Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-08-2022, 05:32   #137
Asmodian
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
- A niech mnie - mruknął widząc hotel o całkiem przyzwoitym wyglądzie w porównaniu do reszty miasteczka Ellis. Skąd taki hotel w takiej dziurze pośrodku niczego, tego James nie wiedział. Wyglądał albo jak jakiś sen o bogactwie i przepychu, być może obecny właściciel był obcokrajowcem i nie wiedział jak sprawy mają się na terytoriach, i w ogóle na pograniczu.
Być może hotel szykował się na bogatszą klientelę, bo gdzieś obok działo się coś, co być może ich przyciągało. Nie było czasu sięgnąć po lokalną trasę, więc rewolwerowiec nie był dokładnie na czasie z wiadomościami.

Posiłek był smaczny. Towarzystwo szczebioczących dziewczyn przypomniało mu o nieco lepszych czasach, w Anglii, w Chicago, a i w Teksasie bywało czasem całkiem nieźle.
James nie miał jednak nastroju na przedłużanie tego wieczoru i widząc wychodzącego z towarzystwa Oppenheimera sam skorzystał z sytuacji i dziękując za wieczór poszedł do pokoju.

Kąpiel była miłą odmianą po pyle i wertepach prerii. Rewolwerowiec postanowił sobie ją dodatkowo umilić szklaneczką whisky, bezczelnie zabraną z saloonu w którym zastrzelono barmana. Ciepła woda, pachnące proszki, cygaretka i szklaneczka whisky było całkiem skutecznym znieczulaczem. Żałował nawet, że wielkość wanny nie umożliwiała pełnego zanurzenia, ale nie mógł narzekać czując przyjemną goryczkę alkoholu, zapach mydlin mieszający się zapachem palonego Lorillarda i ciepło wody w której miał wrażenie, że się przyjemnie rozpuszcza. James, niedospany po ostatnich eskapadach pozwolił sobie nawet na małą drzemkę, zanurzony niemal po szyję w mydlinach.
Dopiero pokojówka, przesympatyczna dziewczyna, która po aparycji sądząc miała dokładnie tyle lat, że mogłaby być jego córką obudziła go stukaniem w drzwi jego pokoju kąpielowego.

- Pani zabierze tylko te czarne, zakurzone. - poradził przez drzwi kiedy dowiedział się o przyczynach jej wizyty. Zdumiał się, kiedy odważyła się wejść. Uśmiechnął się, kiedy widząc jego stan zarumieniła się ślicznie, ale o dziwo nie uciekała wzrokiem. Mała szelma.

- Pan wybaczy, ale tej koszuli też by się przydało - Nienaganny wygląd, nienaganne maniery. Jezusie, skąd w takiej dziurze ktoś wytrzasnął taką obsługę, i taki hotel?

- Skoro pani tak mówi, najpewniej ma pani rację. Oddaje ją w pani ręce. I proszę mi przynieść gazetę. Lokalną, jeśli można. Lubię poczytać przed snem. - Przesunął kapelusz, który wciąż tkwił na jego głowie w taki sposób, aby ocieniał mu oczy.
Bo musiał wyglądać nieco śmiesznie, w kapeluszu, wannie, w mydlinach, z niedopalonym fajkiem w zębach i lekko znieczulony whisky. Na pewno nie był to najlepszy wygląd na konwersację z uroczą, młodą panną. Ta zaś okazała się nie tylko urocza, ale bardzo taktowna, bo bardzo profesjonalnie dygnęła, i zniknęła za drzwiami z jego garderobą, posyłając mu prześliczny uśmiech.

James pokręcił głową, zarechotał z sytuacji i rozbawiony, postanowił wypróbować owe szlafroki, siedząc z drinkiem w ręku na fotelu. Życie na skinienie ręki. Przynajmniej, dopóki nie skończą się pieniądze.

 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline