Miguel zbladł na widok Azjatki, która po chwili zniknęła z monitora, gdy zniszczyła jedną z kamer. Gdyby jednak spojrzał w lustro, dojrzałby przez moment twarz rozciągniętą w złośliwym uśmiechu. Głos w głowie szeptał, podpowiadał.
Pokaż tej skośnookiej dziwce kto tu rządzi!
- Nie – wyjęczał ksiądz, ale głos był nachalny i zmuszał go do rzeczy, których normalnie kapłan nigdy by nie zrobił. W końcu się podał a potem kierowany instynktem wyrwał ze ściany jeden z kabli. Z końcówek strzelały niebieskie iskry. Przeciągnął kabel pod drzwi a potem rzucił go na korytarz. Iskry wciąż strzelały, kabel pod napięciem wił się jak wąż.
Teraz woda – podpowiadał sicario.
Miguel podszedł do konsolety a potem uruchomił alarm przeciwpożarowy. Ze zraszaczy zainstalowanych w sufitach w korytarzu trysnęła woda, zalewając podłogę, gdzie znajdował się elektryczny przewód. Ksiądz kryjąc się w mroku stanął na krześle, wciąż celując w drzwi.