Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-08-2022, 05:23   #29
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
T 05 - 2066.03.15; pn; przedpołudnie - Poniedziałkowe niespodzianki

Czas: 2066.03.14; nd; wieczór; g 23:15
Miejsce: Szkocja; baza RN w Clyde; Blokowisko; ulice i bloki
Warunki: wnętrze mieszkania, jasno, ciepło, cicho; na zewnątrz: noc, zachmurzenie, łag.wiatr, mroźno (-2)



Domino



Sądząc po twarzach i śmiechach to chyba wszyscy z jakimi Dominique wracała wczoraj wieczorem z przedstawienia w sali gimnastycznej byli zadowoleni. Wracali już dość późnym wieczorem ale wciąż jeszcze przed niedzielną północą. Zarówno Brittany jak i Gemma co już wczoraj widziały tą sztukę jak i Thomas oraz Maya co dla nich był ten pierwszy raz w roli widzów elfiej rodziny bawili się świetnie.

W trakcie trwania przedstawienia Domino nie wyłapała żadnych krzywych spojrzeń ani kąśliwych uwag ze strony koleżanek. Może dlatego, że dość zgodnie byli zajęci oglądaniem. Nawet jak złapała się z kimś spojrzeniem to na krótko i było to rozbawione jakimś skeczem spojrzenie. Wingfield zresztą też śmiał się na całego i machinalnie ją obejmował pozwalając przysunąć się z krzesłem bliżej swojego. W końcu jak się sztuka skończyła, widownia wstała aby nagrodzić tak utalentowanych komików, zapaliły się główne światła wytłumine na czas występu to i podobnie uczyniła pstrokata grupka z jaką przyszła doktor Jobin.

- Dobre to było. Będę musiał powiedzieć reszcie aby też na to poszli. - lider Lotus Huneters rzekł gdy się powoli kierowali ku scenie aby pogadać z aktorami z Glasgow i może wziąć jeszcze parę autografów.

- A widzieliście jak Kitty puściła nam oczko ze sceny? Jak klęczała przy Hubercie. - Gemma też przeżywała jeszcze raz tą sztukę no i te względy jakie im okazywali aktorzy z Glasgow. W różnych odcieniach, okazjach i sposobach ale nawet tak na żywo i publicznie blond aktorce pomalowanej na czerwono udało się swojej grupce siedzącej tuż przy scenie okazać ten drobny gest sympatii. No ale po występie musieli na nią poczekać. Wiele osób chciało dostać autograf od sympatycznej demonetki albo pogadać z nią chociaż przez chwilę. Niestety nie ze wszystkimi Kitty umawiała się na prywatne wizyty po występie. A potem jak już aktorzy zniknęli z widoku i pewnie znów się przebierali to w sali głównej tłum zaczął szybko rzednąć. Ludzie wracali do domu w ten niedzielny wieczór a pewnie spora część powinna zacząć jutro rano poniedziałkowy dzień roboczy. Wtedy jak czekali na Kitty i była okazja pogadać swobodniej to też Domino nie dojrzała jakichś kąśliwych uwag i spojrzeń pod adresem swoim albo Thomasa. Raczej koleżanki przeżywały tą właśnie zakończoną sztukę i cieszyły się na myśl o planach związanych z końcówką wieczoru już w domowym zaciszu. Thomas nie był tu wyjątkiem chociaż swoim zwyczajem trudno było go nazwać liderem prowadzonej rozmowy. W końcu przebrana ale jeszcze pomalowana na czerwono Kitty do nich dołączyła i razem ruszyli po ulicach morskiej bazy.

Dawno już było ciemno jak w nocy. Ale te nocne ciemności były rozświetlone ulicznymi latarniami i ciepłymi prostokątami okien. Wszyscy wracali razem a i większość przechodniów szła w tym samym kierunku - do czarnych, kanciastych budynków blokowiska gdzie mieszkała większość populacji. W pewnym sensie trudno było mieszkańcom bazy być dla kogoś bliższym lub dalszym sąsiadem jak większość mieszkała na dawnym osiedlu mieszkaniowym przeznaczonym dla obsługi bazy.

Tam się rozstali. Jak mieszana dwójka skierowała się w stronę bloku gdzie mieszkał on a liczniejsza, kobieca grupka udała się do bloku młodej ginekolog. Obie strony pożegnały się ze sobą serdecznie i miło. Zupełnie jakby mieli z pół dekady mniej i wracali z jakiejś udanej, szkolnej potańcówki albo byli paczką kumpli co wracają z udanego wypadu. Gemma uściskała Domino i wspomniała, że pewnie spotkają się jutro na stołówce. Thomasa cmoknęła z sympatią w policzek ciesząc się, że jak on wraca z Domino to na pewno nic jej nie będzie. Bo one mają eskortę w postaci dzielnej i pięknej pani policjantki. Maya uśmiechnęła się do Domino i Toma dziękując za obiad. Brittany też i pytała czy na jutro jakoś się umawiają. A Kitty była ciekawa czy chcieliby zostać aktorami tak po dzisiejszym wieczorze i wizycie na zapleczu. Też jakoś nie wyglądało aby któraś z koleżanek miała zamiar posyłać gorzkie spojrzenia i uwagi pod adresem czy Toma czy Domino. Ani oddzielnie ani razem. Właściwie to atmosfera była tak szampańska, że w tej pstrokatej grupce chyba nikt nie zamierzał sobie niczego wypominać.


---



No a potem była końcówka wieczoru. Schody, zgrzyt klucza w drzwiach, wejście do pustego i cichego mieszkania. I mogli oboje je zamknąć i odciąć się od reszty świata. Znalazła się w prywatnym kawałku tego świata należącego do Thomasa Wingfielda. Mieszkanie było idealnie czyste i każdy detal zdawał się mieć swoje miejsce. Aż trochę strach było coś ruszyć aby tego nie zepsuć. Zupełnie jakby w każdej chwili gospodarz spodziewał się inspekcji instruktora musztry czy coś w tym stylu. Ale sam nie zwracał na to uwagi pewnie przyzwyczajony do takiego standardu w swoim mieszkaniu. A, że po występie kabaretu miał wciąż dobry humor to jeszcze chciał wiedzieć na którą ma ustawić budzik na jutro rano.

- Masz w co się przebrać? Czy chcesz iść do szpitala w tym? Bo ja to mam tylko swoje ubrania. - zapytał wskazując na zestaw ubrań jaki miała z okazji wyjścia do teatru. Raczej nie był to standardowy strój lekarza GP. Nawet jakby na wierzch narzucić lekarski fartuch. Zostało pożyczyć coś od niego, czyli dresowe spodnie czy bluzę albo wstać na tyle wcześnie rano aby zdążyła wrócić do siebie i się przebrać a potem jeszcze zdążyć na rano do szpitala.




Czas: 2066.03.15; pn; ranek; g 08:05
Miejsce: Szkocja; baza RN w Clyde; Szpital; parter
Warunki: wnętrze szpitala, jasno, ciepło, cicho; na zewnątrz: jasno, zachmurzenie, łag.wiatr, b.zimno (-1)



Domino



Obudził ją tak jak wczoraj się umawiali. Chociaż pierwszy moment był nieco zaskakujący. Tak obudzić się w nieswoim łóżku ani sypialni. Chociaż nie miała trudności rozpoznać pochylającą się nad nim twarz mężczyzny. Jak się ubierała odkryła, że większość siniaków z piątkowej nocy już jej właściwie zeszła. Tam i tu coś jej jeszcze zostało ale jakby dobrze poszło to jutro już nie powinno być po tym śladu. A jeden ze sprawców tych zabaw na ostro miał coś do załatwienia na mieście więc też wychodził. Chociaż rozstali się jeszcze na blokowisku. Ostatni całus na drogę i potem każde poszło w swoją stronę. Już szarzało i było niewiele jaśniej niż jak wczoraj przed północą wracali z dziewczynami. Dzisiejszy poranek nie zaskakiwał. Ponure, zniechęcające zimno otulało bazę. Wysysało ciepło z każdego fragmentu odkrytego ciała przysparzając mu nieprzyjemnej, gęsiej skórki. Ale ranny ruch na ulicach był taki jak zwykle.

Doszła jednak do znajomego podjazdu, tablicy ogłoszeń i głównego wejścia do szpitala. Minęła recepcję gdzie dziewczyny przekazały jej wiadomość od Manishy. Przyszła trochę wcześniej i prosiła aby Domino zanim pójdzie na GP to aby przyszła do serwerowni na pierwszym piętrze. Co było dość nietypowe. Bo ani Hinduska ani Francuzka raczej niewiele miały wspólnego z serwerownią i tam się raczej nie spotykały. A to nie była pierwsza niespodzianka jaki czekał na nią w szpitalu.

- Cześć Domino. Nie wiedziałam, że masz takie chody u Kitty. Znacie się czy co? - Lynn zagaiła ją gdy się obie przebierały w damskiej szatni zaczynając ten poniedziałkowy poranek. Lynn lubiła mocny makijaż, kolczyki i tatuaże. I miała zawsze tego całkiem sporo na sobie. No ale jak pracowała w laboratorium to większość pacjentów i reszta personelu raczej nie miała okazji jej oglądać. Wydawała się nieco zaskoczona i zaciekawiona tym, że aktorka z Glasgow, na premierze jaka ściągnęła całą śmietankę towarzyską miasta jak i całe rzesze widzów, pozdrowiła właśnie młodą GP. A skoro spotkały się rano po weekendowych występach to skorzystała z okazji aby o to zapytać.

Na tablicy grafików i podobnych ogłoszeń znalazły się nowe tabelki. Na obu znalazła swoje nazwisko. Jedna zbierała ochotników na wyprawę do przysypanej gruzem stacji benzynowej w Ardlui. Druga na wyprawę morską do wyspy Man. W piątek było to ogłoszone no ale ta rozpiska świadczyła, że sprawa była oficjalna i administracja szpitala traktowała to na poważnie. Na tej drugiej liście poza nią na razie było tylko trzy nazwiska. Dwa należały do paramedyków, trzecie chyba też ale niezbyt kojarzyła nazwisko z twarzą. Do Ardlui zapisało się parę osób a najwięcej było ochotników do wyprawy do Glasgow. Ale pewnie sytuacja się jeszcze mogła zmienić w nadchodzących dniach. I mimo wszystko na razie to było jeszcze trochę “na brudno”. Potem jak lista będzie zamknięta administracja zdecyduje kogo wysłać.




Czas: 2066.03.15; pn; ranek; g 08:25
Miejsce: Szkocja; baza RN w Clyde; Szpital; parter
Warunki: wnętrze szpitala, jasno, ciepło, cicho; na zewnątrz: jasno, zachmurzenie, łag.wiatr, b.zimno (-1)


Domino



Drugą niespodziankę przygotowała dla niej Manisha. Chociaż zapewne nie było to jej intencją. Gdy przyjaciółka otworzyła drzwi do serwerowni zastała ją w środku. I co właśnie było najbardziej zaskakujące nie tylko ją. Pozostałą trójkę też znała. Mniej lub bardziej.

- Część Domi. Colina to pewnie znasz. - Hinduska przywitała się z nią i zaczęła od młodego cleanera co w piątek prawie przypadkiem i w ostatniej chwili uratował karton z miauczącym nieszczęściem. A potem nie omieszkał wyrazić swojej opinii na zebraniu co go postawiło w kontrze do słów pewnego, przystojnego płucologa. Teraz skinął krótko głową i pozdrowił ją krótkim uśmiechem ale nie palił się do przejęcia inicjatywy w rozmowie.

- A to są Jason i Heather. Są z policji. Prowadzą sprawę z tymi ginącymi lekami. - przedstawiła pozostałą dwójkę. On był w marynarce ona w garsonce. Na dowód oboje odsłonili swoje poły i z bocznej strony pasów ukazały się błyszczące, policyjne odznaki.

- My to się całkiem dobrze znamy. Chodziłyśmy razem na biolę. - Heather uśmiechnęła się ciepło do byłej koleżanki z klasy. O to akurat nie było aż tak trudno. Jak w bazie funkcjonowała tylko jedna szkoła. Wystarczyło być mniej więcej czyimś rówieśnikiem i się znało chociaż z widzenia a często i z jakichś zajęć. Tak było i z Heather. Była chyba z rok czy dwa starsza ale było jakieś zamieszanie bo chorowała czy była ranna jak przybyła z rodzicami do miasta. I koniec końców chodziły na te same zajęcia z biologii choćby. Tylko Heather potem postanowiła pójść na kryminalistykę i do policji a Dominique zaczęła studia medyczne. Więc ich drogi się rozeszły. I widocznie dawna koleżanka z klasy nie miała trudności jej rozpoznać.

