Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-08-2022, 21:38   #143
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
Silver, komisja wojskowa


Młody Armstrong czekał przed bramą do pokoju narad na rozpoczęcie komisji. Piramida była dużo większa i bardziej zawiła niż mógł się spodziewać. Kształt był niepozorny, objętością nie odbiegała jednak mocno od pobliskiej Ziemi. Przebywały tu dziesiątki milionów ludzi, pośród nich również strażnicy korzystający z najbardziej zaawansowanej i trzymanej sekretem technologii. Zarówno wszczepów, jak i pancerzy wspomaganych. Jeżeli ktoś wątpił w siłę Cesarstwa, pobyt w tym miejscu i jego splendor szybko o niej przekonywał.
Silver otrzymał krótką instrukcję od Adama: ma wejść, zaprezentować się z imienia i stacji, po czym wysłuchać dyskusji admirałów. Ma odpowiadać tylko, gdy go o to poproszą.
Nie minęło długo, a jeden ze strażników otworzył na oścież wrota do sali. Ku jego zdziwieniu, wewnątrz przebywał Adam, Bastion, Millia oraz Vyone rozmieszczeni wokół ogromnego, okrągłego stołu z masywnym holoprojektorem pośrodku. Nie było jednak Lazarusa. Przewodniczący spotkania spóźniał się, czego strażnik się nie spodziewał. Sytuacja wywoływała również zmieszanie pośród admiralicji, która starała się ukryć zmieszanie wypisane na twarzy.
Tylko jak Silver powinien zachować się w takiej sytuacji?
Armstrong podszedł do miejsca, w którym miał stanąć, wzniósł rękę salutując i zastygł w bezruchu. Dokonanie pełnej prezentacji przed pojawieniem się przewodniczącego komisji było naruszeniem protokołu oraz nietaktem. Należało jednak zasalutować Admirałom jako przełożonym, co uczynił i teraz czekał, a mógł tak stać naprawdę długo.
Minęło dobrych kilka minut, nim drzwi na drugim końcu sali wreszcie się otworzył. Pojawił się w nich średniego wzrostu mężczyzna z luźno zarzuconym, białym kimono. Nie było to odpowiednie ubranie na tego typu zebranie. Równie dobrze mógłby pojawić się na komisji w piżamie. Z jego postawy widać jednak było, że nie zrobił tego jako jakiegoś powodu komunikat. Zwyczajnie nie widział w tym problemu. Jego twarz była niesamowicie zrelaksowana. Między jego młodą cerą i zmarszczkami pod oczyma, ciężko było powiedzieć, ile miał lat. Nie pomagał w tym niedogolony zarost oraz roztrzepane, przydługie jak na mężczyznę włosy. Z czubka jego głowy wyrastały kocie uszy, których urok kontrastował z wyraźnym, wyrzeźbionym wręcz umięśnieniem.
Jeszcze na początkach swojej pracy w admiralicji Lazarus poddał się kosmetycznym operacjom genetycznym, zostając mutantem. Chciał się w ten sposób wsławić jako obrońca równouprawnienia. W efekcie spotkał się tylko z krytyką i o mało nie stracił swojego poparcia. Przynajmniej w teorii tak się potoczyła ta historia. Widzą go osobiście, Silver był w stanie stwierdzić więcej.
Obydwie nogi mężczyzny należały niegdyś do Azazela. Ponadto jego serce zostało zastąpione sercem demona. Z uwagi jednak na kosmetyczne mutacje, wyglądało to, jak część jego dawnego wybryku. Przeciętna osoba nie odróżniłaby pozagalaktycznych artefaktów z typowym zmutowaniem. Tym bardziej, gdy jego największe elementy schowane są pod długim kimonem.
Zrelaksowany, Lazarus stanął nad swoim miejscem i uniósł ręce lekko w górę:
- Witam wszystkich tu zgromadzonych na komisji admiralskiej pana Silvera Armstronga. Będziemy dziś prowadzić dyskusję mającą ocenić, czy mężczyzna ten wyróżnił się swoją służbą Cesarzowej w stopniu porównywalnym do nas, pozwalając mu zasilić nasze grono w pracy nad dobrem i bezpieczeństwem Cesarstwa. Ogłaszam nasze zebranie za oficjalnie rozpoczęte. Panie Silverze, proszę się przedstawić. - Lazarus zasiadł w swoim krześle. Pozostali admirałowie rzucili mu kilka nieprzyjemnych spojrzeń, które te zauważył, jednak kompletnie zignorował. Nie rozumiał, czy też nie chciał rozumieć swojej winy.
-Silver Armstrong, ex-porucznik Cesarskiej Legii Akademickiej, obecnie Recollector. - Odparł, kończąc salut wyćwiczonym ruchem. Wprawdzie młody October nigdy nie był żołnierzem zawodowym, ale odbył przeszkolenie wojskowe i odsłużył swoje w trakcie studiów. Gdyby zrobił jeszcze jeden, dwa kierunki, może zdążyłby dochrapać się kapitana.
- Kandydatura Silvera była nam zaproponowana przez naszego kolegę Adama. Prosimy o wyjaśnienie pańskiej motywacji.
- Rodzina Armstrongów jest mi bliska, od dawna współpracują z moimi oddziałami. Dzięki temu miałem okazję poznać Silvera i obserwować jego wzrost. Jest to doświadczony wojownik i wprawny dowódca, mający pod swoją komendą ogromny okręt Balmoral Castle, większy nawet od niektórych używanych przez naszą admiralicję. - konkretnie od Nautilusa, którego przeznaczenie nie wymagało nadmiernych gabarytów. - Za pomocą tego okrętu i wsparcia jego załogi, Silver zebrał wiele artefaktów, walczył z gangami piratów na długo przed rozpadem gildii, oraz wykazał się wsparciem dla wojska. Myślę, że jego osiągi same z siebie tłumaczą jego kompetencje, a moja znajomość jego osoby pozwala mi poświadczyć za jego charakter. Z kimś takim jak Silver sektor zewnętrzny. - czyli pierścień na granicy Cesarstwa, którym zarządzał by Silver. - Będzie bezpieczny. Z kolei upaństwowienie charakteru jego korporacji zapewniłoby bezpieczeństwo zbrojeniowe dla naszych wojsk i usunęło niesprawności w nowych przepisach demilitaryzacji ustanowionych przez Cesarzową.
Lazarus przytaknął. - Bardzo przychylna prezentacja. Pierwszego o opinię proszę admirała Bastiona.
Olbrzymi mężczyzna wstał. Nawet na posiedzeniu admirałów miał na dłoniach swoje wspomagane rękawice. W teorii nie powinien móc wejść tu z bronią. Z drugiej strony, nawet Lazarus miał przy sobie miecze. Mężczyźni musieli w milczeniu postanowić, że nie będą zwracali sobie nawzajem uwagi.
- Moja znajomość z Silverem jest bardzo krótka. Spotkałem go podczas jednej operacji odzyskania artefaktu z planety mniejszej rasy kosmitów. - zaczął swoją wypowiedź. - Zaimponował mi zdolnościami walki, przez co oferowałem mu pozycję w swojej armii, gdy zakończy się jego kariera w recollectorstwie. Nasze dzisiejsze zebranie nastało jednak przed tą chwilą. Jestem pewien jego osobistych zdolności, obawiam się jednak, że nie jest on zaznajomiony ze strukturą wojska i nie miał okazji się jej nauczyć. - ocenił. - Przeskok z pozycji recollectora na rangę admirała floty gwiezdnej jest zbyt drastyczny, czego dowiódł już jego poprzednik, Viktor. Nie możemy liczyć na skuteczność operacji mężczyzny, który nie wie, jak wyglądają nasze procesy czy zasady. Nawet gdybyśmy przyjęli go z najlepszą intencją, prawdopodobnie przez najbliższą dekadę pierścień zewnętrzny byłby zamrożony, gdy Silver uczy się swoich obowiązków. Pochopność ostatnio kosztowała nas zbyt wiele. Abym go poparł, Silver musiałby mnie przekonać, że wie, jak operować w strukturze wojska Cesarskiego. Jest to wiedza, którą sama liga akademicka nikogo nie obdarzy. - kończąc wywód, Bastion usiadł.
Widząc to, Millia podniosła dłoń. Lazarus jej przytaknął. - Pani Millia Millionare prosi o następną kolej. Przekażmy jej więc uwagę.
Kobieta wstała. - Przed naszym zebraniem udałam się do jednej z stacji gwiezdnych pod kontrolą Silvera. Przeprowadziliśmy tam krótką rozmowę, podczas której wykazywał on brak satysfakcji ze stanu Cesarstwa, oskarżając nas o chaos i niedbałość w związku z aferą Viktora. Swoją postawą wyrażał chęć wprowadzenia znacznych zmian w strukturę Cesarstwa, oraz wydawał się niechętnie nastawiony wobec samej Cesarzowej. Nie jestem w stanie zgodzić się na kandydaturę osoby o radykalnych poglądach przychodzącej spoza armii.
Gdy Millia usiadła, Bastion przyglądał się jej wyglądając na dość przejętego rzuconymi oskarżeniami. Lazarus spojrzał na Vyone, będąc nieco niepewnym. - Z tego co pamiętam pan admirał Vyone już wyrażał sprzeciw wobec kandydatury Silvera. Z trzema głosami negatywnymi nasze spotkanie zakończy się dość szybko. - zauważył.
Vyone podniósł rękę i wstał. - Jestem negatywnie nastawiony wobec Silvera z uwagi na jego niedbałe zachowanie podczas działań recollectorskich. Mężczyzna ten dwukrotnie wszedł w posiadanie artefaktu, który niezbywalnie przejął kontrolę nad jego kończynami. W efekcie przekazanie tych obiektów wojsku do badań było w obu wypadkach niemożliwe. Sugeruje to egoizm i wykorzystywanie licencji recollectorskiej dla własnego dobra, a nie interesu Cesarstwa. To powiedziawszy, nie jestem człowiekiem bez serca. Zgodzę się dać szansę Silverowi na obronę swojego stanowiska i zmianę mojego nastawienia. - Nawet na komisji, Vyone udawała mężczyznę. Silver w sumie nie wiedział, ilu admirałów zna jej prawdziwą twarz. Kobieta równie dobrze mogła uważać, że maska na twarzy to niezbywalna proteza. Przez jej obecność nie dało się wyczytać jej wyrazu twarzy, choć szybko wymyślona opinia pozwoliła uratować sytuację. Gdy Vyone usiadła, Lazarus skierował się do Silvera:
- Dobrze więc. Musisz przekonać przynajmniej mnie oraz jednego innego admirała, aby otrzymać awans. - głos Lazarusa był decydujący. - Lub po prostu osiągnąć większość. Pozwól, że zapytam cię o największy postawiony ci zarzut. Czy jesteś lojalny Cesarzowej i jaką masz opinię na jej temat? - zapytał wprost.
O ile Silver faktycznie nie był do końca zadowolony z tego co w ostatnim czasie robiła Admiralicja, nie powiedział złego słowa o samej Cesarzowej. Millia nieco naciągnęła ich rozmowę, ale to było jej słowo przeciwko jego. Oczywistym było, czyje ma większą wagę.
-Jestem i zawsze byłem lojalnym obywatelem Cesarstwa. - Odparł zgodnie z prawdą. Adam przytoczył wcześniej wystarczająco wiele przykładów, by potwierdzić te słowa. - Jeśli chodzi o moją opinią na temat Cesarzowej, jako organu rządzącego, jest ona jak najbardziej pozytywna. - To również było prawdą, nad każdym sektorem pieczę sprawował kompetentny Admirał, a tych ostatecznie namaściła Cesarzowa. No prawie każdym, ale nie byłby kandydatem, gdyby nie było wolnego miejsca. Co zaś do ewentualnych nieprzychylnych słów, które zdaniem Millii wypowiedział, no cóż, nie ich dotyczyło pytanie Lazarusa. Przy komisji Admirałów udzielenie odpowiedzi choćby o jedno słowo za długiej, mogło mieć poważne konsekwencje w ich procesie decyzyjnym.

- Nie spodziewałbym się innej odpowiedzi na tego typu pytanie zadane wprost. - wyznał Lazarus. - Jest to jednak jakieś świadectwo, że nie jest Pan osobą o kompletnie radykalnych poglądach. Zarzucono Panu również egoizm. Jaka jest historia za dłońmi, które zostały artefaktami zrośniętymi z pana ciałem? Czy dostarczenie ich Cesarstwu było niemożliwe? - zapytał.
Sprawa rękawic była dość złożona. Niemniej, czy można to było nazwać przywłaszczeniem? Co najwyżej jego prawą rękę, a i to byłoby naciągane. Oczywiście, Zoanne sformułowała szybkie, wyimaginowane oskarżenie, które Silver mógł łatwo odeprzeć, by nie rzec storpedować.

-To dwie osobne historie. Może zacznę od tej nowszej. - Podniósł na chwilę lewe przedramię. - Ten artefakt nie został przeze mnie znaleziony w ramach działań recollectorskich. Był własnością Auger Industries, a po tym, jak pokonałem przywódcę dawnej grupy recollectorskiej Mandingo, został mi przekazany, zgodnie z wolą ówczesnego właściciela, Maximiliana Golda. - Znów prawda, choć Silver dopiero po czasie dowiedział się, że Max to wszystko ustawił w ten sposób, przebiegły sukinkot. Niemniej liczył się fakt, że był to artefakt sklasyfikowany jako własność prywatna, nie łup recollectorski. Opuścił lewe i podniósł prawe. - To natomiast jest tak zwany “błąd młodości”. Był to pierwszy artefakt jaki znalazłem jako Recollector i nie mogłem oprzeć się pokusie, by zobaczyć, jak działa. Po założeniu okazało się, że już nie można go zdjąć, bez uciekania się do amputacji. - Fakt, że nie obcięto Silverowi ręki, by go odzyskać świadczył, że samo wojsko pozwoliło mu go zachować, bo artefakt nie został uznany za potencjalnie niebezpieczny. Nie wątpił, że ucięliby mu ją nawet na wysokości barku, gdyby poczuli taką potrzebę. Wszystko mieściło się w procedurach. Być może i w tym Maximilian maczał palce, młody Armstrong nie wiedział, jak długo Gold szykował go na swojego następcę. W podsumowaniu wychodził jeden artefakt, który został mu podarowany i drugi, który pozwolono mu zachować zgodnie z regulaminem. Względem licznych artefaktów, które dla Cesarstwa odzyskał, z pewnością nie kwalifikowało się to jako niedbałość w działaniu i nadużywanie licencji dla własnych celów. Dla członków komisji implikacje były jasne, a fakt że Silver nie wypowiedział ich na głos, pozwalał Vyone’owi zachować twarz.

Lazarus wsłuchiwał się w opowieść Silvera, przebierając w dokumentach na jego temat za pomocą touchpada. - Te opowieści by się zgadzały. Muszę wystąpić ze stwierdzeniem, że opinia Vyone jest nieco przesadzona. Wszyscy oczekujemy lojalności wobec Cesarstwa, ale nie oznacza to, że recollectorzy muszą oddawać swoje artefakty po dwa razy.
- Nic z tego dalej nie przekonuje mnie. Nawet nie wiem, o co mógłbym zapytać, aby zmienić swoje zdanie. - stwierdził po namyśle Bastion. - Nie mam tylu admirałów, aby awansować kogoś w nasze szeregi, ale Silver zdecydowanie nie ma jeszcze doświadczenia. Nie chciałbyś chłopcze jednak dołączyć do mojej floty? Wtedy mógłbym pozwolić jednemu ze swoich kandydować, zastąpiłbyś go. - zasugerował mężczyzna.
Odpowiedział mu Adam. - Jeżeli widzisz go jako nadającego się na rolę Admirała, dołączenie do floty to rzut kamieniem. Jestem pewien, że nauczyłby się wszystkiego w mig.
Millia nie wyglądała na zadowoloną tą linią argumentacji. - Zewnętrzny pierścień jest wykorzystywany przez piratów i inne terrorystyczne organizacje jako schronienie, miejsce budowy baz i składowania łupów. To nierozważne oddawać go w ręce kogoś, kto nie jest absolutnie lojalny Cesarzowej. W tej kwestii będziemy mieli tylko moje słowo przeciw jego. Nie ma żadnych zasług, którymi Silver mógłby udowodnić swoją lojalność Cesarstwu. - oznajmiła, wachlując się swoim datapadem.
Lazarus zaklaskał dwukrotnie. - Spokojnie moi drodzy. Silver odpowiadał teraz na zarzut Vyone. Czy pan admirał floty zmienił dzięki temu swoje zdanie?
Vyone wstał, unosząc dłoń. - Nie w pełni. W ostatnim czasie Silver mimo wszystko nie zdał wojsku artefaktów, więc wciąż mam swoje podejrzenia. Taka moja rola w tej grupie. Ponadto obawy Bastiona oraz Millii są jak najbardziej trafne i również muszę je brać pod uwagę. - osądził. - Wpadłem jednak na pomysł, który może rozwiązać nasze problemy: pozwólmy Silverowi zostać honorowym “admirałem floty w szkoleniu”.
Lazarus gwizdnął cicho. - To brzmi ciekawie, co masz na myśli?
- Niech dba o sektor i go nadzoruje, ale swoje rozporządzenia przepuszcza przez innego admirała floty, który byłby jego opiekunem i szkoleniowcem na okres treningowy. W ten sposób nauczyłby się wszystkiego, jak potrzebuje Bastion oraz udowodnił swoją lojalność, jak oczekuje Millia. Każdy z nas wyznaczyłby cel dla Silvera względem poprawy stanu regionu. Po wykonaniu tych zadań uznalibyśmy go za pełnoprawnego admirała floty. - zaprezentował swoją wizję.
Bastionowi spodobał się ten zamysł. - To by się mogło sprawdzić. Nawet szybciej by się nauczył niż w mojej flocie. Tylko kto by się nim zajmował? Ja jestem na to zdecydowanie zbyt zajęty.
- Chciałbym wykluczyć z tej propozycji Adama, z uwagi na jego przyjaźń z Silverem. Opiekun musiałby być bezstronny. - ocenił Lazarus.
- Wobec tego pieczę nad nim sprawowałbym ja albo Millia. - stwierdził Vyone.
Lazarus zastanowił się przez chwilę. Vyone w tym czasie usiadł. Propozycja dała zgromadzonym do myślenia. Adam wyraźnie nie był zadowolony, reszta zebrania reagowała jednak pozytywnie na propozycję. W końcu Lazarus zaadresował Silvera:
- Co o tym myślisz? Byłbyś gotów pracować jako Admirał Floty pod nadzorem Vyone lub Milii? I w tym wypadku, kogo?
Czyli ktoś pozytywnie nastawiony nie mógł być bezstronny, ale ktoś nastawiony negatywnie już tak? Dziwną logiką się tu czasami posługiwali.
-Byłbym gotów na takie rozwiązanie. Skoro propozycję wysunął Admirał Vyone, zdam się pod jego kuratelę. - Odpowiedział. Szczerze wolałby Adama, ale jego nie musiał przekonywać. Fakt, że pewnie wyszkoliłby go najefektywniej, znając jego mocne i słabe strony najlepiej z tu obecnych, ale pozostali wciąż mieliby swoje wątpliwości. Liczył, zapewne naiwnie, że Zoanne tym razem nie spróbuje go w żaden sposób wydymać.

- Myślę, że wobec tego znaleźliśmy satysfakcjonujące rozwiązanie. - Stwierdził Lazarus. - Idąc za tym układem, chciałbym aby każdy przeanalizował zewnętrzny sektor i wyznaczył Silverowi cel. Upewnie się, że wasze pomysły są realistyczne. Jeżeli nasz admirał w treningu je spełni w… powiedzmy dziesięć lat, przedstawię go Cesarzowej i dołączy on do nas oficjalnie. Jeżeli nie, rozważymy wtedy ponownie temat pustego stanowiska. Jakiś przeciw?
- Zadowala mnie to rozwiązanie. - stwierdził Bastion.
- Miałem nadzieję, że Silver otrzyma więcej zaufania z waszej strony, jestem jednak pewien, że z taką szansą dalece przekroczy wasze oczekiwania. - przyznał Adam.
- Jestem w stanie przystać na warunki tego układu. Za konsekwencje działań Silvera będę obarczać Vyone.
- Takie warunki pozbawiają mnie prawa do posiadania jakichkolwiek uwag. Liczę na owocną współpracę z panem Armstrongiem. - oznajmił Vyone.
Lazarus klasnął w ręce. Dźwięk rozniósł się po sali, po czym kotouszy mężczyzna wstał z fotela. - Wobec tego uważam dzisiejsze zebranie za zakończone. Szczegóły dalszych formalności ostrzymacie drogą elektroniczną po ich ustaleniu. Dziękuję wam bardzo za przybycie.
Adam skinął głową. - Również jestem wdzięczny za zgromadzenie i zgodę na wysłuchanie wniosku Silvera. Być może warto byłoby jednak przedłużyć spotkanie i omówić wszelkie zagwozdki które Silver może obecnie mieć względem roli admirała i stylu funkcjonowania galaktyki? - zaproponował.
- Nikt z nas nie miał takich szkoleń, zresztą, to teraz rola Vyone. - nie zgodził się Lazarus. - Naturalnie nie zabraniam wam kontynuować rozmowy, ta sala jest dla nas. Osobiście mam jednak dużo spraw na głowie, więc dziękuję wam za obecność. - Oznajmił Lazarus, po czym ruszył w stronę ogromnych drzwi, którymi wszedł. Bastion, Millia i Vyone odsalutowali mu:
- W świetle Cesarzowej!
Silver zasalutował odchodzącemu Lazarusowi, zastanawiając się, czy Admirał wciąż będzie chciał z nim zamienić kilka słów na osobności. Nie dołączył do ich grona, mógł więc nie być dla niego dość użyteczny, by wykorzystywać go jak wcześniej Maximiliana. Jego poprzednik był mistrzem manipulacji, ale ten jeden raz to on dał się wrobić. Szkoda tylko, że z ich planu nici, ale skoro dwie części Azazela, które miał wszczepione wystarczyły mu, by oprzeć się April, rozkaz Silvera raczej też by na niego nie podziałał. W końcu postanowił się odezwać.
-Dziękuję zebranym za otrzymaną szansę. Jeśli ktoś z państwa byłby skłonny przychylić się do sugestii Admirała Adama i udzielić mi choćby pobieżnego wprowadzenia, zanim się rozejdziemy, byłbym wdzięczny. - Nie wątpił w umiejętności Vyone’a, czy też Zoanne, w końcu była Admirałem już po raz drugi i na pewno znała tę fuchę na wylot, ale chciał pokazać sceptykom, że jest gotów się uczyć. Lubił się uczyć, co nie było powszechne.

Millia zastanowiła się przez chwilę.
- Twoja praca rozpocznie się gdy dostaniesz dostęp do swojego okrętu, w tym przypadku Anielską Bramę. Stamtąd będziesz miał dostęp do Cesarskiej Bazy Informacyjnej, która pozwoli ci zapoznać się z sytuacją w galaktyce i co najważniejsze, twoim sektorze. Liderzy poszczególnych rządów w twojej strefie administracyjnej będą musieli w przeciągu roku złożyć ci raport o swoim stanie, planach i projektach. Będziesz zarządzał na co przeznaczany jest przyznawany im przez Cesarstwo dodatkowy budżet. Określisz również zasady poboru wojskowego. Później, reszta jest w twoich rękach. Gdy system jest stabilny, możesz go po prostu nadzorować.
- Nie warto jednak tracić czasu. - wtrącił się Bastion. - Wojsko jest w pełni pod twoją kontrolą. Rządy operują siłami policji dla swojej protekcji, armia będzie jednak stać w miejscu jeżeli nie dasz jej poleceń. Wykorzystaj ją aby szukać bardziej zorganizowanych grup przestępczych i przygotować agresywne planety do kolonizacji, jeżeli jakieś znajdziesz. Najemnictwo jest wycofywane, więc tego nie musimy ci tłumaczyć.
Na koniec do porad dołączył się Vyone. - Tak naprawdę nie ma niczego, co możemy ci powiedzieć gdy nie masz nawet praw do Bramy. Czekaj na biurokrację i czytaj dziennik prawa Cesarskiego, on jest dla ciebie najważniejszy. A teraz jeżeli mi pozwolicie, ja też udam się na spoczynek. Zmarnowałeś dość naszego czasu. - skomentował Vyone patrząc prosto na Silvera. Najwyraźniej kobieta przyszła tutaj tylko po to, aby Silver miał okazję przepytać Lazarusa. Ten jednak nie wyciągał z tajemniczego admirała żadnych informacji. Nuta zaskoczenia w głosie admirał zdradzała, że Vyone nie oczekiwała, aby Silver faktycznie był zainteresowany pracą w roli admirała. Dla Zoanne była to tylko wymówka na zorganizowanie spotkania.
-W takim wypadku, do widzenia wszystkim. Dziękuję raz jeszcze. - Pożegnał się, zasalutował i wyszedł. Ruszył do doku, by wrócić na Balmoral. Jeśli, Adam bądź Zoanne chcieli go zdybać po drodze, mieli jeszcze okazję. Mniej prawdopodobnie, Lazarus mógł kogoś wysłać, żeby go do niego sprowadził, albo odstrzelił. Spodziewał się, że przynajmniej jedno z dwojga “współwinnych” będzie chciało zmyć mu głowę, choć oczywiście mogli też odezwać się dopiero przez komunikację okrętową.
 
__________________
Also known as Boomy
Recollectors - Ongoing, Gracze: Deadziu, Eleishar
Fiath jest offline