Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-08-2022, 16:07   #142
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
Silver, przestrzeń gwiezdna niedaleko Ziemi.

Zaraz po spotkaniu z Eidith, Silver musiał udać się komisję. Zdążył, mając dzień zapasu, co pozwalało mu dopilnować wszelkich przygotowań. Adam nie mógł się z nim spotkać przed komisją. Źle by to wyglądało. Jeden z jego żołnierzy podrzucił jednak Silverowi prezent. Była nim krótka wiadomość, w teorii życząca powodzenia. W praktyce był to szyfr. Grupa postanowiła zgodzić się na korzystanie z pomocy Augusta, zaznaczyli jednak, że nie uważają, aby wypuszczanie go było dobrym pomysłem. Zgodzili się, aby Silver oferował takie wynagrodzenie, oczekiwali jednak, że nigdy nie spełni swojej obietnicy.
Do listu dołączony był pakunek. Znajdował się w nim niewielki kawałek ostrego metalu. Silver nie wiedział, czym mógł on do końca być. Przyglądając się jednak ostrzu, za odblaskiem stali zobaczył przedziwny krajobraz: szeroką pustynię wypełnioną tysiącami mieczy, ze starcem wykuwającym nową broń pomiędzy nimi. Nie minęło długo, nim osobnik go zauważył.
- April? Nie… kim ty jesteś? Już dawno zregenerowałem ten ubytek. - August zdziwił się widokiem Silvera po drugiej stronie ostrza.
-Jestem October, Dziesiąty, jeśliś ciekaw. - Odparł Armstrong. - Czy osoba dzierżąca twoje główne ciało wspominała cokolwiek na mój temat? - Wiedział, że zgodzili się, by wykorzystał Augusta, ale czy on sam był świadom celu, w jakim trafił w ręce młodego Miesiąca?
Mężczyzna wybijał stal, zamaszystymi ruchami uderzając w kawał metalu oparty o kowadło. - Tak szybko umieracie. Może lepiej po prostu oddaj ten fragment April. Będzie miała z niego więcej pożytku. - skomentował. - Dziewczyna mówiła coś o magu, który szuka ulepszeń do swojego oręża, lub porad do sztuk walki. - potwierdził.
I to mówił typ, który uznał egzystencję w formie “noża do masła” za świetny pomysł…
-W telegraficznym skrócie, ale wszystko się zgadza. - Przytaknął Silver. - Z tego co mówiła Zilva, z nauką nie powinno być problemów, zwłaszcza że nie jestem magicznym żółtodziobem. - Niemniej, była to tylko rozmowa z piratką, musiał wszystko zweryfikować z samym zainteresowanym.

- I czego chcesz się nauczyć? - spytał między łupnięciami młota. - Myślałem, że masz jakąś iskrę, albo jesteś w środku kontraktu. Przejąłeś fragment April. W nim jest wszystko. Kontroluj ostrze, pójdzie ci najszybciej. - August zbywał Silvera. - Jak to ostrze jest problemem, znajdź mi silną duszę.
Widać było, że Miesiące nie zwykły uczyć się od siebie nawzajem. Silver był wyjątkiem od reguły, nie planował się ograniczać w kwestii tego, jakimi dziedzinami magii będzie się parał.
-Mogę kontrolować ostrze, ale nie jego moce czy właściwości, to twoja dziedzina. Jeśli chcę się rozwijać ponad własne ograniczenia, muszę szukać przewodnika, znającego teren, na który chcę się zapuścić. - Odparł Armstrong niezrażony. - Niemniej "rozwój" zapewne stał się dla Ciebie słowem obcym, gdy postanowiłeś przyjąć statyczną formę, niezdolną do ewolucji. - Była to dość jawna prowokacja, ale młodzieniec nie słynął z subtelności. Ewolucja była wprawdzie dziedziną May, ale żaden z Miesięcy nie zaczynał z mocą, którą posiadał obecnie. Fragmenty duszy April dawały jedynie potencjał, inaczej każdy October byłby jednakowy.

- Pomaganie broni magią nie sprawia, że jest ona lepsza. - odpowiedział wreszcie, po dłuższym namyśle. Z jego twarzy dało się wyczytać, że to pogląd, który trzyma blisko serca. - Przelać ułamek magii w miecz, aby nieco lepiej ciął, albo skorzystać z niej, by trzymać go w miejscu, aby się nie rozpadł… gdyby to było dobre narzędzie, nic z tego nie byłoby potrzebne. - wyjaśnił. - Nie chcę cię uczyć, bo to strata twojego czasu. Jak się uprzesz, to i tak nie mam nic lepszego do roboty. - przyznał. - Wspieranie broni magią jest tym bardziej bezużyteczne, im lepsze jest ostrze. Broń z czystej magii nie zabije maga. - August zastygł na chwilę w miejscu. Podniósł ukończoną broń. Przyjrzał się jej uważnie, po czym ustawił lewą rękę na kowadle. Z zamachem spróbował rozciąć ją za pomocą nowego miecza, ten jednak pękł w pół przy kontakcie z bicepsem miesiąca. Rozczarowany, August wbił ostrze w ziemię i wyjął spod piachu nowy kawałek metalu. - Moja najsilniejsza technika, to tworzenie broni ze swojego własnego kodu. Jej siła zależy od ciebie. Niestety, korzystanie z niej mocno skraca żywot. Z czasem, kod przestanie rozpoznawać różnicę między twoją ludzką formą a formą ostrza. - nie było wiele emocji w tym wyznaniu. August wydawał się mimo wszystko nie rozpaczać nad swoim losem. - Najłatwiej byłoby mi przekuć kogoś innego w broń dla ciebie. Nie ma nic silniejszego od broni z duszą, która chce służyć swojemu szermierzowi.
-Odrzuć na chwilę na bok swoje uprzedzenia i spójrz na to. - Skoro się widzieli, Silver pokazał mu swoją najnowszą broń. - Czysto hipotetycznie, co byłbyś w stanie zrobić z tym mieczem? Co gdybyś był w stanie dokonać niemożliwego? - Młody October nie wierzył w niemożliwość ulepszenia ostrza magicznie. Poza tym musiał nieco pobudzić swojego rozmówcę, jego obecny marazm wskazywał, że możliwość powrotu do ludzkiej postaci, niekoniecznie by go poruszyła.
- Niemożliwego? - nie zrozumiał Auguts. - Mogę je zakląć. I tak będzie zbyt słabe, aby zabić demona, jeżeli o to ci chodzi. - oznajmił, wciągając powietrze w płuca. Po chwili dmuchnął ogniem na metal i kowadło. Była to magia klasy Marcha. - Magiczny miecz nie tnie lepiej. Magia tnie, a miecz poprawia. Dlatego mnie to nie interesuje. - starzec próbował ponownie wytłumaczyć swoje poglądy Silverowi.
-I sprawienie, by to nie były dwa osobne procesy jest? - Zrobił krótką pauzę, choć August już pewnie zrozumiał. - Niemożliwe. O to chodzi, jak zakląć istniejącą broń tak, by magia i ostrze się nie uzupełniały, a stanowiły jedną, spójną całość, zdolną zabić choćby i boga. - Jeśli October dobrze rozumiał, jedynym przypadkiem, który jego rozmówca uznawał za możliwe stworzenie takiej całości, było wykucie broni z duszy. Silver potrafił być bezwzględny, ale nie poświęciłby przyjaciela. W ostateczności, być może August zgodziłby się oddać niewielki fragment siebie, w zamian za możliwość powrotu do ludzkiej postaci, ale najpierw należało wybadać ten temat do końca.
- Nie wiem, do czego zmierzasz. - stwierdził po chwili milczenia August. - Miecz to przedmiot z zestawem cech które dają mu możliwość cięcia innego bytu. Magia cięcia to idea cięcia sama w sobie. Nie zespawasz stali z ideą. - wyjaśnił. - Chcesz lepszy miecz, szukasz innych metod. Lepszych materiałów. Z magią ze wszystkiego da się wykuć broń.
-Na takiej zasadzie powstają artefakty. Moc magiczna, często spontanicznie, choć proces można ukierunkować, nasyca jakiś przedmiot, o właściwościach do niej przybliżonych. Idea zespawana ze stalą, jak to określiłeś. - Silvera niemalże olśniło. - W ręku trzymam najlepszy miecz wykonany przez człowieka. - Specjalnie nie powiedział “maga”. - Zaś wewnątrz twojej formy kryją się tysiące ostrzy wykutych z magii. Mamy obie części składowe. Potrzebny jest tylko katalizator, który wyzwoli reakcję. - Miał pomysł, co może za niego posłużyć, ale najpierw dał staremu Miesiącowi chwilę, na przetrawienie jego słów.
- Nie robię magicznych broni. Robię bronie za pomocą magii. - odparł August. Zatrzymał na chwilę swoją pracę i usiadł na piasku, podnosząc głowę w stronę Silvera. Chyba zdał sobie sprawę, że nie będzie z mężczyzną dyskutował pięć minut. - Gdyby moja magia miała doprowadzić do powstania artefaktu, byłby to przedmiot zdolny do tworzenia broni. Młot który przekuje każdą stal, chociażby. - August uważnie przyglądał się ostrzu Silvera. - Chciałeś, żebym cię uczył, nie lepiej oddać mnie w ręce twojego kowala? - zaproponował. - Magia to nie materiał. To proces zmiany właściwości czegoś istniejącego. Ostrzenie nią już tnącego miecza to zbyteczna przesada.
October westchnął przeciągle, zrezygnowany. August nie tylko był uparty, on święcie wierzył, że inaczej być nie może.
-Załóżmy przez chwilę, że się z Tobą zgadzam i nie można ulepszyć istniejącej broni, a jedynie proces i tym samym, efekt finalny. Jak? Może nie wyglądam, ale też umiem wykuwać oręż. - Jeśli metody starego Miesiąca nie okażą się zbyt niebezpieczne, przekazanie go Natashy, nie wydawało się takim znowu złym pomysłem. Propozycję przywrócenia Augustowi ludzkiej postaci jako zapłaty, zostawił sobie jako asa w rękawie, gdyby trzeba było go skłonić do “małego” poświęcenia.

- Hmmm… - August zaczął łagodzić swoją brodę. Wspominał początki swojej kariery. - Najpierw uczysz się używać magii, aby nie robić błędów. Ludzie są jedną z ofiar przyczynowości. Bez magii nie uderzysz metalu perfekcyjnie za każdym razem. Nie zrobisz też zdolnej do tego maszyny. - ostrzegł. - Gdy już twoja technika jest perfekcyjna, pozostaje znaleźć lepszy materiał. Wszystko ma swoje ograniczenia. Moja magia pozwala mi zmieniać formę kodu, choć nie mogę dawać ani zabierać nią życia. - zdradził. - Wszystko zależy od celu twojej broni. Nie chcesz przekuć człowieka, trudno, w moich czasach to był zaszczyt. Możesz za to przekuć, chociażby żywy ogień, albo wyciągnąć z czegoś ideę. - starzec delikatnie się uśmiechnął - Kiedyś przekułem klucz, aby zrobić miecz, który był w stanie otworzyć wszystko. Jak się okazało, nie był w stanie niczego zniszczyć, a cięcia można było naprawić, przykładając dwa kawałki do siebie. W końcu jak coś jest otwarte, to może zostać zamknięte.
To zaczynało budzić ciekawość Silvera. Nawet jeśli faktycznie stary pierdziel miał rację, z takimi "sztuczkami" można było wykuć niezrównane ostrza.
-Zaciekawiłeś mnie, ale wcześniej mówiłeś o woli, by służyć właścicielowi. Ogień nie ma woli, idea istnieje dla siebie, albo żeby pojechać z grubej rury, góra po prostu jest, jak skłonić wykuty z nich miecz żeby był posłuszny i prawidłowo spełniał swoją rolę? - On był Octoberem, prawdopodobnie mógł to posłuszeństwo po prostu wpisać w kod broni, która należała do niego, ale jak August to rozwiązywał? - I ile różnych "materiałów" da się połączyć w jedną broń?

- Miecz musi mieć duszę, aby dało się z nim porozumieć. Nie zmienisz woli ostrza, która nie powstało z istoty żywej. Miecz z ognia zawsze będzie chciał palić, a miecz z klucza otwierać. Żaden nie będzie ciął. - Obrazując swoje rozumowanie sięgnął po jeden z wbitych w piach metalowych mieczy. Wyciągnął go. Jak się okazało, on również był pęknięty. - To jest twój miecz wykuty z góry. Materiały można mieszać, ale im mniej, tym bardziej przewidywalny wynik. Wiele się nie sprawdza. Przykładowo, ogień stopi metal, więc się nie nadają.
-A co z emocjami? Właściwie, powinienem to pytanie rozbić na dwie części. Co jeśli twórca przelewa swoje emocje w ostrze w trakcie kucia, na przykład pragnienie by broń komuś dobrze służyła? - To była pierwsza część. - A po drugie, co by było na przykład z ostrzem wykutym z nienawiści, czy gniewu? - Ta dyskusja powoli robiła się bardziej interesująca, niż próby przekonania Augusta do racji Silvera.
August złapał za brodę i zamyślił się. - Emocje artysty mają jakiś wpływ na jego dzieło, nie przewyższyłyby jednak pragnienia samego materiału. No chyba, że to tylko te pragnienia przekujesz w broń. Nie jestem pewien, czy jedna osoba byłaby w stanie wygenerować ich więcej, niż na kozik. - zaśmiał się - Broń z gniewu czy nienawiści byłaby bardzo krwiożercza. Problemem jest znalezienie dość materiału. Miałem jeden taki projekt. Chodziłem po polach bitwy latami. Ciekawe gdzie ten miecz się teraz znajduje.
No proszę, w czymś się zgadzali. Z tym, że Silver z racji braku umiejętności w magicznym rzemiośle, chciał zebraną nienawiść zmusić do posłuszeństwa innymi metodami. Niestety nie miał już do nich dostępu. Zostawał mu zatem stary Miesiąc, choć i on w pojedynkę mógł nie dać rady.
-Mam przygotowane podłoże teoretyczne pod zrobienie takiej broni i to za jednym zamachem. Niestety, obecnie brakuje mi umiejętności, no i jeszcze nie znalazłem odpowiedniego miejsca. - Znalezienie właściwego świata było kwestią czasu, ale do tej pory nie szukał zbyt aktywnie, miał za dużo na głowie. I pewnie jeszcze potrwa, zanim będzie mógł oddać się poszukiwaniom. Gdyby się powiodło… strach pomyśleć jak wielki potencjał niszczący miałby taki oręż. Czyż to nie było ekscytujące? - Czy to ostrze ma jakieś imię? Mogę spróbować go poszukać, choć pewnie siedzi zamknięte tak głęboko, że nawet Boga by tam nie wpuścili.

- Rakshasa. Nieco przydługie, zakrzywione ostrze. Praktycznie szabla. Wyglądała normalnie, jednak łapiąc za rękojeść przenikał z niego gniew. - wspominał starzec. - Miecz wykuty z jeszcze większej ilości gniewu, pewnie wprowadziłby użytkownika w bezlitosny szał. Chętnie bym je wykuł, choć nie odpowiadam za skutki. - zaznaczył. - Nie wiem czy mogę kogoś nauczyć jak zrobić takie ostrze. Zależałoby od szczegółów twojego planu. W razie czego, jestem do dyspozycji. - na dobrą sprawę rozmowa z Silverem mogła być dla Augusta jedyną rozrywką od dawna.
Silver szybko wrzucił otrzymane informacje do wyszukiwarki. Normalnie poprosiłby o pomoc Irutę, ale ten wciąż nie znalazł jeszcze Marcha. Jak sądził, Rakshasę miało w swoich magazynach wojsko, jako niebezpieczny artefakt, ale istniała niewielka szansa, że miecz po prostu zaginął i wtedy istniała szansa na jego odzyskanie. W sumie, czy kreacje Augusta kwalifikowały się jako artefakty? Proces ich powstawania był zgoła inny.
-Podejrzewam, że potrzebne byłyby wysiłki przynajmniej nas dwóch, żeby powstały oręż nie zmieniał dzierżyciela w rozszalałego berserkera. - Zasugerował Armstrong. - Co do szczegółów, omówimy je, gdy już znajdę właściwy “materiał”. - Nie chciał teraz za bardzo nakręcać starego Miesiąca. - Właściwie, jak sklasyfikować broń którą tworzysz? To nie artefakt, ale nie ma chyba innego oficjalnego określenia na przedmiot o magicznych właściwościach?

Jako Recollector, Silver mógł przeglądać bazy danych wojska w celu potwierdzenia stanu znanych artefaktów. Miało to chronić poszukiwaczy przed marnowaniem czasu. Oczywiście broń nie miała nazwy nadanej jej przez Augusta, jednak pasujący do opisu artefakty faktycznie znajdował się w rękach wojska. Niestety, to było wszystko czego mógł dowiedzieć się Silver bez składania odpowiedniego wniosku.
August westchnął. - Dla mnie to artefakty. Jak co wy teraz nazywacie… - wzruszył ramionami.
-Cóż, znalazłem ją w wojskowym rejestrze. Co oznacza, że bez spełnienia odpowiednich procedur, nawet się do niej nie zbliżę. - Odparł Silver po chwili poszukiwań. Gdyby udało mu się dostać szablę w ręce choć na trochę, celem przeanalizowania, jego plan miałby zwiększoną szansę powodzenia. - Wybacz, że zadam Ci tak niedyskretne pytanie, ale właściwie od jak dawna jesteś mieczem? - Młody October zastanawiał się, jak bardzo do tyłu z technologią uzbrojenia jest August.
- Nie liczę. Byłem jeszcze człowiekiem, gdy walczyliśmy z demonem podobnym do ciebie. Tyle jestem w stanie powiedzieć. Nie pamiętam czy gdy umierałem ludzie mieli już statki kosmiczne, choć na pewno zdążyłem do nich przywyknąć jako miecz.
-To jak u Ciebie ze znajomością nowoczesnych technologii rzemieślniczych? - Zadał kolejne niezręczne pytanie. - Bo wiesz, tak się zastanawiam, czy materiał hm… ezoteryczny, nie dawałby trwalszych i bardziej przewidywalnych efektów w połączeniu z jakimś materialnym nośnikiem, na przykład takim, który się z nim kojarzy. - Dobrym przykładem dla ostrza z nienawiści, byłaby rękojeść wykuta z odłamków bomby.
- Mniej-więcej kojarzę, czym się teraz operuje. Dużo widzę przez okno głównego ostrza. Coś takiego byłoby sprawą do przebadania podczas kucia. Bardzo ciężko mi zgadywać w tym momencie.
-Będzie czas na eksperymenty, żeby to wszystko dopracować. Nie chciałbym obudzić się z ręką w nocniku, kiedy przejdziemy do realizacji tak wielkiego projektu. - Silver wiedział, że będzie też potrzebował paru "lekcji" od Augusta. Choć zamierzał pozwolić mu by uczył Nat, nie planował wysługiwać się nią, przy czymś niosącym ze sobą tak duże ryzyko. - Muszę Ci przyznać, niezły jesteś. Mało kto umie mnie przekonać, kiedy się na coś uprę. - Jego biedny ojciec świadkiem, jak prawdziwe było to stwierdzenie. Niemniej, w tym wypadku Silvern nie do końca zrezygnował ze swojego punktu widzenia, stary Miesiąc wskazał mu po prostu ciekawsze alternatywy.
 
__________________
Also known as Boomy
Recollectors - Ongoing, Gracze: Deadziu, Eleishar
Fiath jest offline