Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-08-2022, 22:30   #158
Nanatar
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
W głębi podziemi myśliwskiego dworku; miejsce złowieszczego ceremoniału

Przekraczając kolejne pomieszczenia i korytarze, schodząc głębiej ku leżu profanacji, Olivia Hochberg czuła coraz większy strach i wątpliwości, dręczyła ją obawa nie tyle własny los, ale o losy wiernych towarzyszy. Zawsze wszakże istnieje punkt przegięcia, punkt bez odwrotu, umiejscowiony w miejscu i czasie, w chwili owej znikają wszystkie wątpliwości, a cel staje się klarowny, działanie oczywiste. Adeptka uznała, że stało się to kiedy wrota do mrocznej piwnicy zostały otwarte. Nie pamiętała kto to uczynił, sama była zajęta kształtowaniem eteru i mutowaniem rzeczywistości.

Z oplatającego ją kwiatu wirującego od kolorowych wiatrów wydobyła światło, zaklęła w czasie. Wciąż jednak nie potrafiła działać, podświadoma niepewność krępowała umysł i członki. Tylko oczy płonęły od kalejdoskopu oszalałych od Voormanowego ceremoniału wiatrów. Cienie tańczyły tak szybko, że trudno było skupić się na czymś więcej niż cokoły, runy i oplecione nimi postacie. Niemniej prędko odnotowała brak rycerza Holtmanna. Wyciągnęła w górę dłoń z trzema palcami, jeden zgięła, miała nadzieję, że kompani ją zrozumieją. Trwała, była okiem cyklonu.

Trwała dopóki nie odezwał się baron. metafizyczny kurz opadł, świat choć skurczony do piwnicznego schronu, zyskał klarowność. Umysł i członki różnookiej adeptki wypełniła pewność. Czas bez odwrotu. Destynacja tylko do przodu, żadne konie i ucieczka nie były możliwe, wszystko kłamstwo i ułuda. Tą pewność napotkał w oczach kobiety szlachcic.

Oblicze Olivii ściągnęła maska okrutnej obojętności, niezmącony spokój emanował z każdego gestu, w eterze wirowały wokół niej ledwie drobiny, chaos byłby niestosowny. Wszyscy za to widzieli wyrywające się zza kołnierza świetliste skrzydła, zarażające swym blaskiem końcówki włosów. Czarodziejka na słowa Otto von Metterich, odcięła świetlistym ostrzem połyskujący warkocz i rzuciła pod nogi barona, mając w istocie nadzieję, że poblask wyłowi z cieni postać Holtmanna.

- Panie Holtmann, proszę nie kryć się w cieniach jak sługa ciemności, chyba, że tym chce się pan stać po dzisiejszej nocy, tak wdrukować w profanację - podkreśliła - która ma tu miejsce. Oczyszczę pana przed Kapitułą, jako działającego z przymusu suwerena. Pokuta zmyje skazę z duszy i honoru - mówiła spokojnie, bez poprzednich fajerwerków głosowych. Naturalnie i stanowczo, jak powinien przemawiać godny czarodziej kolegium Hysh - Baronie Pan ma możliwość, utrzymać dobre imię rodziny i pozwolić zachować jej włości, co nie będzie miało miejsca jeśli oskarży się pana o nielegalne czarostwo. Upadnie herb, linia krwi budowana przez wielki przez pana przodków, a kruki Morra po wieczność będą wydziobywały twoje wnętrzności.
- parła do przodu coraz bardziej pewna swego, świetliste skrzydła wyrastały z pleców jakby tkała ja sama Shallyi. Jednocześnie kreśląc jeśniejącym ostrzem znaki utrzymywała dla swej woli związane wiatry. - Elf już posłał ptaka do kolegium w Aldorfie. - zrobiła teatralną pauzę

Dla odmiany skupiła wzrok na pojmanej wiedźmicy, Olivia pragnęła jej daru równie mocno jak gospodarze, ugruntowana w roli Hirofantki, wzdrygnęła się do własnej lubieżności. Czuła jak zdradliwe napuchłe od Dhar anioły pychy chętnie spotęgują jej ledwo pączkującą moc, ale ta, która pragnęła wydrzeć moc dziecięciu lasu była daleko w przeszłości, owej chwili w drzwiach stała sprawiedliwość.

- To jest ta chwila - w głąb pomieszczenia. - Ja Alina Błysk Sroki na czarodzieja Voormana zaś nakładam klątwę i infamię za złamanie praw kolegialnych, za okrutne gwałty na istocie eteru naznaczam go w imię Sigmara, Shallyi i Ulryka mutacją ciała, nosił będzie piętno renegata, aż stanie przed komisją. Tego tu męża wzywam w imieniu Ulryka - ścisnęła Larsa za ramię - ten będzie światkiem Sigmara i Morra, zaś sierżant zemstą.

Moc wezwanych bogów miała szansę wzmocnić przyjaznych jej wojowników, na tyle na ile wszyscy jej uwierzą i uwierzą w siebie. Przygotowanym zawczasu zaklęciem zaburzyła eter, szare wiatry wyrwały się z runicznej figury i oplotły spoconą dłoń czarodzieja trzymającą laskę, cała śliska od masła, roztopionego w dłoniach adeptki, choć tam nie pozostał po nim nawet ślad. Samozwańcza Hierofantka nie spoczęła na tym, już tkała kolejne zaklęcie. Uważna i skupiona.

W zamiarze Olivii jest wyczarować takie fajne światełko, co będzie jej świeciło z nad kołnierza jak skrzydła świetliste, po drodze przemawia, nie boi się, znów splata wiatry magii, znów używa zaklęcia, tym razem niezdarność, używa splecionych wiatrów, ingrediencji - osełki masła, On to chyba odpiera na SW, albo ZR, wiem małe szanse, ale warto spróbować. Jak mu się nie uda to upuści przedmiot.
Co wiatry mówią o runach, oraz wiedza czarodziejki, co wiedźmi wzrok o wiedźmicy?

Czy szlachcice zareagują na wezwanie? Czy bogowie napełnia bohaterów mocą, nie musze tłumaczyć, że avatarem Shallyi jest sama adeptka? Pierwszy na ogień idzie pan zemsta, reszta za nim w zależności o d rozwoju sytuacji. Nie wiem ile tych rzutów mam zrobić zrobię po trzy, sam przydzielisz je gdzie trzeba.
PS wydaje tylko jak na kości czaru wyjdzie 1, w innym przypadku powtarzam. Chyba, że nie będzie czasu.
Koledzy mają naturalnie wolna wolę.

 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 14-08-2022 o 22:52.
Nanatar jest offline