- Pamiętasz naszą gwiazdę rugby? - zagaiła Heather wskazując wesołym wzrokiem na swojego partnera. Trudno go było nie pamiętać. Chociaż prawie się z nim wtedy rozminęły. Był parę roczników starszy więc kończył szkołę gdy one zaczynały. Ale lider drużyny rugby, bad boy i bajerant był trudny do przegapienia. Pewnie z połowa dziewczyn w szkole wzdychała do niego mniej lub bardziej skrycie. No ale te kilka lat różnicy gdy on miał 17 czy 18 lat sprawiało, że na takie podlotki jakimi wówczas były Heather i Dominique to nawet nie zwracał uwagi.

- Było minęło. Zajmijmy się naszą robotą. Nie przyszliśmy tu na pogaduchy. Znasz się na tym? - Jason machnął reką na słowa koleżanki i przejął inicjatywę w rozmowie. Wskazał na coś co leżało na stole. Dopiero teraz blondynka dostrzegła, że to jakieś małe przedmioty. Gdy podeszła bliżej okazało się, że to małe kamerki. Pluskwy. Takie aby nagrywały obraz i dźwięk.

- Mamy zgode waszego ordynatora. Chcemy je rozmieścić gdzieś przy albo w magazynach gdzie ginął wam te leki. Chcemy dorwać tego złodziejaszka. - Jason nie bronił lekarce obejrzeć te małe urządzenia podsłuchowe. A przy okazji wprowadził ją w sytuację o jakiej z resztą pewnie rozmawiali zanim przyszła. Manisha zaś podała jej papier gdzie była zgoda podpisana przez ordynatora na założenie tych podsłuchów.

Ale właśnie trzeba było to zrobić z głową. Technicznie to para policjantów sama mogła je rozmieścić. I nawet woleliby to zrobić osobiście bo by mieli pewność, że wszystko jest jak należy. No ale byli obcy a całkiem możliwe, że sprawcą był ktoś z personelu. Jakby zobaczył taką akcję pewnie mógłby się domyślić co jest grane albo chociaż mogło go to ostrzec. Dlatego oboje uznali, że dyskretniej będzie jak to zrobi ktoś z personelu. Ktoś zaufany a kto chociaż trochę by się znał na tych cackach. Chociaż chodziło o to aby je wsadzić gdzieś tak sprytnie aby nie było ich widać no a same miały dobry kąt widzenia. I przez radio dać znać czy gotowe. A policyjny duet by został tutaj i najwyżej koordynował czy jest w porządku czy jeszcze nie.

Drugim problemem było jakie magazyny wybrać. Niestety mieli tylko osiem tych elektronicznych podglądaczy. Z czego detektywi woleli zostawić dwa w rezerwie. Na wypadek gdyby niespodziewanie trzeba było rozstawić je w nowym miejscu albo gdyby któryś z pozostałych się zepsuł. To dawało szóstkę szpiegów do rozmieszczenia. Colin przypomniał, że on sam nie ma kluczy od magazynu chociaż Manisha mogła mu pożyczyć albo nawet pójść razem z nim pod jakimś pretekstem. Bo najlepiej by było umieścić te kamerki wewnątrz magazynów z lekami. W optymalnej sytuacji nagrałyby wszystko co tam się dzieje, jak ktoś by wynosił leki to też.

- Ale z tego co słyszeliśmy to tych magazynów macie więcej niż sześć. No i jak macie jakieś inne pomysły gdzie by można umieścić te kamery aby złapać sprawcę na gorącym uczynku to słuchamy. - Jason jak skończył omawiać o co chodzi z tymi podsłuchami to dał znać, że są otwarci na sugestie i propozycje w tej sprawie. W końcu zdawali sobie sprawę, że tutejszy personel ma nieporównywalnie lepsza orientację w szpitalnym terenie niż ich dwójka co są tu na gościnnych występach.




Czas: 2066.03.15; pn; przedpołudnie; g 11:40
Miejsce: Szkocja; baza RN w Clyde; Szpital; 1-sze piętro
Warunki: wnętrze szpitala, jasno, ciepło, cicho; na zewnątrz: jasno, mgła, umi.wiatr, mroźno (-2)



Domino i Julia



Gdy szczupła, zgrabna brunetka weszła do gabinetu GP gospodyni nie była zaskoczona. Raz, że jeszcze w piątek umawiały się na poniedziałkową wizytę a dwa widziała jej nazwisko na porannej liście pacjentów. Znów przyszła prawie w samo południe bo wcale nie ukrywała, że wcześnie rano nie chciało jej się wstawać. I dzisiaj też była ubrana w zwykłe, dżinsowe spodnie, wysokie prawie do kolan kozaki nadawały jej nieco drapieżnego wyglądu. Ale z drugiej strony wciąż było dość zimowo i zimowy ekwipunek nikogo nie dziwił. Ale w takim stroju pewnie Julia mogłaby uchodzić za zgrabną i ładną dziewczynę z sąsiedztwa. Jednak raczej mało komu by przyszło do głowy czym się zajmuje zawodowo.

- Cześć Domi. - ładna, młoda Niemka jak powiesiła swoją kurtkę na wieszaku usiadła naprzeciwko biurka gospodyni na jednym z dwóch krzeseł przeznaczonych dla pacjentów. - No to przyszłam. Rany! Ledwo wstałam! Kto to widział wstawać tak wcześnie! Następnym razem umówię się na popołudnie. - powiedział żartując sobie z samej siebie. Jednak dla tancerek i kelnerek z “Syrenki” i innych klubów w bazie weekend to zawsze był najbardziej zapracowany okres tygodnia. Zwłaszcza wieczorami i nocami. Więc wciąż wczesny poniedziałek, nawet tak mglisty jak obecnie, wciąż mógł być nieludzko wczesną porą.

- I co? Brałaś? I jak? Tryknęło cię? Opowiadaj jak było! - Juls nie mogła się powstrzymać aby nie zapytać kumpelę o wrażenia z pierwszego zażycia Hyper jakie jej załatwiła na początku piątkowego wieczoru. Czekała z życzliwą ciekawością wymalowana na twarzy uśmiechając się i czekając chyba na jakąś historyjkę z tego próbowania nowego narkotyku.

A przyszła w samą porę. Bo z godzinę temu z laboratorium przysłali wyniki. W tym także te od panny Lowe. Te tabelki, liczby, wartości i symbole były dla lekarki jak otwarta księga. I czytała je płynnie i bez zająknięcia. To raczej nad interpretacją musiała się pogłowić. Wartości stężenia chemii były przekroczone w alarmujący sposób. Komuś takiemu powinno się zapisać co najmniej tygodniowy detoks. Ale lepiej miesięczny albo od razu kwartalny. Bo ktoś tu zdecydowanie zbyt długo, zbyt często i gęsto zażywał różne wyskokowe substancje. No ale to były wyniki Jules. Zazwyczaj to właśnie tak wyglądało. Tancerka często i chętnie zażywała różny koks i pingle dla kurażu i lepszej zabawy. No i w badaniach krwi było to widać. Pod tym względem to raczej było w normie. A wysokie słupki i stężenia mogły być wynikiem tego, że w piątek gdy pobierała próbki od brunetki to wciąż było pewnie mniej niż 48 h od niezłej balangu gdy pierwszy raz skorzystała z Hyper. I kto wie co jeszcze przed i po. Trochę budziło zastanowienie większa niż zazwyczaj ilość zanieczyszczeń. Czyli tego co było zbyt rozdrobnione i przefiltrowane aby dało się to dopasować do ładnych, pełnych związków chemicznych oryginalnych substancji. Niektóre mogły tak krążyć od tygodni albo i miesięcy zanim organizm ich się ostatecznie pozbył. A jak pacjentka bezustannie szprycowała się czymś nowym to na to się nie zapowiadało. W jej żyłach krążyła z połową tablicy Mendelejewa, od stymulantów przez środki pokrewne LSD aż po pacyfikatory i zapominacze. W próbce było sporo stymulantów i środków jakie wywoływały stany euforyczne co mogło być pozostałością po wziętym w środową noc Hyper. Ale niekoniecznie bo równie dobrze Jules mogła wziąć coś jeszcze wcześniej czy później i ten efekt też mógł wpłynąć na takie wyniki piątkowych próbek.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline