygodne meble i prawdziwy kominek. Oczywiście wszystkie potrzebne prace wykonali sami kultyści. Układając kamienie, lepiąc, ciosając. Wieczory przy muzyce stały się ich wspólna modlitwą. Każda sielanka ma wszak swój koniec i tej nadszedł wcześniej niż by chcieli.

- Trzeba nam trzosu na wykupienie parceli! - ogłosił pewnego wieczoru bard. - Mam ja niewielkie oszczędności po pracy w drukarni, ale to nawet z posagiem Juli nie wystarczy.

Jak napisałem wcześniej wszyscy którzy dotrwali do końca przygody mają poziomy 4/4, zaś Milcarr specjalne PD, bo startował z wyższego poziomu. Zapiszcie to sobie w jakimś docku postaci.

Bhurrek - zyskałeś doskonały buzdygan. J 120ob AT 2 OP 4 OB 6. Wytrz 100. oraz miano strażnika zaułka kościeja, kawałka Chłopskiego Krocza. Dobrze zapamiętałeś tych co ściągnęli cię w zasadzkę.

Milcarr:
dwa pierścienie srebrne, jeden z szafirem –
zdrowia - na czas posiadania chroni przed jakimikolwiek chorobami oraz daje podwójną (dodatkowy rzut, gdy pierwszy nie wyszedł) na wszelkie przekleństwa i klątwy (ale nie zaklęcia)
Rozświetlenia - roztacza po uaktywnieniu (wypowiedzeniu hasła-zaklęcia; %-owy rzut na UM) 10 metrow wokół siebie słabą aurę światła w kolorze szafiru, a do 20 metrów sferę półmroku.

żelazna maska - pozwala kontrolować, a przynajmniej powstrzymywać niższe typy martwiaków, ale wymagała silnej woli. (Kontrola 1-4 typ %SUG - 10/Typ pod warunkiem, że nie kontroluje ich coś silniejszego, ignorancja %UM- 10/typ te mające antymagię mogą to odpierać. inne przeklęte, albo jak zauważą, bo im ktoś wskaże mogą już delikwenta widzieć.

skórzana torba – łatwo ukryć w niej przedmiot, jakby znikał (pominięcie – 40), i przekupywać celników (-20 do odporności)

Dokładnie oszlifowany kryształ górski, krystaliczny kwarc z widomością do Sporysza.

Księgi: Smoki i Czas, Nalewka z Mandragory, Astrolabium, O hodowli bydła dwa tomy, Pięć tomów skróconych żywotów Katanów, O karach, jak i kiedy, Spisy praw trzy tomy, O skutecznym podatku pobieraniu, Polowania z Sokołem, Łowienie w przeręblu, Zielnik prosty, śpiewnik bojowy, kilka jeszcze innych,
kolczuga typowa znakomitej jakości, dobrej jakości buty
kolczuga OB 20 wyp 50/120/50 ogr -;1/2 można w nie rzucać czary na 1/2 UM, ale lepiej nie te związane z magnetyzmem i elektrycznością.
czary kapłańskie na pergaminach:
zaklęcie kaplicy – poświęcenie
odpuszczenie grzechów i przekleństw
odkrycie kłamstwa
ceremonia
+ te co zostały od czarodziejki to masz w karcie.

- Bastard świetnej jakości
- 2x ziele leczace k100 obrazen
- Pas z nożami z wypaloną literą A (ukryta kieszenią?) [Wartość 11sz]
- Mieszek ze skóry gada z substancją: sands sor (piaskowe ziele) 1 porcja: stężony wywar z niego (ew. długotrwałe żucie) daje oleistą ciecz, która w zetknięciu z krwią powoduje po 1-5 rund paraliż, ew. brak efektu; spotykane na piaskowych wydmach.
mikstura dająca odporność na zimno.
W kieszeni gwizdek traserski na wargów i wielkie psy
Amulet przedstawiający pięść ściskającą wir.
niewidzialność X2 M krąg trzeci
Powstrzymanie odoru X3 M krąg 2
Magiczna siła mag krąg 1
rozumienie języków mag krąg 3
Niewidzialność dla umarłych As krąg 2
magiczne monety:
Złota korona przekupstwa -50 odp
srebrny kieł przemytników - 40 do odp (usługa)
Srebrny grosz z wysp czerwonych malaukow, nie wiadomo jakie ma przesłanie.
Srebrny kieł nadziei - raz w miesiącu + 10 do dowolnej czynności.


zapas atramentu adar – sor, amulet magiczny pusty.
dziwna mechaniczna aparatura zapewne rodzaj zegara astrologicznego – pozwala wyznaczać rzadkie koniunkcje i wzmacniać ich efekt,
tuba z pergaminami pustymi i magicznymi.
Jedna mikstura ukrycia życia, dwie leczące 100 obrażeń, jedno ziele wizji – zielony lotos i sproszkowany czarny lotos. Narkotyk orczy.

Do tego bard el Eszar wykradł z drukarni trzy formuły czarów
Milcarr - dowolny do trzeciego kręgu
Eszar - dowolny do trzeciego kręgu
Surellion - aureola nietykalności K3Cz1

Bonusy specjalne Milcarr +2 do W, oraz wierny sługa Łan, który póki co zatrudnił się w porcie najpierw jako docker, a teraz już rybak, ale może wkrótce navigator. /traktować jako człowiek łowca 2p. zawody tragarz/marynarz specjalista/ myśliwy morski/
Bhurrek +1 do W

Eszar +100PM i 320 złotych ryjów
Julia posag w różnych rzeczach warty około 1000 złotych ryjów, miesięczna pensja 50 złotych ryjów w banku krasnoludzkim wypłacana

To już koniec tej opowieści.
Czekam na kolejną odsłonę Sureliady. Przygód kultystów zgromadzonych u boku przebudzonego boga wiedzy i technologii.
 
Nanatar jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:32.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172